Z notatnika redagującego - Jerzego Sonnewenda

Dr Jerzy Sonnewend

Notatka z niedzieli, 28 czerwca 2020 roku

Otrzymałem od Przyjaciela tekst. jaki napisał Bernard Margueritte, wieloletni korespondent prasy francuskiej w Polsce. Oto on: 

 
Rozstrzygają się losy nie tylko Polski, ale i Europy całej. 

„Toczy się tutaj jakieś wielkie duchowe zmaganie”.
Jest jasne, że stawka tych wyborów prezydenckich jest ogromna. Jeśli prezydent Duda nie zostanie ponownie wybrany ogromne jest ryzyko powrotu do Polski, którą znaliśmy do 2015: Polska słabego rozwoju ale i coraz większej rozpiętości między bogatymi a tymi na dole drabiny społecznej, Polska , która odżegnuje się od wartości chrześcijańskich tak przecież związanych z jej spuścizną, Polska, która zapomina o własnej godności i ochoczo przyjmuje rolę wasala możnych z Zachodu, stając się strefą B Unii Europejskiej, skolonizowaną przez Brukselę i Berlin, Polska, której niepodległość- tak ciężko odzyskana dzięki robotnikom Solidarności- staje się iluzoryczna, skoro 80% banków i mediów są w rękach kapitału zachodniego tak samo jak 2/3 „polskiego” przemysłu, Polska, która od moralności i humanizmu woli propagowanie pseudo-cywilizacji śmierci i królestwo wszelkich mafii i powszechnej korupcji (szczególnie rozpowszechnionej w Warszawie pani Gronkiewicz-Waltz i pana Trzaskowskiego).


Jako przyjaciel Polski, nie mogę sobie wyobrazić, że poƚowa Polaków jest gotowa wybrać powrót do takiej zagubionej Polski. Ale mam świadomość, iż gdyby tak się stało, to oznaczałoby zgubę nie tylko Polski, ale całej naszej Europy. To byłoby zwycięstwo nie tylko tej elity niby polskiej, ale w rzeczy samej odżegnującej się od polskości, wstydzącej się Polski. To byłoby również zwycięstwo tych koncepcji na Zachodzie, które popierają Europę materialistyczną, anty-chrześcijańską, hedonistyczną, neoliberalną a więc odrzucającą sprawiedliwość społeczną i negującą wartości rodzinne. To oznaczałoby ugruntowanie Unii Europejskiej nie szanującej godności narodów, podrzuconych do wielkiego kosmopolitycznego „melting pot” bez osobowości. Wreszcie to byłoby triumf koncepcji Europy dwóch szybkości, Europy feudalnej, gdzie kraje Europy środkowo-wschodniej byłyby zredukowane do roli wasali eksploatowanych przez zachodnią część kontynentu.


Od zwycięstwa prezydenta Andrzeja Dudy zależy więc przyszłość całej Europy i wszystkich Europejczyków. Święty Jan Paweł II proroczo przewidywał, że taki dzień nadejdzie, że niedaleki jest moment decydujący o losach kontynentu. W 2005 roku w książce „Pamięć i Tożsamość” zauważył, że kraje Europy środkowo-wschodniej zachowały, utwardzone w walce z komuną, swoją tożsamość, kiedy kraje Europy zachodniej ją zatraciły. I ostrzegał największy Polak wszechczasów: „na czym wobec tego polega ryzyko? Polega ono na bezkrytycznym uleganiu wpływom negatywnych wzorców kulturowych rozpowszechnionych na Zachodzie. Dla Europy Środkowo-Wschodniej, w której tendencje te mogą jawić się jako rodzaj „promocji kulturowej” jest to dzisiaj jedno z najpoważniejszych wyzwań.


Myślę, iż właśnie z tego punktu widzenia toczy się tutaj jakieś wielkie duchowe zmaganie, od którego zależeć będzie oblicze Europy tworzące się na początku tego tysiąclecia.” I oto kluczowy moment tego zmagania jest teraz!


Na marginesie nie można nie zauważyć, iż te same dwa kraje, Polska i Węgry, które w okresie komunistycznym były najgorzej widziane, jako „rozrabiacze” starający się bronić mimo wszystko godność swoich krajów, przed ośrodkiem kierującym obozem czyli Kremlem, są dzisiaj tak samo atakowane przez wielu w ośrodku kierującym nowego obozu czyli Brukselę! To o czymś świadczy. Tak samo jak fakt, że ta polska Targowica, która wczoraj wołała o pomoc „wielkiego brata” z Moskwy - przeciwko tym w kraju, którzy walczyli o honor Polski - a dziś wołają o pomoc Brukseli, rekrutują się wciąż w tych samych środowiskach!


Ale bądźmy dobrej myśli!
Polacy nie mogą nie widzieć, że żyją o wiele lepiej niż 5 lat temu, że Polska jest w czołówce szybko rozwijających krajów Europy a jednocześnie prowadzi politykę pro-społeczną i pro-rodzinną, finansowaną głownie przez walkę z korupcją, że obecne władze polskie najlepiej w Europie umiały walczyć z Coronavirusem (36 zgonów na 1 milion mieszkańców, wobec 627 w Wielkiej Brytanii, 606 w Hiszpanii, 572 w Włoszech, 452 w Francji i nawet 107 w Niemczech) co powoduje, iż teraz polska gospodarka jest też najmniej dotknięta skutkami pandemii, że Polska umiała odzyskać swoją godność i jest na drodze odbudowania swojej autentycznej niepodległości, że Polska Andrzeja Dudy jest wierna pięknym tradycjom humanizmu i szacunku dla wartości chrześcijańskich. Potężny dorobek w tak krótkim czasie! Wynik tych kluczowych wyborów uraduje więc przyjaciół Polski. Niech Polska będzie Polską! Niech Europa będzie Europą!


Bernard Margueritte
Wieloletni korespondent prasy francuskiej w Polsce. Mieszka w Polsce. Polski patriota.

Notatka z środy, 17 czerwca 2020 roku

Notatka z niedzieli, 14 czerwca 2020 roku

 

Jeszcze jedna notatka, bo deszczowa pogoda sprzyja przesiadywaniu przy komputerze i temu podobnym urządzeniom.

 

Ataki na komputery mogą przybierać różnorodne formy. O tym wiadomo już od dawna ale tak na co dzień nie chce nam się w to wierzyć. Przy czym myślimy sobie zazwyczaj: „kto by tam chciał mnie śledzić, ja przecież i tak nie mam nic do ukrycia“.

 

Warto jednak wiedzieć, jakie są dziś w tym względzie możliwości techniczne. Niedawno na przykład badacze z izraelskiego Uniwersytetu Ben Guriona dowiedli, iż można przeprowadzić ofensywę hakerską (włamaniową) za pomocą wentylatora. Zupełnie niedawno natomiast wzięli sobie na warsztat zasilacz.

 

Mordechai Guri z Cyber Security Research Center na Uniwersytecie Ben Guriona w Izraelu zdołał opracować atak, za pomocą którego można wykraść dane z komputera, korzystając z zasilacza. Co więcej, taki sprzęt nie musi być podłączony do sieci ani mieć Wi-Fi/Bluetooth czy choćby głośników.

 
Atak POWER-SUPPLaY zmienia obciążenie komputera, a to z kolei wpływa na częstotliwość ultradźwięków, jakie generuje zasilacz. Z kolei ultradźwięki odbierane są przez inne urządzenie, np. smartfon i zamieniane na kod dwójkowy.

 

Jest to niezwykle trudne do wykonania (chyba, że jesteśmy w staromodnym filmie szpiegowskim) i jest to raczej ciekawostka, ale pokazuje w jaki sposób można wykonać ofensywę na komputer, używając do tego naprawdę różnych jego komponentów. Podobnie zresztą zrobili badacze z Uniwersytetu Ben Guriona zatrudniając wentylator w roli medium ataku.

 

Warto przy okazji dodać, że niedawno pojawił się w sieci nowy atak, tym razem wymierzony w nauczycieli i uczniów. Wykorzystuje on polski system Librus (https://portal.librus.pl), z którego podczas pandemii korzysta się w sektorze edukacyjnym.

 

Niedawno też pojawił się groźny trojan, który atakuje urządzenia z Androidem i wykrada dane do konta bankowego.

Notatka z niedzieli, 14 czerwca 2020 roku

Ciekawą pracę naukową opublikowali badacze z uniwersytetu w Bostonie (byłem tam jeszcze w styczniu i lutym br.).
Aby powiększyć, trzeba nakliknąć. To samo dotyczy innych fotografii.

Otóż badacze ci przeanalizowali m.in. zdjęcia satelitarne ukazujące zmianę w ruchu na parkingach przed szpitalami w Wuhan i postawili tezę, że epidemia koronawirusa mogła zacząć się już wczesną jesienią 2019. Dowody nie są wybitnie mocne, ale sam proces analizy bardzo ciekawy i warty poznania.

Co dokładnie zrobili badacze?

 

1. Ustalili adresy szpitali (używając Google Maps, Wikipedii i PubMedu),


2. Usunęli z listy szpitali placówki specjalistyczne (dotyczące np. tylko chorób serca),


3. Pozyskali zdjęcia satelitarne okolic wybranych szpitali z okresu od 9 stycznia 2018 do 30 kwietnia 2020,


4. Obrali trzy punkty referencyjne do analizy “globalnych” zmian w natężeniu ruchu w mieście (plac handlowy i stacje kolejowe), dzięki czemu mogli wyeliminować zmiany na parkingach, które są wynikiem “globalnego” trendu dotyczącego mieszkańców miasta,


5. Ręcznie zliczyli samochody i porównali do średniej liczby samochodów na parkingu danego szpitala w danym okresie
6. Pobrali dane dotyczące zapytań związanych z objawami “kaszel” i “biegunka”, które kierowano do wyszukiwarki Baidu od kwietnia 2017 do maja 2020,


7. Pozyskali dane kliniczne dotyczące grypopodobnych chorób z dwóch szpitali w Wuhan.


Między wrześniem a październikiem 2019 w 5 na 6 monitorowanych szpitali odnotowało najwyższe obłożenie parkingów przyszpitalnych.

Ten trend wg badaczy korelował z zapytaniami o symptomy COVID-19 kierowanymi do wyszukiwarki Baidu.

 

Tu warto dodać, że badacze świadomi sezonowości “kaszlu” będącego objawem innych chorób grypopodobnych, bardziej skupili się na badaniu trendu fraz związanych z “biegunką”, która według badaczy ma być bardziej unikatowym symptomem COVID-19.


Zespół w swojej pracy ujawnia, że miał problem z analizą zdjęć, ponieważ nie zawsze jest tak pięknie, że zdjęcie satelitarne interesującego ich obiektu (szpitala) było robione w bezchmurne południe. Spora część fotografii miała cienie i zachmurzenie, które uniemożliwiało dokładnie zliczenie samochodów. Takie zdjęcia odrzucano. Dodatkowo, Wuhan, jak się okazało, wcale nie ma wielu archiwalnych zdjęć satelitarnych — co jest wynikiem słabego zainteresowania takimi materiałami przez biznes (inne obszary archiwizuje się częściej, bo są klienci na zdjęcia).

 

Co więcej, zapytania kierowane do wyszukiwarek też mogą nie oddawać faktycznej skali problemu. Część z nich mogła być wynikiem tego, że w mediach zaczęto mówić o wirusie i ludzie — jeszcze nie chorzy — zaczęli po prostu szukać informacji na ten temat. Brakuje też konkretnych zapytań jakich użyli badacze.

 

Czy pomimo tych przeszkód można uznać wniosek badaczy za prawdziwy i uwierzyć, że dane satelitarno-wyszukiwarkowe wskazują, iż epidemia koronawirusa zaczęła się wcześniej?

 

Stuprocentowej pewności brak, ale takie podejście do potwierdzania/odrzucania hipotez jest wartościowe. To także kolejny przykład na to, że różne dane gdzieś sobie leżą, a jeśli się do nich sięgnie, można przynajmniej próbować coś lepiej wytłumaczyć, potwierdzić, obalić.

Notatka z soboty, 13 czerwca 2020 roku

 

Znalazłem w facebooku taki oto wpis (poniżej). Wydał mi się wart przeczytania i zacytowania. Oto on:

 

Łukasz Żuk

11. Juni um 12:53  · Mit Öffentlich geteilt

 

Podsumuję w kilku (dziesięciu) punktach psychozę, która ogarnęła świat (również Polskę) w zw. ze śmiercią kryminalisty G. Floyda. Jegomościa, który poza kilkoma pornolami ze sobą w roli głównej, wsławił się również napadem, podczas którego przyłożył broń do brzucha ciężarnej kobiety.

I oczywiście nie usprawiedliwia to morderstwa, ale warto wiedzieć kogo się czci. 

Gwoli ścisłości: nie jestem rasistą, mam znajomych różnego koloru skóry, a post ma za zadanie zwrócić uwagę na…

No właśnie, wnioski każdy wyciągnie sam. 

Koniec ględzenia, zapinamy pasy i zabieram was w świat lewicy, urojonego rasizmu i pedagogiki jeszcze bardziej urojonego wstydu. 

? W USA w początkowej fazie protestów demonstranci pomazali m.in. pomnik T. Kościuszki, który walczył o zniesienie niewolnictwa. No trudno, zdarza się. Tyle, że w Polsce również ktoś postanowił na pomniku napisać sprayem "Black Lives Matter". Brawo, brawo. 

? LEGO podejmuje decyzję o zawieszeniu promocji w mediach cyfrowych niemal 30 serii zabawek, w których pojawiają się figurki policjantów, pojazdy służb mundurowych czy posterunki policji

?

HBO

usuwa ze swojej platformy nagrodzony 8 Oscarami film z 1939 r. "Przeminęło z wiatrem", gdyż "utrwala rasistowskie stereotypy i gloryfikuje amerykańskie Południe sprzed wojny secesyjnej". Film wróci, ale razem z dyskusją potępiającą rasizm

? Rada miasta Minneapolis forsuje projekt zlikwidowania policji i deklaruje, że zebrano już wystarczającą liczbę radnych do odrzucenia ew. weta burmistrza. Ciekawy eksperyment, zważywszy, że w Minneapolis przebywa największe skupisko somalijskich imigrantów w USA

? W Seattle czarnoskóry mężczyzna został postrzelony podczas próby kradzieży auta i wyciągnięcia niedoszłej ofiary z samochodu. Dziennikarz lewicowych dzienników Newsweek i Times N. Jamali pisze na Twitterze, że to przejaw ataku białych na czarnoskórych i zapewne ujdzie im to na sucho. Okazuje się, że ów biały, który bronił się przed napastnikiem jest Latynosem i nazywa się Nikolas Fernandez. Tweet znika, widocznie nie pasował do koncepcji białych suprematystów

?

CNN publikuje felieton dziennikarza Bryana Monroe'a, w którym wyraża przekonanie, że amerykańska policja morduje TYSIĄCE czarnoskórych rocznie, a następnie wszystko zataja fałszując raporty z interwencji. Dane statyczne przedstawiam na dole.

? Ten sam CNN pisze o >1000 ekspertów ds. zdrowia, którzy apelują, by nie zabraniać protestów przez koronawirusa twierdząc, że nie stanowią ryzyka zachorowań na Covid-19 i najważniejsze jest zwrócenie uwagi na problem białej supremacji.

? I crème de la crème CNNu: dziennikarz stacji Don Lemon tak komentuje postanowienie D. Trumpa, aby zmobilizować wojsko do zatrzymania ulicznych bandytów: "Otwórz oczy, Ameryko. Dążymy do dyktatury. Prezydent wypowiada wojnę Amerykanom".

?Inna równie znana telewizja CBS News robi reportaż o tytule "Biały właściciel baru w Omaha zastrzelił czarnoskórego demonstranta". Zapominają dodać, że ów właściciel (Jacob Gardner) tylko bronił się przed bandytami (sam na dwóch, z których jeden zaczął go dusić) chcącymi go okraść, a przed postrzeleniem oddał strzały ostrzegawcze

?Brytyjskie BBC pisze: "27 policjantów zostało rannych podczas POKOJOWYCH antyrasistowskich protestów w Londynie". Tak tak, to ci sami, którzy opisywali Marsz Niepodległości jako zbiór nacjonalistów. Najwyraźniej był zbyt mało pokojowy, bo było 0 ofiar.

? W Irlandii grupa ciemnoskórych bije do nieprzytomności, a następnie dźga nożem białego nastolatka. Marszów w ramach protestu: brak. Dodatkowo lokalni politycy proszą, aby nie publikować nagrań z tego zajścia w mediach społ. z uwagi na szacunek dla ofiary.

? W Minneapolis przedsiębiorcy nie mogą dodzwonić się na policję, więc proszą znajomych z licencją na broń, aby pomogli im bronić dobytku. Chciałem po raz kolejny umieścić tu skasowane już nagranie, na którym czarnoskóra kobieta wyraża oburzenie faktem, iż obrońcy nie szanują napastników i mają czelność mieć karabiny przeciwko ich pałkom i kamieniom, ale nagranie zostało usunięte.

? Szeryf hrabstwa Polk (Floryda) zachęca mieszkańców do uzbrajania się, a bandytom mówi jasno "dziś wieczorem wszyscy będą mieli załadowaną broń pod ręką", dlatego doradza im zostawienie tamtejszej ludności w spokoju.

? Gordon Klein będący od 39 lat profesorem UCLA (University of California in Los Angeles) zostaje zawieszony na 3 tygodnie po tym, jak odmówił zwolnienia czarnoskórych studentów z końcowych egzaminów z uwagi na traumę jaką przeżyli po śmierci G. Floyda. Klein oznajmił, że nie będzie faworyzował żadnej grupy uczniów z uwagi na kolor skóry, bo to rasizm. Poza tym, mowa o kursie (szkoleniu) online, a Klein nie ma pojęcia kto jest czarnoskóry przez internet. Oburzeni studenci zebrali już >20 tys. podpisów, aby usunąć go z uczelni. W petycji czytamy, że wg jej autorów bycie neutralnym daje siłę gnębicielom. 

? Prawdopodobny kandydat Demokratów na prez. USA J. Biden przyznaje na pogrzebie Floyda, że zmarły "zapisał się już w podręcznikach historii, Amerykanie czują teraz przede wszystkim utratę przyjaciela, a wszyscy są rodziną". Zapowiada, że to czas na sprawiedliwość rasową.

? Piłkarz LA Galaxy A. Katai zostaje wyrzucony z klubu za "rasistowskie wpisy jego żony na instagramie" wymierzone w bandytów plądrujących sklepy. Jeden z nich przedstawia złodzieja butów z napisem "Black Nikes Matter". Poza wyrzuceniem Kataia, pod stadionem zebrali się fani z transparentami zawierającymi wobec niego liczne obelgi oraz przekreślone czerwoną farbą koszulki z jego numerem.

? 60-l. G. Napear, wieloletni komentator sportowy NBA z Sacramento zostaje zwolniony z telewizji za tweet "All Lives Matter" komentujący wydarzenia w USA. Ma być "Black Lives Matter" i kropka.

?Facebook masowo banuje osoby publikujące nagrania ukazujące swołocz plądrującą w imię #BlackLivesMatter sklepy i knajpy. Powód: "naruszanie standardów społeczności w zakresie prześladowania i nękania".

? W Polsce równie wesoło, za R. Otoka-Frąckiewiczem: Neokomuniści w Poznaniu położyli się na ziemi z rękoma skrzyżowanymi za plecami i puścili z głośników manifest Floyda. Wszystko pod pomnikiem zamordowanych przez komunistów robotników. Czujecie dysonans? Neokomuniści oddający cześć przestępcy pod pomnikiem ofiar komunizmu.

? Kilka dni później, znów w Poznaniu, "antyrasiści" niosą transparenty " ̶A̶l̶l̶ Black Lives Matter". Tak, przeciwnicy rasizmu niosą slogany z napisem, że liczy się życie czarnoskórych, a nie wszystkich i celowo przekreślają "All".

?Do akcji włączają się polscy celebryci, w tym Sonia Bohosiewicz, która na insta wrzuca hashtagi #floyd #stopracism i... #blackfriday. I to dobitnie pokazuje ile warte jest udzielanie się przez różnej maści gwiazdki na tematy polityczne.

? W Krakowie również manifestacja, w 1 z pierwszych rzędów czarnoskóra kobieta trzymająca planszę z napisem "nie jesteśmy jak nasi przodkowie - roz***iemy was ? ". Onet.pl i Gazeta Wyborcza pokazały większość tych samych zdjęć z eventu poza tym jednym. Zdziwieni?

? Polski Newsweek, który otwarcie krytykował plakat z ubiegłorocznego Marszu Niepodległości, na którym widnieje pięść opleciona różańcem, otwarcie chwali "podniesioną w górę zaciśniętą pięść" na znak solidarności z ruchem Black Lives Matter. Swoją drogą gest ten związany jest w USA m.in. z Czarnymi Panterami- organizacją uznaną za szefa FBI J. E. Hoovera za "największe zagrożenie dla bezpieczeństwa wewnętrznego kraju".

? Wyborcza idzie krok dalej i pisze wprost: "Czarni stanowią 20% ludności Minneapolis i ponad 60% zastrzelonych przez policję w ostatniej dekadzie". Autor Maciej Czarnecki świadomie pomija fakt, jaki jest wkład owej społeczności w przestępstwa, jednak jest to działanie, z którego wyborcza słynie. Jak wygląda to w Minneapolis? 

? wszystkie ogniska przemocy w Minneapolis koncentrują się w czarnych dzielnicach;

? za ~80 proc. zabójstw z broni palnej w Minneapolis odpowiadają czarni (biali - ledwo 6 proc.);

? czarni odpowiadają również za 85 proc. wszystkich strzelanin bez ofiar śmiertelnych (biali za symboliczne 5 proc.);

? czarni popełniają 75 proc. wszystkich przestępstw z użyciem przemoc w granicach miasta

Konkluzja funkcjonariusza gazety wyborczej: "fala protestów wzięła się z poczucia bezsilności. Tak się kończą dyskryminacja, oderwanie władzy od obywateli i rasizm".

? Polonistka K. Fiołek zbiera podpisy pod petycją do MEN o usunięcie książki "W pustyni i w puszczy" za jej rzekomy rasizm. Wg kobiety "nie pozostaje nic innego jak stwierdzić, że Kali ma twarz G. Floyda" 

? Sam Floyd natomiast zostaje pochowany z najwyższymi honorami w złotej trumnie, nad którą płacze i klęka burmistrz Minneapolis. Uroczystość transmituje każda większa stacja w USA. Na pogrzebie widnieje sporej wielkości obraz (?) przedstawiający Floyda z anielskimi skrzydłami i aureolą. Santo Subito! 

? Czekam na oficjalne statystyki ile osób zginęło, ile zostało pobitych, a ile straciło dorobek życia przez akcje Black Lives Matter. W samym tylko Chicago przez 1 weekend zginęły 23 osoby a 84 zostały ranne. 1 weekend, 1 miasto. 

? Jak na obecne wydarzenia reaguje Amazon? Apeluje o "zaprzestanie brutalnego traktowania czarnoskórych w Ameryce".

Na koniec kilka statystyk z 2018 r.:

Czarnoskórzy stanowią w USA 13% populacji, ale są sprawcami:

? ponad 60% morderstw rocznie

? 70% napadów rabunkowych

? 90% napaści międzyrasowych w kontaktach z białymi. W drugą stronę: 9,8%. Oznacza to, że w konfrontacjach między czarnoskórym a białoskórym, w 9 na 10 przypadków atak wychodził od czarnoskórych.

ZaŚwiatowy Dzień Walki z Hoplofobią:

? Po przeskalowaniu/skorygowaniu o wielkość populacji szansa, że czarny zaatakuje białego była 43x większa niż sytuacja odwrotna.

? Jeśli chodzi o morderstwa, to tutaj z kolei szansa, że czarny zaatakuje białego ze skutkiem śmiertelnym była 16x większa niż vice versa.

I na koniec wisienka (truskawka) na torcie: w 2019 r. amerykańska policja zabiła:

? 19 nieuzbrojonych białych

? 9 nieuzbrojonych czarnych

? 6 nieuzbrojonych Latynosów

Wykorzystałem tu trochę ogólnodostępnych źródeł, których niestety wszystkich nie zliczę, m.in.:

Kamieni Kupa,

Nagroda Złotego Goebbelsa,

Światowy Dzień Walki z Hoplofobią,

CNN,

CBS,

Daily MailRaz prozą, raz rymem - walczymy z propagandowym reżimem

 

Zdanie wyrobicie sobie sami. Najbardziej chciałbym zobaczyć reakcję na bieżące wydarzenia Władimira Władimirowicza Putina.

Notatka z poniedziałku, 8 czerwca 2020 roku

 

Tomasz Wróblewski wygłasza bardzo ciekawą, naukową analizę wydarzeń w USA. Trudno się z nim nie zgodzić.

Notatka z piątku, 5 czerwca 2020 roku

 

Korespondencja z Francji. Ciekawa i dająca do myślenia.

Notatka z środy, 13 maja 2020 roku

 

W poniższej rozmowie dr Rafał Brzeski mówi o tym, że formalnie rzecz biorąc III Rzesza nie skapitulowała a w 1956 r. potwierdził to nawet niemiecki Trybunał Konstytucyjny.

                                     -     -     -

Dzisiejsza wiadomość. Prof. Przemysław Czarnek jest pozytywnie zaskoczony, że projekt ustawy o wyborach prezydenckich został przez część opozycji zaakceptowany. Za jego przyjęciem głosowali posłowie Konfederacji. Cały klub Koalicji Polskiej i większość klubu Lewicy wstrzymały się od głosu. Jedynie Koalicja Obywatelska była przeciw.

                                     -     -     -

Prof. Adam Prokopowicz relacjonuje, że w USA coraz liczniejsze są głosy o tym, że zamknięcie kraju ze względu na epidemię koronawirusa jest zbyt daleko idące. Wielu przedsiębiorców jest sfrustrowanych brakiem możliwości wykonywania swojej pracy. Gość „Popołudnia WNET” zapowiada, że kampania przed wyborami prezydenckimi w USA będzie bardzo brutalna. W dobie pandemii koronawirusa i zapaści gospodarczej rosną napięcia społeczne. Prof. Prokopowicz nie wyklucza, że pandemia koronawirusa została wywołana, by osłabić pozycję międzynarodową USA.

                                     -     -     -

W tym wywiadzie z kolei Leszek Sykulski ujawnia szokujące informacje na temat WHO, Billu Gatesie oraz najnowszym uzbrojeniu najsilniejszych armii.

                                     -     -     -

No i na okrasę, jak zwykle ciekawe i dowcipne, wywody redaktora Stanisława Michałkiewicza, między innymi na temat tego, skąd się wziął kandydat na prezydenta, Szymon Hołownia.

Notatka z soboty, 9 maja 2020 roku

 

Nie lubię słuchać ludzi, którzy mówią ale nie potrafią tego robić. O nich właśnie profesor Jerzy Bralczyk wygłosił kiedyś wykład pt. "Jak mówić, żeby nas słuchano?”.
- Warto a nawet trzeba posłuchać!

                                 -      -       -

O tym, jak prezydent Trump niepokoi się sytuacją w USA mówi profesor  Bogdan Szafrański z Polonia Institute, ekonomista i amerykanista, ekspert w zakresie zarządzania strategicznego. Stopa bezrobocia jest tam teraz na poziomie 18 proc.

                                 -      -       -

O Porozumieniu Jarosława z Jarosławem ważniejszym od konstytucji mówił redaktor Stanisław Michałkiewicz.
- Interesujące!

                                 -      -       -

O tym jak,tysiące ludzi na ulicach Niemiec protestowało przeciwko szczepionkom mówi Agnieszka Wolska z Kolonii wRealu24.

                                 -      -       -

Dr Rafał Brzeski mówił też bardzo ciekawie, o ostatnich wydarzeniach w Kraju i na świecie.

Notatka z czwartku, 7 maja 2020 roku

 

Ważne! Profesor Krzysztof Miszczak o konieczności zmiany stosunków polsko-niemieckich.

 

Chyba wie, o czym mówi, bo jest radcą generalnym Premiera w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

 

Poza tym magisterkę z nauk politycznych zrobił w 1988 roku na Uniwersytecie Ludwika i Maksymiliana w Monachium  na podstawie pracy: „Die Beziehungen zwischen der Volksrepublik China und den Staaten Ostmitteleuropas. Fallbespiel Polen (1949–1981)” [pl. tł. Stosunki między Chińską Republiką Ludową a krajami Europy Środkowej i Wschodniej. Przykład Polski (1949–1981)].


Stopień doktora nauk filozoficznych uzyskał w 1993 roku na podstawie dysertacji „Deklarationen und Realitäten. Die Beziehungen zwischen der Bundesrepublik Deutschland und der (Volks-) Republik Polen von der Unterzeichnung des Warschauer Vertrages bis zum Abkommen über gute Nachbarschaft und freundschaftliche Zusammenarbeit (1970–91)” [pl. tł. Deklaracje i rzeczywistość. Stosunki między Republiką Federalną Niemiec a Polską Rzeczpospolitą Ludową od podpisania Układu Warszawskiego do Traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy (1970–1991)].


W latach 1990–1993 był pracownikiem naukowym w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych Geschwister-Scholl-Institut, w kolejnych latach pracownikiem naukowym Katedry Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych w Wyższej Szkole Technicznej w Karlsruhe oraz adiunktem na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego i w Szkole Głównej Handlowej.

 

W 2013 otrzymał tytuł doktora habilitowanego nauk społecznych w zakresie nauk o polityce na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu za pracę „Polityka zagraniczna, bezpieczeństwa i obrony koalicji rządowej SPD-Sojusz 90/Zieloni w okresie 1998–2005”.

 

W 2014 roku objął stanowisko profesora nadzwyczajnego w Katedrze Prawa Europejskiego, następnie w Instytucie Prawa Szkoły Głównej Handlowej. Od września 2018 wykłada w Zakładzie Bezpieczeństwa Międzynarodowego (Instytut Studiów Międzynarodowych) Szkoły Głównej Handlowej.

Notatka z środy, 6 maja 2020 roku

 

 Wstrząsnęła mną wypowiedź Christine Lagarde, od 1 listopada ubiegłego roku prezydentki Europejskiego Banku Centralnego a przedtem szefowej Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Miała ona w 2019 roku podczas jednej z konferencji prasowych powiedzieć tak: „Starzy ludzie żyją zbyt długo i istnieje ryzyko dla globalnej gospodarki, coś trzeba zrobić.
 

- Nie potrafię uwolnić się od skojarzeń i podejrzeń dotyczących przyczyn panującej obecnie sytuacji na świecie...

Christine Lagarde

Notatka z niedzieli, 3 maja 2020 roku

 

Poniżej przytaczam opracowanie, które nosi znamiona obiektywnego.

 

Raport wywiadów pięciu krajów o przyczynach pandemii.
Co ukrywały Chiny, a co zrobiła WHO?

 

Dziennikarze dotarli do raportu przygotowanego przez agencje wywiadowcze pięciu krajów, a dotyczącego wybuchu pandemii koronawirusa SARS-CoV-2. Wyłania się z niego bardzo niepochlebny obraz działań chińskich komunistów, który mógł mieć ogromny wpływ na skalę katastrofy. Raport wiele uwagi poświęca również kwestii Światowej Organizacji Zdrowia (WHO).

 

15-stronicowy raport został stworzony przez tzw. Pięć Oczu. Tak nazywa się sojusz pomiędzy służbami wywiadowczymi USA, Kanady, Wielkiej Brytanii, Australii i Nowej Zelandii. Jego autorzy skupili się na tym, jak komunistyczny rząd Chin zachowywał się wobec wybuchu pandemii. Ustalenia agencji wywiadowczych zdają się potwierdzać tezę, że obecna sytuacja byłaby znacznie łagodniejsza lub wręcz nie wybuchłaby, gdyby nie działania rządu ChRL.

 

Targ ze zwierzętami czy rządowe laboratorium?

Oficjalnie pandemia miała początek na tzw. mokrym targu w mieście Wuhan w prowincji Hubei. Na takich targach, bardzo popularnych w Chinach, sprzedaje się zwierzęta w celach konsumpcyjnych. Zwierzęta te są często zabijane na miejscu, w bardzo niehigienicznych warunkach. Ich istnienie od dawna martwi zachodnich epidemiologów – dwie poprzednie pandemie które wyszły z Chin, pandemia SARS z 2003 roku i ptasiej grypy z 2013 roku najprawdopodobniej miały swój początek właśnie na takich targach.

 

Wiele osób podejrzewa jednak, że historia o mokrym targu to celowe kłamstwo mające przykryć prawdziwe źródło pandemii – położony kilka kilometrów dalej Wuhański Instytut Wirusologii należący do państwowej Chińskiej Akademii Nauk. To właśnie tam prowadził badania zespół naukowców dowodzony przez wirusolog Shi Zhengli, specjalizującą się w koronawirusach atakujących nietoperze.

 

Pierwszy ludzki koronawirus – rodzina tych wirusów została tak nazwana z powodu charakterystycznego, przypominającego koronę kształtu osłonki – zidentyfikowano już w 1962 roku. Od tego czasu nauka nie interesowała się nimi za bardzo i prace mające na celu ich zbadanie praktycznie ustały, Zmieniło się to dopiero po 2002 roku, kiedy w chińskiej prowincji Guandong pojawił się wirus SARS-CoV. Wywoływana przez niego choroba – zespół ciężkiej niewydolności oddechowej (ang. Severe Acute Respiratory Syndrome, w skrócie SARS) była śmiertelnie groźna, a sam wirus okazał się tak żywotny, że wywołał wkrótce pandemię, która kosztowała życie co najmniej 775 osób. Naukowcy na całym świecie zainteresowali się badaniami, a Shi Zhengli była w tym temacie jednym z pionierów.

 

Raport wskazuje na szereg badań, które prowadziła w Wuhan. Jedno z nich dotyczyło na przykład tego czy koronawirusy mogą przejść z nietoperzy bezpośrednio na ludzi - opublikowano je w listopadzie 2015 roku. Jej zespół we współpracy z naukowcami z amerykańskiego Uniwersytetu Północnej Karoliny zmieniał fragmenty wirusa i sprawdzał jak wpływa to na jego zaraźliwość u różnych gatunków ssaków. Autorzy tych badań przyznali, że stworzyli patogen, który jest groźniejszy niż ten, który znaleźli w naturze i że takie badania są bardzo niebezpieczne.

 

Tego typu ryzyko nie jest niczym niezwykłym w świecie wirusologii. De facto od lat trwa ożywiona dyskusja o tym, czy naukowcy mają moralne prawo do tworzenia groźniejszych wersji wirusów w celach badawczych i czy perspektywa uchronienia się przed epidemią jest ważniejsza niż ryzyko z tym związane.

 

Wszyscy zgadzają się jednak ze sobą, że takie badania muszą być prowadzone z zachowaniem najwyższych standardów bezpieczeństwa. Teoretycznie nowe laboratorium w Instytucie ma czwarty, najwyższy stopień bezpieczeństwa, ale wiele osób podejrzewa, że praktyka wygląda mniej różowo.

 

Dziennik "Washington Post" wszedł w posiadanie depeszy dyplomatycznej wysłanej przez ambasadę USA w Pekinie i datowaną na 19 stycznia 2018 roku. Wynika z niej, że zatrudniani przez ambasadę dyplomaci i naukowcy odwiedzili to laboratorium i porozmawiali z pracującymi tam naukowcami. Na tej podstawie doszli do wniosku, że laboratorium to nie spełnia wymaganych przy tak ryzykownych badaniach standardów bezpieczeństwa i zatrudnia zdecydowanie zbyt mało techników o odpowiednim przeszkoleniu. Ich zdaniem placówka ta była na tyle źle prowadzona, że nie dało się w niej prowadzić podobnych badań w bezpieczny sposób.

 

Raport zwraca również uwagę na fakt, że także chińscy naukowcy podejrzewali, że źródłem pandemii jest laboratorium.
6 lutego dwóch naukowców z Uniwersytetu Naukowego Południowych Chin, Botao Xiao i Lei Xiao opublikowało badanie nad pochodzeniem nowego koronawirusa. Doszli w nim do wniosku, że prawdopodobnym źródłem epidemii był wypadek w laboratorium. Ich badanie zostało usunięte już 14 lutego – sami autorzy twierdzą, że stało się tak na skutek braku dostatecznych dowodów. Warto tutaj zauważyć, że tym laboratorium mogło być także laboratorium Wuhańskiego Centrum Kontroli Chorób, które również znajduje się w pobliżu i w którym również prowadzono badania nad transmisją koronawirusów ze zwierząt na ludzi.

 

Pacjentka zero

Otwarte pozostaje nadal pytanie w jaki sposób wirus miałby wydostać się z laboratorium i zarazić populację Wuhan. Wśród agentów CIA popularna była teoria, że jeden z pracowników tego laboratorium chciał dorobić i zamiast spalić zainfekowane zwierzę laboratoryjne sprzedał je na pobliskim mokrym targu.

Inna, znacznie popularniejsza teoria głosi, że jeden z pracowników laboratorium został pogryziony przez zainfekowane zwierzę albo spryskany jego krwią i zataił to przed zwierzchnikami. Amerykański ekspert od biobezpieczeństwa profesor Richard Ebright, zatrudniany przez Uniwesytet Rutgera, ujawnił w połowie kwietnia, że widział dowody na to, że chociaż Instytut w Wuhan był zdolny do zapewnienia 4 stopnia bezpieczeństwa, to większość badań prowadzono tam w ramach oszczędności czasu i pieniędzy zgodnie z procedurami drugiego stopnia, które zapewniają badaczom znacznie mniejszą ochronę przed potencjalną przypadkową infekcją.

 

Raport wspomina w tym kontekście o jednej z zatrudnionych w tym instytucie badaczy, Huang Yan Ling. Według plotek krążących po chińskich mediach społecznościowych to właśnie ona miała być pacjentem zero. Co ciekawe napisała również o tym wydawana w Pekinie państwowa gazeta "Xin Jing Bao".

 

Sam instytut stwierdził, że to fake news a Ling odeszła od nich już w 2015 roku. Jego przedstawiciele podkreślili również, że nigdy nie chorowała na COVID-19, żyje i ma się dobrze.

 

Autorzy raportu zauważyli, że po tym, gdy zrobiło się o niej głośno, Instytut usunął po cichu ze swoich stron jej biografię. Sama kobieta pomimo otaczających ją kontrowersji od tego czasu nie dała żadnego znaku życia. 

 

Jak ukrywano pandemię

Sam fakt, że Chińczycy nie dopilnowali zasad bezpieczeństwa i wypuścili śmiertelnie groźnego wirusa z laboratorium byłby dla nich ogromną porażką wizerunkową. Z raportu wynika jednak coś znacznie gorszego – według zachodnich wywiadów chińscy komuniści aktywnie próbowali ukryć wybuch epidemii. Internet w Chinach jest cenzurowany i już 31 grudnia ocenzurowano w dostępnych Chińczykom wyszukiwarkach takie frazy jak „odmiana SARS”, „mokry targ w Wuhan” czy „nieznane zapalenie płuc z Wuhan”.

1 stycznia zamknięto i poddano dezynfekcji mokry targ. Jak ujawnił "New York Times" nikt nie pobrał wcześniej próbek od zwierząt i z ich klatek, które mogłyby się okazać bezcenne dla badających pandemię naukowców. Tego samego dnia policja aresztowała ośmiu lekarzy z Wuhan, którzy próbowali ostrzec populację przed nową epidemią. Co najmniej kilka osób, które próbowały o tym ostrzegać, zaginęło bez śladu.

 

Co gorsza chińscy komuniści aktywnie niszczyli pobranie próbki. Już 2 stycznia komisja zdrowia Hubei nakazała firmom badającym nową chorobę zaprzestanie tego i zniszczenie wszystkich próbek.

Dzień później Narodowa Komisja Zdrowia nakazała przesłanie wszystkich próbek „zapalenia płuc z Wuhan” do wyznaczonych laboratoriów lub ich zniszczenia, równocześnie nakładając zakaz wydawania publikacji o nowej chorobie. 5 stycznia Miejska Komisja Zdrowia w Wuhan przestała publikować dane o nowych przypadkach, zaczęli je publikować ponownie dopiero 18 stycznia. 14 stycznia władze zabroniły Instytutowi w Wuhan wysłania próbek do Uniwersytetu w Teksasie. Dwa dni wcześniej zamknięto szanghajskie laboratorium profesora Zhang Yongzhena. Oficjalnie powodem tego było przeprowadzenie audytu, ale dzień wcześniej profesor udostępnił innym naukowcom dane dotyczące sekwencji genomu koronawirusa.

 

Nie zamykajcie granic!

Takie postępowanie rzecz jasna znacznie utrudniło pracę zachodnim naukowcom i znacznie skróciło czas jaki mieli na reakcję na wybuch pandemii.

 

Raport jednak dotyka także znacznie poważniejszego grzechu chińskich komunistów – ukrywania, że nowy koronawirus może przenosić się z człowieka na człowieka. Oficjalnie przyznali to dopiero 20 stycznia, jednak wiele świadczy, że wiedzieli o tym znacznie wcześniej.

Prestiżowy magazyn medyczny Lancet opublikował 24 stycznia artykuł o cechach klinicznych pacjentów chorych na COVID-19 napisany przez chińskich naukowców. Wynikało z niego, że już 6 grudnia odkryto objawy COVID-19 u mężczyzny, który miał związek z mokrym targiem w Wuhan. Pięć dni później takie same objawy odkryto u jego żony, która nigdy w życiu nie była na tym targu. Był to dowód na to, że ta choroba może przenosić się z człowieka na człowieka, ale został zignorowany. Takich anegdotycznych dowodów jest znacznie więcej. 

 

To bardzo poważny zarzut. Wuhan w trakcie pandemii zostało niemal odcięte od świata. Stało się tak jednak dopiero 23 stycznia i jak zauważa raport od pierwszych przypadków do tego dnia przez miasto – ważny hub komunikacyjny – przeszły miliony osób, które rozniosły koronawirusa po całych Chinach i do innych państw.

Gdyby władze zdecydowały się na wprowadzenie identycznych środków bezpieczeństwa wcześniej skala pandemii byłaby znacznie mniejsza. Zamiast tego chińska dyplomacja naciskała na inne państwa aby te nie wprowadzały żadnych ograniczeń dla podróżnych z Chin. Działo się tak nawet już po tym, kiedy w samych Chinach zaczęto wprowadzać kwarantanny.

Co więcej naleganie, że choroba nie przenosi się z człowieka na człowieka sprawiło, że Zachód zignorował niebezpieczeństwo – jeżeli do zarażenia potrzebny był, jak twierdzili Chińczycy, bezpośredni kontakt z zarażonymi zwierzętami, to szanse na to, że choroba wyjdzie poza Wuhan były iluzorycznie małe. Kosztowało to Zachód czas, który mógłby być przeznaczony na przygotowanie się do pandemii.

 

WHO – agencja PR-owa chińskich komunistów

Raport wiele uwagi poświęca również kwestii Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Jego autorzy zwracają uwagę na to, że WHO bezkrytycznie podawała dalej informacje otrzymywane od chińskich komunistów nie próbując nawet weryfikować ich prawdziwości.

Fakt ten sprawił, że ich rzekome kłamstwa były wzmacniane autorytetem międzynarodowej organizacji. Jeszcze 14 lutego WHO informowała za pomocą swojego oficjalnego konta na Twitterze, że chińskie władze nie znalazły żadnych jasnych dowodów na transmisje międzyludzkie nowego koronawirusa. Zignorowała również ostrzeżenia ze strony lekarzy z Tajwanu i Hongkongu, którzy ostrzegali już pod koniec grudnia, że świat ma do czynienia z nową chorobą zakaźną.

 

WHO w związku z tą pandemią znalazła się w ogniu krytyki ze wszystkich stron. Wiele osób zarzucało im, że stali się de facto agencją PR-ową chińskich komunistów.

Świadczyć o tym miała chociażby nazwa, którą wybrano dla nowej choroby – COVID-19. Słowo to jest skrótem od angielskiej frazy COronaVIrus Deases-2019. W jej wybraniu nie byłoby nic dziwnego gdyby nie to, że WHO oficjalnie twierdziło, że wybrało ją gdyż nie zawierała w sobie żadnych odniesień geograficznych do miejsca w którym po raz pierwszy ją odkryto, co jest dosyć częstą praktyką w nazywaniu chorób (przykładem może być chociaż Gorączka Zachodniego Nilu). WHO oficjalnie przyznawała, że chciała uniknąć jakichkolwiek skojarzeń między pandemią i Chinami.

 

Z tego samego powodu w swoich oficjalnych dokumentach praktycznie nie używają oficjalnej nazwy koronawirusa, SARS-CoV-2, nadanej mu przez Międzynarodowy Komitet Taksonomii Wirusów. Na swojej stronie internetowej tłumaczą to tym, że „używanie nazwy SARS może mieć niechciane konsekwencje powodujące niepotrzebny lęk przed pewnymi populacjami, zwłaszcza w Azji, która została najbardziej dotknięta wybuchem SARS w 2003 roku”.

 

Wiele osób podejrzewa, że takie podejście WHO ma związek z jej obecnym szefem, pochodzącym z Etiopii Tedrosem Adhanomem Ghebreyesusem. Został nim wybrany w maju 2017 roku, jako pierwszy w historii tej organizacji nie-lekarz  pomimo licznych oskarżeń o ukrywanie trzech różnych epidemii cholery, które miały miejsce za jego kadencji wtedy, gdy był ministrem zdrowia Etiopii.

 

Stało się tak dzięki poparciu Chin. Warto tutaj także odnotować, że współpracował blisko z Chinami już jako minister zdrowia – w czym zapewne pomógł mu fakt, że jest członkiem Frotu Wyzwolenia Partii Tigray – socjalistycznej partii, która zaczynała jako markistowsko-leninowska bojówka...

 

 

Opracowanie powstało na podstawie następujących źródeł: „Daily Telegraph“, „Fox News“, „Asia Times“, niezalezna.pl

Notatka z piątku, 1 maja 2020 roku

 

Wybrałem z internetu kilka informacji wartych przeczytania, wysłuchania i obejrzenia. Oto one:

 

https://www.servustv.com/videos/aa-23ud73pbh1w12/

 

Notatka z środy, 22 kwietnia 2020 roku

 

Podobne głosy znaleźć można w niemieckojęzycznym internecie.

Notatka z poniedziałku, 20 kwietnia 2020 roku

 

Poniżej ciekawa korespondencja z Niemiec.

Notatka z poniedziałku, 13 kwietnia 2020 roku

 

W Wielki Piątek minęła dziesiąta rocznica katastrofy smoleńskiej. Nie umiałem się powstrzymać, by nie wysłuchać kilku ciekawych wypowiedzi na ten temat.
Oto one (słuchałem ich poczynając od tej całkiem na dole):

Notatka z czwartku, 9 kwietnia 2020 roku

 

Jesteśmy podsłuchiwani, podglądani, inwigilowani...

Obecnie wiele aplikacji na smartfony żąda dostępu do funkcji mikrofonu.
- No i doszperałem się odpowiedzi, dlaczego.

Eksperci z Uniwersytetu Technicznego w Brunszwiku przetestowali 1,3 miliona aplikacji. Wynik: ponad 200 z nich, na przykład ta od firmy McDonald’s, była w stanie wychwytywać ultradźwięki.

- Po co?

- Ano chodziło o to, by w restauracji nasz telefon odbierał niesłyszalne dla ucha sygnały emitowane przez zamontowane w niej urządzenie i pokazywał nam odpowiednią reklamę lub podsuwał kod rabatowy.

- A kiedyś zajadając się smacznym hamburgerem zastanawiałem się, skąd oni wiedzą, na co mógłbym mieć jeszcze apetyt...

Notatka z środy, 8 kwietnia 2020 roku

 

Innowacje w dziedzinie inwigilacji rozwijają się w zastraszającym tempie.

 

Fiński startup ICEYE podniósł kolejną poprzeczkę w walce o jakość obrazu, oferując mikro-satelity, zdolne do pracy przy złej pogodzie, we mgle oraz w ciemności. Satelity te, dysponując rozwiązaniem “synthetic aperture radar” (SAR), działają niezależnie od jakości światła i temperatury.

 

Coraz częściej słyszy się o próbach rejestrowania obrazów przez ścianę.

      -    -    -     -     -     -     -

Poniżej wypowiedź redaktora Witolda Franciszka Gadowskiego, wobec którego zastosowano bezprawną cenzurę.

Notatka z poniedziałku popołudnia, 6 kwietnia 2020 roku

 

Długi ale bardzo mądry i ważny wywód Dirka Müllera, w kórego książkach zaczytuję się już od dawna. Warto a nawet trzeba wysłuchać.

Notatka z poniedziałku, 6 kwietnia 2020 roku

 

Poniżej zamieściłem w formacie pdf do ściągnięcia bardzo ciekawy artykuł dr Joanny Bagniewskiej, który znalazłem w Tygodniku Powszechnym nr 41 z 2016 roku (strony 14 i 15). Można go też znaleźć na stronie autorki:

 

https://joannabagniewska.com/2016/10/16/medycyna-naturalna/

Medycyna_naturalna.pdf
PDF-Dokument [7.1 MB]

Notatka z niedzieli, 5 kwietnia 2020 roku

 

Jeszcze jeden przykład sprzed kilku lat będący uzupełnieniem do poprzedniej notatki.

 

Aleksandr Kogan, naukowiec z Cambridge stworzył aplikację thisisyourdigitallife. Program miał służyć do badań psychologicznych.

 

Do aplikacji zalogowało się, już na samym początku, około 270 tysięcy osób używając do tego swojego facebookowego konta. Zaakceptowały regulamin i zgodziły się na udostępnianie informacji o swoich profilach.

 

Jednak aplikacja zbierała informacje także o znajomych, którzy już żadnej zgody na to nie wyrażali.

 

W ten sposób okradziono z prywatności około 50mln osób!

 

W roku 2015 Kogan sprzedał bazę danych brytyjskiemu przedsiębiorstwu Cambridge Analitica.

 

- Co można było ustalić na podstawie danych z Facebooka?

 

- Ano między innymi: preferencje polityczne, orientację seksualną, satysfakcję z życia a nawet to, czy ktoś łatwo zmienia przekonania w zależności od otoczenia.

 

Prezes Cambridge Analitica, Alexandr Nix w nagranej przez dziennikarzy rozmowie przyznał, iż manipulacje polityczne jego firmy nie ograniczają się jedynie do internetu. Używa się fałszywych tożsamości, składania ofert korupcyjnych, tworzenia kompromitujących materiałów z udziałem podstawionych prostytutek...

 

Na tej samej sesji nagraniowej dyrektor zależnej od Cambridge Analitica spółki Political Global stwierdził między innymi, iż na świecie jest wiele organizacji zbierających w podobny sposób materiały wykorzystywane do walki politycznej.

- Oto, w jakim świecie przyszło nam żyć.

 

 

Poniżej też o tym samym ale ogólniej.

(Fragment pochodzi z filmu "Konopielka" z 1981 roku w reżyserii Witolda Leszczyńskiego, na podstawie jego własnego scenariusza napisanego w oparciu o powieść Edwarda Redlińskiego pod tym samym tytułem. Tu w roli głównej Franciszek Pieczka.)

Notatka z soboty, 4 kwietnia 2020 roku
 

Wszyscy żyjemy teraz jednym tematem. Koronawirus. Wokół niego wszystko się kręci. Żyjemy informacjami o tym, gdzie się pojawiły nowe ogniska choroby przez niego wywołanej, ile osób się zaraziło, ile zmarło, co będzie działo się potem, chociaż nikt naprawdę nie potrafi tego przewidzieć.


- A tymczasem z nieubłaganą konsekwencją postępuje rozwój technologii informatycznych.


To, co mamy do ukrycia, to wcale nie nasze prywatne dane i numery kont (choć oczywiście chcielibyśmy chronić je najbardziej!), ale coś zupełnie innego. Dane zbiorowe, stanowią walutę cenniejszą niż Bitcoin i są wykorzystywane przez światowe korporacje – przechowywane, przetwarzane i analizowane w sposób masowy i zdepersonalizowany.


- Czy szkodzi to nam w jakikolwiek sposób? 


- I tak, i nie.


Samo posiadanie i analizowanie danych w celu świadczenia lepszej jakości usług jest zasadne i niewinne.
 

- Nie bądźmy jednak naiwni.

Od kiedy jakiekolwiek działania firm służą świadczeniu lepszej jakości usług, poza samą deklaracją, że tak właśnie jest?

 

Dane zbiorowe owszem są analizowane i przetwarzane. Są jednak również udostępniane innym podmiotom, przechowywane w miejscach, z których mogą wyciec do różnych instytucji i - co najważniejsze - nie ograniczają się wyłącznie do danych ogólnych, takich jak wiek, lokalizacja i preferencje zakupowe.

To również nasze prywatne rozmowy, zdjęcia psa i dzieci, dokładna lokalizacja w określonych porach dnia a nawet to, co jemy w najbliższym barze.

 

Nieustannie jesteśmy inwigilowani.

 

Przykładów tego mamy na co dzień mnóstwo. Odwiedzamy jakieś miejsce a Facebook natychmiast proponuje nam zaprzyjaźnienie się z ludźmi, którzy również tam bywają. Ot, powiedzmy z listonoszem, który przynosi nam do skrzynki pocztę. My jesteśmy zlokalizowani, listonosz jest zlokalizowany, znajdujemy się w tym samym miejscu i odwiedza nas wielokrotnie.


- Chyba lekka przesada, prawda?


O ile zupełnie nie przeszkadza mi to, że Amazon, na podstawie analizy moich nawyków zakupowych, przypomina mi, że trzeba kupić toner do drukarki, o tyle nie rozumiem, dlaczego tę informację miałby posiadać Facebook.


To samo z Instagramem. Nagle pojawiają mi się sugestie o znajomych z zamierzchłej przeszłości, o których wiem, że znajdują się w moich kontaktach, ale nie utrzymuję z nimi żadnej interakcji od 15 lat. Nie przebywamy w tych samych miejscach, nie rozmawiamy ze sobą, nie śledzimy wzajemnie kont społecznościowych.

 
- Skąd więc taka wiedza na temat moich znajomych?


Oczywiście, odpowiedź jest prosta – Instagram należy do Facebooka, a Facebook wyciąga każdą najdrobniejszą informację z telefonu użytkownika.

 

- Tylko tyle i aż tyle!


Za bezpłatne serwisy płacimy naszą prywatnością, której już w zasadzie nie ma. Bo nawet jeśli my zrezygnujemy z aplikacji na telefonie, to nie znaczy, że zrobią to też nasi znajomi i rodzina. A wtedy każda osoba wchodząca do naszego ogródka i robiąca zdjęcie nam lub naszemu otoczeniu lokalizuje nas równie pewnie, jak nasz własny telefon.


Rozpoznawanie twarzy to też już powszechna funkcja serwisów społecznościowych.


- Śledzi nas zatem nas nie tylko nasz telefon, ale również telefony znajomych i rodziny.

 
- Śledzi nas miejskie sieć kamer.


- Śledzi nas przeglądarka internetowa.


- Śledzi każda odwiedzona strona, każdy serwis, do którego się logujemy.

 

Wszystkie te dane w rękach (czyich - dobre pytanie, co?) są metodą kontroli.

Mamy więc wybór – pogodzić się i neutralizować szkody albo nie używać.

 

Tylko jak nie używać, a zachować kontakt z dalszymi znajomymi i rodziną? 
 

Nie ze wszystkimi jesteśmy blisko na tyle, by dzwonić do siebie raz w tygodniu czy raz na miesiąc. Posty pojawiające się w Facebooku dają nam znak, że są, żyją i mają się dobrze. To samo z naszej strony daje im wewnętrzny spokój i poczucie „kontaktu”, który nie jest co prawda bezpośredni, ale jakiś, czyli lepszy niż żaden.


Mamy więc wybrać prywatne ułatwienie czy przyjąć do wiadomości zbiorową odpowiedzialność, która mówi, że może i nie mamy nic do ukrycia, ale nasze globalne dane, nasze zachowania, upodobania i nawyki dostarczają różnym służbom i korporacjom informacji, których posiadać właściwie nie powinny.

 

Bo informacja w dzisiejszym świecie to władza – nad grupami, nad społeczeństwami i - patetycznie mówiąc - nad światem.


Dzięki niej można wpływać nie tylko na preferencje zakupowe pojedynczych użytkowników, ale również na wyniki wyborów, nastroje społeczne, powodować konflikty czy szerzyć nienawiść do wybranych grup politycznych, etnicznych lub wyznaniowych.

 

Wystarczy odpowiednim filtrem zwiększyć częstotliwość... No ale metody pomińmy lepiej milczeniem.

Notatka z czwartku, 2 kwietnia 2020 roku


Nie ufałem i nie ufam ludziom, którzy nie lubią psów.
Za to wierzyłem i wierzę psom, które nie lubią ludzi.

Leo potwierdził mi swym zachowaniem, że mam rację.

Notatka z środy, 1 kwietnia 2020 roku

 

Cyfrowy gułag...

Ostatnia aktualizacja nastąpiła 7.10.2024 r.

w rubrykach:

"Bliżej Boga"

oraz

"Kącik Pani Marzeny".

Impressum

 

POLONIK MONACHIJSKI - niezależne czasopismo służy działaniu na rzecz wzajemnego zrozumienia Niemców i Polaków. 

Die unabhängige Zeitschrift dient der Förderung deutsch-polnischer Verständigung.

 

W formie papierowej wychodzi od grudnia 1986 roku a jako witryna internetowa istnieje od 2002 roku (z przerwą w 2015 roku).

 

Wydawane jest własnym sumptem redaktora naczelnego i ani nie zamieszcza reklam ani nie prowadzi z tego tytułu żadnej innej działalności zarobkowej.

 

Redaguje:

Dr Jerzy Sonnewend

Adres redakcji:

Dr Jerzy Sonnewend

Curd-Jürgens-Str. 2
D-81739 München

Tel.: +49 89 32765499

E-Mail: jerzy.sonnewend@polonikmonachijski.de

Ilość gości, którzy od 20.01.2016 roku odwiedzili tę stronę, pokazuje poniższy licznik:

Druckversion | Sitemap
© Jerzy Sonnewend