Czar Bożego Narodzenia
Znów w kościele dzwon rozbrzmiewa.
Maria dziecku piosnkę śpiewa.
Magia Świąt serca oplata
Anioł nad głowami lata.
Cud w Betlejem ziemię wzrusza
Raduje się ludzka dusza.
Przytulamy się wzajemnie
I każdemu jest przyjemnie.
Czar języki poleruje
Sąsiad sąsiada szanuje.
Przemijanie?
Śnieżne gwiazdki w dół spadają
Ziemię puchem pokrywają.
Lecą kartki z kalendarza
Piernik pachnie u piekarza.
Mama słodkie ciastka piecze
Babcia mądre słowa rzecze.
Jezus się w stajence rodzi
Spokój w ludzkie serca wchodzi.
Marzeniami otuleni
Rozchodzimy się po ziemi.
Świeczki drzewko oświetlają.
Wszyscy nowy rok witają.
Grudzień miesiącem zgody
Zapach choiny się roznosi
Bóg do stołu wiernych prosi.
Dobrotliwie się rozgląda.
Nic nie mówi, w dal spogląda.
Najpierw dzieci błogosławi
I za cnoty wszystkie sławi.
Potem starców honoruje
I za wierność im dziękuję.
Do młodzieży się obraca
Przyszłe cele im wyznacza.
Nagle ręka mu się chwieje
Lico lekko pochmurnieje.
Jak naprawić nowy świat
By nie było więcej zwad ?
Byśmy w zgodzie świętowali
Ludzie ludziom wybaczali?
Do wigilii mamy czas
By zapalić światło w nas.
Kiedy Chrystus się urodzi
Serca nasze oswobodzi.
Pobiegniemy do stajenki
Do Jezusa i Panienki.
Chory jeżyk
Leży jeżyk pod kołderką
Otulony aż po nos.
Wróbel mu nad główką ćwierka
Z czółka mu odgarnia włos.
Kogiel mogiel mu podaje
I herbatkę z ciepłych ziół.
Pytań żadnych nie zadaje
Jakby biedę jego czuł.
Tak bez słów pomocą służy
Chociaż wcale nie jest duży.
Kiedy jeż na nóżkach stanie
Znajdzie norkę gdzieś na spanie.
I przeczeka zimę srogą
Marząc o wiosence błogo.
Jesień
Jesień tańczy kolorami.
Liście leżą pod drzewami.
W lesie cisza w uszy skrobie.
Tylko jeżyk śpiewa sobie.
Dawno już powinien spać,
Pod listkami igły grzać,
Much nie łapać pazurkami
I nie tańczyć z marzeniami.
W nocy jesień wiatrem dmucha.
Zimno wkrada się do brzucha.
Mrozik w nocy baraszkuje
Ziemię wkrótce lodem skuje.
Mały jeżyk musi spać
i o zdrowie swoje dbać.
Czas do norki powędrować
I do wiosny w mchu się schować.
Jesień
Idzie polem zawierucha,
Deszczem leje,wiatrem dmucha.
Słonko z nieba przegoniła,
Wszędzie się rozpanoszyła.
Ptaszki torby spakowały
I za morze odleciały.
Jeżyk głowę w liście schował,
Teraz domem mu dąbrowa.
Lis z ogonem przemoczonym
W jamie tuli się do żony.
Słowik arii już nie śpiewa.
Liście opadają z drzewa.
Wakacje
Kiedy masz 14 lat
To inaczej widzisz świat
Chciałbyś ciągle leniuchować
Pod poduszkę głowę chować.
Książki leżą na dywanie
Nie zjedzone znów śniadanie
W szkole przerwy wyczekujesz
Plany wakacyjne snujesz
Nic ci nigdy nie pasuje
Mama humor tylko psuje
Koleżanki i koledzy katechizmem są do wiedzy
Do nauki chęci brak
I poruszasz się jak rak
Ale stara prawda taka że wyrośnie człowiek z raka
Który będzie doskonały
Mądry chłonny i wytrwały.
Żegnaj szkoło
Słonko jaśniej dzisiaj świeci
W ławkach już nie siedzą dzieci
Szkoła polska pustoszeje
Cały świat się z nami śmieje.
W dloniach kartki z ocenami
Które zwią się świadectwami
Twarze uczniów promienieją
Serca z wiatrem im szaleją.
Na wakacje wyruszamy
Plecak spakowany mamy
Żegnaj szkoło ukochana
Nie zostaniesz zapomniana
Po wakacjach powrócimy
Klasy gwarem wypełnimy.