16.09.2017
Wystawa o niewolniczej pracy Polaków
Od 14 września do 29 października br. w NS-Dokumentationszentrum w Monachium przy Brienner Straße 34 (80333 München) otwarta jest wystawa dotycząca niewolniczej i przymusowej pracy około trzech
milionów Polek i Polaków w latach 1939-1945.
W środę, 20 września br. wspomnieniami z tamtych czasów podzieli się tam Pan Bogdan Bartnikowski. Spotkanie zatytułowano „Wspomnienia zza kolczastych drutów“.
Natomiast w czwartek, 28 września br. odbędzie się prezentacja filmu oraz dyskusja na temat „Dzień powszedni robotniczek i robotników przymusowych w Monachium i Bawarii“.
Więcej szczegółów na ten temat znaleźć można na stronie:
www.ns-dokuzentrum -muenchen.de
11.09.2017
Burza wokół wypowiedzi
Roberta Lewandowskiego
Robert Lewandowski w tygodniku „Der Spiegel” (Heft 37/2017, „Fussball ist Kapitalismus pur”, czyli „Futbol to kapitalizm w czystej postaci”) skrytykował Bayern Monachium, klub w którym gra oraz wskazał na ograniczenia samej ligi niemieckiej – w stosunku do ligi angielskiej i hiszpańskiej.
Oto fragment tego wywiadu.
DER SPIEGEL: Na początku sezonu krytycy zarzucili panu, że sprawiał pan wrażenie niezmotywowanego i sfrustrowanego.
ROBERT LEWANDOWSKI: To dotyczyło przede wszystkim spotkań w czasie naszego tournée po Azji. Może nawet krytycy mieli rację. Muszę przyznać, że tego lata rzeczywiście trudno przyszła mi
motywacja.
Gdzie leżała przyczyna?
Od wielu lat gram w rytmie trzech dni – bez wielkich przerw. To nadzwyczajne obciążenie przede wszystkim dla głowy. To dlatego właściwie przygotowanie do sezonu jest dla mnie tak ważne, ponieważ tam
znajduje się baza, aby właściwie funkcjonować w trakcie sezonu, gdy głowa jest zmęczona.
Nie dało się właściwie przygotować w Azji?
Zagraliśmy tam dużo meczów. Jako zawodowiec musiałem zdecydować – chcę w tych spotkaniach zaprezentować topową dyspozycję, czy też zależy mi, aby odpowiednio podejść do nielicznych zajęć
treningowych, które pozwolą wypracować dyspozycję fizyczną na decydujące mecze w sezonie.
Co pan zdecydował?
Topowi piłkarze poddawani są permanentnym przeciążeniom. Bierze się to z napiętego kalendarza, a także coraz większej intensywności gry. Jedyna możliwość, aby zapobiec poważniejszym kontuzjom – poza
dietą i regeneracją – to odpowiedni trening w przerwie letniej i zimowej. W Azji – to jasne – skupiłem się na treningu. Te liczne gry sparingowe nie dadzą mi wiele choćby w kontekście Bundesligi, gdy
w grudniu po meczu Champions League z Realem, przyjdzie mi zagrać we Freiburgu, w czasie padającego śniegu.
Zabraknie panu motywacji?
Freiburg to tylko przykład – można wymienić inny zespół, który nie zalicza się do kandydatów do tytułu. Takie zespoły gromadzą dziesięciu ludzi na polu karnym, ja mam wokół siebie pięciu obrońców –
brakuje miejsca, a jeszcze kopie się mnie po kostkach. Gdy w takim przypadku człowiek jest zmęczony po meczu w europejskiej rywalizacji, stadion
jest mały a dla widzów najważniejsze jest wygwizdanie piłkarzy Bayernu, to naprawdę trzeba ciężko popracować, aby dać z siebie wszystko.
Lewandowski następnie opowiedzaił to tym, jak szuka motywacji. Okazuje się, że wymyśla sobie przed meczem, że strzeli gola w „okienko” bramki albo pokaże jakiś szczególny trick w czasie dryblingu
albo zagra niezwykłe podanie, które ćwiczy już od jakiegoś czasu... „Chodzi o przesuwanie granic w mojej głowie” - tłumaczył.
DER SPIEGEL: Skoro tak jest, to znaczy, że niektóre mecze Bundesligi traktuje pan, jak trening, a nie prawdziwe starcie. Co pan w takim razie powie o poziomie ligi niemieckiej?
LEWANDOWSKI: Wiem, że nie każdemu spodoba się to, co powiem, ale Bundesliga potrzebuje więcej takich drużyn, jak RB Lipsk. Silne zespoły spowodują, że będziemy w stanie więcej zainwestować.
Bundesliga nie może żyć z tego, że dominuje jedna drużyna – nawet walka dwóch zespołów o tytuł to za mało. Potrzebujemy czterech, pięciu drużyn, które będą prezentowały najwyższy poziom. Ta
konkurencja pozwoli również Bayernowi zachować najwyższą koncentrację do końca sezonu. Z kolei silna liga pozwoli napędzić koniunkturę marketingową.
Marketingową?
Jeśli jest więcej meczów znaczących, jeśli chodzi o czołówkę, to jest więcej show, więcej „trara”, telewizja może nadawać więcej i dłużej na całym świecie. Kibice chcą oglądać starcia wielkich,
gwiazd ligi, gier o mistrzostwo. To spowodowałoby jeszcze większe zainteresowanie Bundesligą za granicą. Być może nawet dużo większe zainteresowanie, niż liczne podróże do Azji i Ameryki....
Lewandowski tłumaczył też, że te podróże nie mają takiego znaczenia jeszcze z jednego powodu – języka. Zaznacza, że są wielkie społeczności na świecie, które posługują się hiszpańskim i angielskim,
stąd naturalny fokus na ligi hiszpańską i angielską.
Robert uderzył w tym momencie w samego Karl-Heinza Rummenigge, który nawet przed Ulim Hoenessem musiał bronić wyjazdu do Azji. Hoeness zastanawiał się – po kolejnej klęsce – czy to ma sens, a
Rummenigge mówił, żeby ochłonął.
Słowa Lewandowskiego o skuteczności marketingu, to jednak dopiero początek argumentacji. Bayern Monachium właśnie otworzył kompleks treningowy dla młodzieży – za 100 milionów euro. Sam Hoeness
ogłosił: „To nasza odpowiedź na szaleństwo transferowe”.
Lewandowski to podważył. Widać, że filozofia Bayernu to nie jest jego filozofia. Nawet „Kicker” niedawno napisał wielki artykuł pod tytułem „Lewandowski za duży na Bayern”. Teraz sam piłkarz daje
sygnał, że nie pasuje do biznesowej filozofii najpotężniejszego niemieckiego klubu.
DER SPIEGEL: Na razie największe gwiazdy wybierają Anglię i Hiszpanię, a nie Niemcy.
LEWANDOWSKI: Dotychczas Bayern nigdy nie zapłacił więcej niż 40 milionów euro za jednego zawodnika.
W międzynarodowym futbolu to już od dłuższego czasu jest suma raczej średnia, niż znacząca. Nie było takiego wzrostu rynku, jakie notują Real Madryt czy Manchester United. I teraz różnica w stosunku
do tych, którzy oferują najwyższe sumy jest naprawdę ogromna.
Uli Hoeness powiedział, że nie chce uczestniczyć – w jak to określił - „transferowym szaleństwie”.
Aby przyciągnąć topowego zawodnika, pieniądz odgrywa ważną rolę, choć należy dodać, że nie jedyną. Chodzi także o perspektywę sportową, siłę drużyny, samo miasto a także otoczenie. Bayern musi dać
się ponieść i wykazać kreatywnością, aby dalej przyciągać do Monachium piłkarzy klasy światowej. I jeśli chce się grać o najwyższe stawki, potrzeba jakości najlepszych graczy. Także dlatego, że
właśnie takie gwiazdy sprawiają, że inni piłkarze idą w górę. Wielka konkurencja w kadrze pomaga, aby osiągnąć to niezbędne kilka procent.
Wywiad ten rozpętał burzę medialną. Wczoraj, w niedzielę zachowanie naszego asa skrytykował Stefan Effenberg, który radził mu, aby "odszedł do klubów, które spełnią jego życzenia, czyli do PSG czy Barcelony“.
W dzisiejszym monachijskim wydaniu gazety „Bild“ Karl-Heinz Rummenigge, dyrektor generalny Bayernu Monachium, wyraźnie zagroził Lewandowskiemu.
– Ktokolwiek, kto publicznie skrytykuje naszego trenera, klub czy piłkarzy, natychmiastowo ma problemy ze mną – powiedział Rummenigge.
- Najwyraźniej Robert był niezadowolony z faktu, że PSG przeprowadzało wielkie transfery, jednak nie ma się czym martwić, bo mamy utalentowany skład. Lewandowski jest naszym zawodnikiem i zarabia naprawdę godne pieniądze.
Piłkarz nie ma takiego wpływu na swoją przyszłość jak myśli Lewandowski. Wystarczy spojrzeć na jego umowę, która obowiązuje do 30 czerwca 2021 roku i nie ma w niej klauzuli odstępnego. Jeżeli Robert uważa, że lojalność w futbolu jest mniej ważna od wydatków... Cóż, szkoda – dodał dyrektor generalny Bayernu Monachium.
Rummenigge odpowiedział też na słowa Polaka, któremu nie spodobało się, że w trakcie letnich przygotowań do sezonu bawarski gigant zdecydowanie zbyt dużo czasu spędził w Azji. – Gdy to mówił, powinien przypomnieć sobie, że jego niby-wymarzony klub, czyli Real Madryt, spędził w upałach 24 dni, czyli dwa razy więcej czasu niż my – punktował Rummenigge.
"Bild" poinformował także, że Lewandowski może zostać ukarany za wywiad bez zgody klubu.
W 2009 roku za taką rozmowę Philipp Lahm zapłacił aż 50 tysięcy euro.
– Po raz kolejny za działaniami Roberta stoi Maik Barthel (jest jednym z agentów Roberta Lewandowskiego - przyp. js), który działa na niekorzyść zawodnika – uważa Rummenigge, który nie chciał potwierdzić, czy kapitan reprezentacji Polski zostanie ukarany. Ale chyba miał rację. Nie wolno bowiem zapominać, że agenci piłkarzy są finansowo zainteresowani zarówno transferami jak i tym, by były one jak najdroższe.
W wypowiedzi Karla-Heinza Rummenigge nie zabrakło też wątka politycznego. Odnosząc się do transferów i ogromnych sum transferowych powiedział m.in.: "Inni próbowali już bez powodzenia kupić sobie tytuł. Trzymam tu jednak z panią kanclerz, która mówi, że powinno się te sumy uregulować i zredukować." /"(...) Es haben schon andere vergeblich versucht, Titel zu kaufen. Ich halte es eher mit der Kanzlerin als mit Lewandowski, die sagt, dass man die Summen regulieren und reduzieren sollte."/
- I w tym przypadku trudno odmówić mu, a i kanclerz Niemiec, pewnych racji - sumy transferowe stają się niebotycznie wysokie. Tak wysokie, że wielu normalnych ludzi to bulwersuje.
Na moje odczucie, a mam jako trener ze sportem wyczynowym do czynienia od przeszło 45 lat, nasz piłkarz Robert Lewandowski zmęczony po obozie treningowym (który zawodnik nie wraca z obozu treningowego zmęczony?) i będąc w nowej roli w swej rodzinie dał się trochę "wypuścić" jednemu ze swych managerów. Nie wolno zapominać, że mieszkający w Lichtensteinie Maik Barthel (jego żona Aneta jest Polką) byłby głupi, gdyby myślał tylko i wyłącznie o interesach Lewandowskiego, pomijając swoje. A o których myśli w pierwszym rzędzie, możemy się tylko domyślać.
I jeszcze jedno. Niewykluczone, że Roberta Lewandowskiego przed karą finansową ratują dzisiejsze urodziny Franza Beckebauera. Maik Barthel urzęduje w tych samych biurach w miasteczku Schaan, w których kiedyś prowadził interesy Robert Schwan, przez dziesięciolecia najsłynniejszy manager piłkarski Niemiec, doradca i przyjaciel Franza Beckenbauera. Schwan był kiedyś managerem Bayernu, ale gdy odszedł z klubu, stanął po drugiej stronie. Ostro kłócił się o podwyżki dla Beckenbauera i o jego pozycję w drużynie. Schwan w Bayernie był bardzo nielubiany, ale też bardzo skuteczny w negocjacjach. A z Beckenbauerem byli nierozłączni do końca kariery. Kara dla Roberta Lewandowskiego mogłaby by poczytywana jako policzek dla Beckenbauera i to w dniu urodzin...
Oprac. js
17.08.2017
Konkurs Ministra Spraw Zagranicznych
na najlepsze publikacje promujące historię Polski
i historię polskiej dyplomacji.
Pan Konsul Marcin Król zwrócił się z prośbą do redakcji "Polonika Monachijskiego" o rozpropagowanie niżej opisanego tu konkursu, co niniejszym czynię.
Jerzy Sonnewend
(redagujący)
Minister Spraw Zagranicznych ogłosił konkurs na najlepszą publikację obcojęzyczną promującą historię Polski i najlepszą publikację w języku polskim z zakresu historii polskiej dyplomacji, które
zostały wydane w latach 2015 i 2016. Historycy mogą zgłaszać swoje prace do 15 września 2017 r.
Do konkursu można zgłaszać zarówno monografie naukowe, publikacje popularno-naukowe i edycje źródeł. Dla zwycięzcy Konkursu w kategorii najlepsza publikacja obcojęzyczna promująca historię Polski
przewidziano nagrodę pieniężną w wysokości 10 tys. EUR, dla zwycięzcy w kategorii najlepsza publikacja z zakresu historii polskiej dyplomacji – 20 tys. PLN.
Nagrody w konkursie przyzna Minister Spraw Zagranicznych na wniosek Rady Dyplomacji Historycznej.
Zasady zgłaszania publikacji:
Warunkiem uczestnictwa w konkursie jest nadesłanie prac w terminie do dnia 15 września 2017 roku (decyduje data wpływu do Ministerstwa Spraw Zagranicznych).
Prace na konkurs należy zgłaszać w postaci 3 egzemplarzy publikacji, dołączając (jeśli to możliwe) publikowane recenzje, opinie i recenzje wydawnicze.
Tegoroczna edycja konkursu obejmuje wyłącznie prace wydane w latach 2015–2016.
Publikacje należy przesyłać na adres: Ministerstwo Spraw Zagranicznych, Departament Dyplomacji Publicznej i Kulturalnej, Al. J. Ch. Szucha 23, 00-580 Warszawa; z dopiskiem na kopercie „Konkurs
Historyczny Ministra SZ”; lub złożyć w Dzienniku Podawczym Ministerstwa Spraw Zagranicznych, al. J. Ch. Szucha 21, wejście od ul. Litewskiej, w godzinach 8.15-16.15 od poniedziałku do piątku.
Pytania dotyczące konkursu należy przesyłać wyłącznie na adres: marcin.krol@msz.gov.pl z podaniem w tytule nazwy: „Konkurs Historyczny Ministra SZ”.
MSZ nie odsyła egzemplarzy publikacji zgłoszonych na konkurs.
Szczegółowe zasady konkursu określa: Zarządzenie nr 24 Ministra Spraw Zagranicznych z dnia 18 lipca 2017 r. w sprawie Konkursu Historycznego Ministra Spraw Zagranicznych – również w jęz. angielskim
(w zał.).
15.08.2017
Dziś:
12.08.2017
Zmiany w przepisach prawnych
Dziś, 12 sierpnia 2017 r. wchodzą w Polsce w życie przepisy ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych.
„Podstawowym celem nowych regulacji jest usprawnienie działania sądów, tak aby zaczęły działać szybko, efektywnie, a wyroki wydawane przez sędziów budziły zaufanie Polaków" - podkreśliło w komunikacie Ministerstwo Sprawiedliwości.
Przepisy przewidują między innymi:
- wprowadzenie ustrojowej zasady losowego przydziału spraw poszczególnym sędziom. Losowy przydział spraw, zwłaszcza w II instancji, ma chronić przed nadużyciami i dawać pewność, że sprawa nie została przydzielona sędziemu umyślnie wybranemu do danej sprawy. Kryteria przydziału spraw sędziom będą bardziej przejrzyste. Zapobiegnie to oskarżeniom o to, że dana sprawa specjalnie trafiła do sędziego, któremu zarzuca się stronniczość. (Ta część ustawy zacznie obowiązywać z chwilą wejścia w życie nowych zasad przydziału zawartych w Regulaminie urzędowania sądów powszechnych, co planowane jest na 1 stycznia 2018 r.)
- zapewnienie równego i sprawiedliwego obciążenia pracą sędziów oraz zagwarantowanie bezstronności stronom postępowań.
- wprowadzenie zasady niezmienności składu orzekającego. Raz wylosowany skład sądu nie powinien ulegać zmianie do zakończenia sprawy. Oczywiście ustawa przewiduje możliwości odstępstwa od tej zasady, ale są to przypadki ściśle określone (losowe), np. gdy sędzia zachoruje;
- wprowadzenie ścisłych zasad przeniesienia sędziego do innego wydziału. Regulacja ta ogranicza władzę prezesa sądu i określa kryteria, którymi musi się kierować przy podejmowaniu decyzji. Do tej pory prezesi mogli przenosić sędziów bez ich zgody do innych wydziałów. Zgodnie z nowymi przepisami co do zasady będzie wymagana zgoda sędziego na przeniesienie, co zwiększa orzeczniczą niezawisłość sędziów;
- umożliwienie przejścia w stan spoczynku przez kobiety będące sędziami w wieku odpowiadającym powszechnemu wiekowi emerytalnemu kobiet, to jest 60 lat (przepisy dotyczące wieku przechodzenia w stan spoczynku przez kobiety będące sędziami, zaczną obowiązywać z dniem 1 października 2017 r.);
- zwiększenie kompetencji Ministra Sprawiedliwości w powoływaniu i odwoływaniu prezesów i wiceprezesów sądów. Dzięki temu minister będzie mógł skuteczniej nadzorować sposób zarządzania sądami. Nie będzie miał przy tym jakiegokolwiek wpływu na orzecznictwo (gwarantuje to m.in. elektroniczny system losowego przydziału spraw). Sfera orzecznicza pozostaje w sferze niezależności i niezawisłości sędziowskiej.
Ani Minister Sprawiedliwości, ani prezes sądu nie będą mieli żadnego wpływu na orzecznictwo sędziów. Nowe uprawnienia ministra mają przede wszystkim umożliwiać szybkie działanie i zapobiegać bulwersującym społecznie sytuacjom, gdy prestiżowe funkcje pełnią osoby, które utraciły zaufanie, jak w przypadku afery związanej z podejrzeniem wyłudzenia co najmniej 10 milionów złotych z Sądu Apelacyjnego w Krakowie.
Minister Sprawiedliwości jest prawnie zobowiązany do zapewnienia właściwego funkcjonowania sądownictwa powszechnego w wymiarze administracyjnym. Dotychczasowa praktyka dowodzi, że środowisko sędziowskie niejednokrotnie kierowało się sympatiami koleżeńskimi w opiniowaniu kandydatów na prezesów i wiceprezesów sądów, a względy merytoryczne i kompetencje nie miały znaczenia dla uzyskanego poparcia. W wielu sądach - o czym mówią sami sędziowie - doprowadziło to do stworzenia bizantyjskich systemów powiązań i „folwarków prezesów”, którzy sami, według własnych pozamerytorycznych opinii, decydowali o podziale funkcji, czy kandydatach do awansów.
Zmiana prawa uniezależnia sędziów od takiego systemu i wprowadza zasadę, że decydujące będą kompetencje kandydata, a nie układy czy szczebel sądu, w którym orzeka;
- przepisy wprowadzają nowe narzędzie nadzoru zewnętrznego i wewnętrznego nad działalnością administracyjną sądów w postaci oceny informacji rocznych składanych przez prezesów sądów wszystkich szczebli.
Takie rozwiązanie umożliwi zwrócenie uwagi na nieprawidłowości w zakresie działalności administracyjnej. Pozwoli to na bieżące reagowanie na ewentualne zaniedbania prezesów w pracach sądu. Dotychczas prezesi sądów rejonowych i okręgowych nie byli zobowiązani do składania takich informacji. Informacje składali prezesi sądów apelacyjnych. Nie były one oceniane a jedynie analizowane w resorcie sprawiedliwości.
11.08.2017
"Zginęli, bo byli Polakami".
Wstrząsające kulisy ludobójstwa sprzed 80 lat
W latach 1937–1938 w Związku Sowieckim doszło do pierwszego ludobójstwa na narodzie polskim. W ramach „operacji polskiej” NKWD bolszewicy zgładzili 200 tysięcy naszych rodaków.
Strzelano im w tył czaszki, topiono ich i zakopywano żywcem. Egzekucje poprzedzały długie, bestialskie tortury, których celem było wydobycie fałszywych zeznań i przyznanie się do fikcyjnych zbrodni.
Wszystko to działo się na bezpośredni rozkaz Józefa Stalina. Jedyną „zbrodnią” ofiar „operacji polskiej” NKWD była ich narodowość. Ludzi tych zabito dlatego, że byli Polakami.
Mimo szokującej skali tej eksterminacji – zginęło w niej dziesięć razy więcej osób niż w ramach zbrodni katyńskiej – „operacja polska” została niemal zupełnie zapomniana.
Wstrząsający album wybitnego rosyjskiego historyka Nikołaja Iwanowa ma zmienić tę sytuację. Odsłania on przed szerokimi rzeszami czytelników kulisy horroru, który rozegrał się w Związku Sowieckim 80 lat temu.
W 80. rocznicę rozpoczęcia "operacji polskiej" NKWD uruchomiony został nowy portal internetowy IPN. Koniecznie proszę tam zajrzeć!
2.08.2017
Pozytywne zachowanie ambasadora Niemiec
w Warszawie
"Dziś upamiętniamy ofiary niemieckich zbrodni w Powstaniu" - napisał wczoraj Rolf Nikel, ambasador Republiki Federalnej Niemiec w Polsce na Twitterze.
A potem jeszcze: "Złożyłem dziś wieniec na Grobie Nieznanego Żołnierza, by upamiętnić Powstanie Warszawskie."
Ważne jest tutaj stwierdzenie "niemieckich zbrodni w Powstaniu". Akurat wtedy, kiedy niektóre niemieckie media zaprzeczają prawdzie o II wojnie światowej.
Twierdzenia o "nazistach" i "polskich obozach koncentracyjnych" wprowadzają w błąd a pojawiały i pojawiają się nieraz.
Wypowiedź ambasadora Republiki Federalnej Niemiec w Polsce daje nadzieję na zwycięstwo nad przekłamaniami historycznymi.
1.08.2017
Dziś jest 73. rocznica
wybuchu Powstania Warszawskiego.
Pamiętajmy o Bohaterach
narodowego zrywu w obronie Polski!
73 lata temu, 1 sierpnia 1944 r., na rozkaz Komendanta Głównego AK gen. Tadeusza Komorowskiego „Bora” w Warszawie wybuchło Powstanie. Przez 63 dni Powstańcy prowadzili
z wojskami niemieckimi heroiczną i osamotnioną walkę, której celem była niepodległa Polska, wolna od niemieckiej okupacji i dominacji sowieckiej.
Powstanie Warszawskie było największą akcją zbrojną podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. Planowane na kilka dni, trwało ponad dwa miesiące. Jego militarnym
celem było wyzwolenie stolicy spod niezwykle brutalnej niemieckiej okupacji, pod którą znajdowała się od września 1939 r.
Dowództwo Armii Krajowej zakładało, że Armii Czerwonej zależeć będzie ze względów strategicznych na szybkim zajęciu Warszawy. Przewidywano, że kilkudniowe walki
zostaną zakończone przed wejściem do miasta sił sowieckich. Oczekiwano również pomocy ze strony aliantów.
Opanowanie miasta przez AK przed nadejściem Sowietów i wystąpienie w roli gospodarza przez władze Polskiego Państwa Podziemnego w imieniu rządu polskiego na
uchodźstwie miało być atutem w walce o niezależność wobec ZSRS. Liczono na to, że ujawnienie się w Warszawie władz cywilnych związanych z Delegaturą Rządu na Kraj będzie szczególnie istotne w związku
z powołaniem przez komunistów PKWN.
Premier Stanisław Mikołajczyk, udający się pod koniec lipca 1944 r. na rozmowy ze Stalinem, liczył, że ewentualny wybuch powstania w stolicy wzmocni jego pozycję
negocjacyjną wobec Sowietów.
Opinii premiera nie podzielał Naczelny Wódz generał Kazimierz Sosnkowski, który uważał, że w zaistniałej sytuacji zbrojne powstanie pozbawione jest politycznego sensu
i w najlepszym przypadku zmieni jedną okupację na drugą. W depeszy do gen. Komorowskiego pisał:
W obliczu szybkich postępów okupacji sowieckiej na terytorium kraju trzeba dążyć do zaoszczędzenia substancji biologicznej narodu w obliczu podwójnej groźby eksterminacji.
Pomimo takiego stanowiska, gen. Sosnkowski nie wydał w sprawie powstania jednoznacznego rozkazu.
Przy podejmowaniu decyzji o rozpoczęciu walki w stolicy nie bez znaczenia były także działania propagandy sowieckiej. Pod koniec lipca na ulicach
Warszawy zaczęły pojawiać się bowiem odezwy informujące o ucieczce
KG AK i o przejęciu dowództwa nad siłami zbrojnymi podziemia przez dowództwo Armii Ludowej.
Z kolei oddana przez Sowietów Związkowi Patriotów Polskich radiostacja Kościuszko wzywała warszawiaków do natychmiastowego podjęcia walki.
W tej sytuacji KG AK obawiała się, że komunistyczna dywersja może doprowadzić do niekontrolowanych i spontanicznych wystąpień zbrojnych przeciwko Niemcom, na czele
których będą stawać komuniści.
Za rozpoczęciem walk w stolicy przemawiała również ewakuacja Niemców, która w drugiej połowie lipca 1944 r. objęła niemiecką ludność cywilną i wojskową oraz widoczne
przejawy zaniku morale niemieckiej administracji i wojska, wywołane sytuacją panującą na froncie, a także zamachem na Hitlera 20 lipca 1944 r.
Były również poważne obawy co do konsekwencji bojkotu zarządzenia gubernatora Ludwiga Fischera, wzywającego mężczyzn z Warszawy w wieku 17-65 lat, do
zgłoszenia się 28 lipca 1944 r. w wyznaczonych punktach stolicy, w celu budowy umocnień. Istniało niebezpieczeństwo, że zarządzenia niemieckie, mogą doprowadzić do rozbicia struktur wojskowych
podziemia i uniemożliwić rozpoczęcie powstania. Dodać należy, iż w ostatnich dniach lipca Niemcy wznowili gwałty i represje wobec ludności oraz rozstrzeliwanie więźniów.
Rozkaz o wybuchu powstania wydał 31 lipca 1944 r. dowódca AK gen. Tadeusz Komorowski „Bór”, uzyskując akceptację Delegata Rządu Jana S. Jankowskiego.
1 sierpnia 1944 r. do walki w stolicy przystąpiło około 40-50 tys. powstańców. Jednak zaledwie co czwarty z nich liczyć mógł na to, że rozpocznie ją z bronią w
ręku.
Na wieść o powstaniu w Warszawie Reichsfuehrer SS Heinrich Himmler wydał rozkaz, w którym stwierdzał: „Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych
jeńców, Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy”.
Przez 63 dni powstańcy prowadzili heroiczny i samotny bój z wojskami niemieckimi. Ostatecznie wobec braku perspektyw dalszej walki 2 października 1944 r.
przedstawiciele KG AK płk Kazimierz Iranek-Osmecki „Jarecki” i ppłk Zygmunt Dobrowolski „Zyndram” podpisali w kwaterze SS-Obergruppenführera Ericha von dem Bacha w Ożarowie układ o zaprzestaniu
działań wojennych w Warszawie.
Według postanowień układu żołnierze AK z chwilą złożenia broni mieli korzystać ze wszystkich praw konwencji genewskiej z 1929 r., dotyczącej traktowania jeńców
wojennych. Takie same uprawnienia otrzymali żołnierze AK, którzy dostali się do niemieckiej niewoli w czasie walk toczonych od początku sierpnia w Warszawie. Niemcy przyznali prawa jeńców wojennych
także członkom powstańczych służb pomocniczych.
W podpisanym dokumencie strona niemiecka stwierdzała ponadto, że osoby uznane za jeńców wojennych „nie będą ścigane za swoją działalność wojenną ani polityczną tak
w czasie walk w Warszawie, jak i w okresie poprzednim, nawet w wypadku zwolnienia ich z obozów jeńców”.
Odnośnie ludności cywilnej znajdującej się w czasie walk w mieście, Niemcy zapewnili, że nie będzie stosowana wobec niej odpowiedzialność zbiorowa.
Dodatkowo gwarantowali, że:
Nikt z osób znajdujących się w okresie walk w Warszawie nie będzie ścigany za wykonywanie w czasie walk działalności w organizacji władz administracji, sprawiedliwości, służby bezpieczeństwa,
opieki publicznej, instytucji społecznych i charytatywnych ani za współudział w walkach i propagandzie wojennej. Członkowie wyżej wymienionych władz i organizacji nie będą ścigani też za działalność
polityczną przed powstaniem.
Zgodnie z żądaniami niemieckiego dowództwa miasto mieli opuścić wszyscy jego mieszkańcy. Układ przewidywał, że ewakuacja „zostanie przeprowadzona w czasie i w
sposób oszczędzający ludności zbędnych cierpień”, a „dowództwo niemieckie dołoży starań, by zabezpieczyć pozostałe w mieście mienie publiczne i prywatne”.
O realizacji ustaleń zawartych w układzie z 2 października 1944 r. tak pisał prof. Norman Davis:
„W pierwszym stadium Niemcy z pewnością trzymali się postanowień zawartego układu. Po Powstaniu nie wróciły straszliwe masakry, jakie się zdarzały w czasie jego
trwania. Nie próbowano tępić Żydów czy innego +niepożądanego elementu+ i - ogólnie rzecz biorąc - ewakuowanych do obozów przejściowych nie bito, nie głodzono ani nie maltretowano na inne sposoby.
Wiele tysięcy ludzi znalazło sposób, aby się wymknąć z oczek sieci, wielu też natychmiast zwolniono. Przeważająca część jeńców z Armii Krajowej została - zgodnie z umową - odesłana do regularnych
obozów jenieckich pozostających pod nadzorem Wehrmachtu. (…) Kobiety, które trafiły do niewoli, zgodnie z umową kierowano do specjalnych obozów (…) albo po prostu uwalniano. Jednak w miarę upływu
czasu, gdy początkowa masa zaczynała topnieć, ujawniały się bardziej nieprzyjemne aspekty hitlerowskiej machiny. Kiedy dokonano ostatecznych obliczeń, okazało się, że znacznie ponad 100 000
warszawiaków wysłano na przymusowe roboty do Rzeszy, wbrew układowi o zaprzestaniu działań wojennych w Warszawie, a dalsze kilkadziesiąt tysięcy umieszczono w obozach koncentracyjnych SS, w tym w
Ravensbrueck, Auschwitz i Mauthausen. (N. Davis „Powstanie ‘44”)”
W czasie walk w Warszawie zginęło ok. 18 tys. powstańców, a 25 tys. zostało rannych. Poległo również ok. 3,5 tys. żołnierzy z Dywizji Kościuszkowskiej. Straty ludności
cywilnej były ogromne i wynosiły ok. 180 tys. zabitych. Pozostałych przy życiu mieszkańców Warszawy, ok. 500 tys., wypędzono z miasta, które po powstaniu zostało niemal całkowicie zburzone. Specjalne
oddziały niemieckie, używając dynamitu i ciężkiego sprzętu, jeszcze przez ponad trzy miesiące metodycznie niszczyły resztki ocalałej zabudowy.
Do niemieckiej niewoli poszło ponad 15 tys. powstańców, w tym 2 tys. kobiet. Wśród nich niemal całe dowództwo AK, z gen. Komorowskim, mianowanym przez prezydenta RP
Władysława Raczkiewicza 30 września 1944 r. Naczelnym Wodzem.
W wydanej nazajutrz po kapitulacji odezwie do „Do Narodu Polskiego” Krajowa Rada Ministrów i Rada Jedności Narodowej z goryczą stwierdzały:
„Skutecznej pomocy nie otrzymaliśmy. (…) Sierpniowe powstanie warszawskie z powodu braku skutecznej pomocy upada w tej samej chwili, gdy armia nasza pomaga
wyzwolić się Francji, Belgii i Holandii. Powstrzymujemy się dziś od sądzenia tej tragicznej sprawy. Niech Bóg sprawiedliwy oceni straszliwą krzywdę, jaka Naród Polski spotyka, i niech wymierzy
słuszną karę na jej sprawców.”
Wielkość strat poniesionych przez stronę polską w wyniku Powstania powoduje, że decyzja o jego rozpoczęciu do dziś wywołuje kontrowersje.
gah/PAP
Za: wpolityce.pl
29.07.2017
Poruszające aktualności
W sporze o prowadzoną w Polsce reformę sądownictwa Komisja Europejska wszczęła postępowanie przeciwko Polsce o naruszenie unijnego prawa – poinformowała dziś (29.07.2017) na Twitterze Bruksela.
W odpowiedzi na to minister spraw zagranicznych RP, Witold Waszczykowski, w rozmowie z portalem wPolityce.pl powiedział m.in.:
Nie dojdzie do dyskusji, czy też głosowania w sprawie Polski na Radzie Europejskiej, ponieważ węgierski przywódca zapowiedział, że nie dopuści do takiego głosowania. W związku z tym zakładam, że przywódcy europejscy pójdą po rozum do głowy i w którymś momencie odpuszczą.
A tymczasem wczoraj w Hamburgu w jednym ze sklepów sieci Edeka, 26-letni mężczyzna działając z pobudek islamistycznych chwycił z jednej z półek nóż kuchenny i zabił nim 50-letniego mężczyznę a siedem innych osób zranił.
Ten pochodzący z krajów arabskich cudzoziemiec - który dotarł do Europy jako uchodźca - był zobowiązany do opuszczenia Niemiec, ale ze względu na brak dokumentów nie można go było deportować...
Nie wierzę, by system prawny w Niemczech w takich przypadkach był aż tak bezradny. Bardziej wierzę w jego zależność od aktualnych sił politycznych...
W tym kontekście warto też przypomnieć fragment wypowiedzi Professora Dr. Ruuda Koopmansa w jednej z audycji ZDF:
"8 % der Muslime in Deutschland würden Gewalt gegen Ungläubige ausüben wenn es der islamischen Gemeinschaft dient!" („8% spośród wyznawców islamu w Niemczech byłaby gotowa do przedsięwzięcia czynów przestępczych przeciwko niewiernym, jeśli miałoby to służyć islamskiej społeczności!“)
Tak na marginesie: 8% spośród 4 milionów wyznawców islamu przebywających w Niemczech, to 320.000 osobników...
Cała audycja, na którą się tu powołuję, do obejrzenia na portalu youtube:
https://youtu.be/hlsPugExjBU?t=1823
(js)
26.07.2017
Konsul Marcin Król informuje
Szanowni Państwo,
pragnę poinformować, że Ministerstwo Edukacji Narodowej ogłosiło konkurs ofert na realizację zadania publicznego pt. „Rodzina polonijna”. Celem konkursu jest wyłonienie najlepszych ofert
wnioskodawców, którzy zgłoszą propozycje realizacji zadania polegającego na wspieraniu współpracy szkół funkcjonujących w systemach oświaty innych państw oraz organizacji społecznych za granicą
prowadzących nauczanie języka polskiego i w języku polskim ze szkołami w Polsce. Termin składania ofert upływa 16 sierpnia br.
Projekt „Rodzina polonijna” to program rozwoju współpracy w zakresie wspólnych przedsięwzięć edukacyjnych związanych z upamiętnieniem wydarzeń oraz osób związanych z odzyskaniem i utrwaleniem niepodległości przez Rzeczpospolitą Polską (w związku z obchodami setnej rocznicy odzyskania niepodległości) oraz upowszechnianiem polskiego dziedzictwa narodowego.
Program będzie realizowany w latach 2017-2018 w formie otwartego konkursu MEN. Budżet to 1,5 mln w każdym roku. Minimalna kwota dofinansowania wynosi 10 tys. zł.
Szczegółowa informacja oraz stosowne dokumenty (m.in. regulamin konkursu i formularz składania ofert) są dostępne na stronie Biuletynu Informacji Publicznej MEN -
Pozdrawiam,
Marcin Król
Konsul
Konsulat Generalny RP
Röntgenstraße 5
81679 Monachium
24.07.2017
Prezydent RP: zawetuję ustawę o Sądzie Najwyższym
i o Krajowej Radzie Sądownictwa
22.07.2017
Senat RP przyjął ustawę o Sądzie Najwyższym
Kolejny krok reform Prawa i Sprawiedliwości
Senat przez ponad 15 godzin debatował nad ustawą o Sądzie Najwyższym.
W nocy z wczoraj na dziś senacka Komisja Praw Człowieka, Praworządności i Petycji bez poprawek zaopiniowała przyjęcie ustawy.
Po godz. 1:55 w nocy senatorowie przyjęli dokument też bez poprawek.
Teraz ustawa trafi na biurko prezydenta Andrzeja Dudy.
Ale w wielu miastach Polski trwały i trwają protesty "w obronie sądów".
A Ministerstwo Spraw Zagranicznych w oficjalnym oświadczeniu zmuszone było wyrazić zaskoczenie wypowiedzią rzeczniczki prasowej Departamentu Stanu USA, Heather Nauert, która miała m.in. powiedzieć: „Jesteśmy zaniepokojeni działaniami legislacyjnymi polskiego rządu, które wydają się ograniczać władzę sądowniczą i potencjalnie mogą osłabić system prawny.”
Zaskoczenie jest w pełni uzasadnione, bowiem proces legislacyjny jeszcze się nie zakończył i nadal trwa.
- A czy zmiany mają osłabić system prawny?
- By uzyskać odpowiedź na to pytanie, warto wysłuchać przemówienie ministra Zbigniewa Ziobro podczas wczorajszej dyskusji w Senacie.
(źródło: http://www.tvpparlament.pl)
20.07.2017
Czego broni opozycja w Polsce?
Oto przykład z czasów rządów PO/PSL ilustrujący, jak Sąd Najwyższy w majestacie prawa sankcjonował przekręty.
Władysław W. chciał sprzedać holenderskim inwestorom kamienicę. W tym celu pobrał od nich 6 mln zł zaliczki, ale... umowy nie podpisał.
W tym samym czasie przypomniał sobie o dwójce nieślubnych dzieci. Skontaktował się z ich matką i wniósł do sądu o zawarcie ugody alimentacyjnej. Na jej mocy miał płacić 100 tys. zł alimentów miesięcznie (!) oraz wyrównać zaległości alimentacyjne z kilku poprzednich lat. Strony wspólnie stwierdziły, że do zapłaty jest okrągłe 6 mln zł zaległych alimentów.
Skąd takie kwoty?
Otóż metoda "na alimenty" to stary trik wszystkich krętaczy próbujących ukryć swój majątek przed wierzycielami. Bowiem zgodnie z obowiązującym prawem, jeśli sąd zasądzi alimenty, to mają one pierwszeństwo zaspokojenia przed wszystkimi innymi roszczeniami.
W ten oto sposób Władysław W. uchronił swój majątek (kamienicę) przed Holendrami, którzy przekazali mu wcześniej 6 mln zł tytułem zaliczki.
Okazało się bowiem, że sędzina Beata R. z Poznania przymykając oczy na ten trik zgodziła się na sądowe zawarcie ugody alimentacyjnej.
Holendrzy wnieśli sprawę o odzyskanie 6 mln zł do sądu. Uzyskali tytuł wykonawczy i skierowali sprawę do komornika. Ten zajął kamienicę, sprzedał ją na licytacji, ale cała uzyskana w ten sposób kwota pieniędzy trafiła do formalnie do nieślubnych dzieci Władysława W.
Zgodnie z decyzją sędziny Beaty R. był on bowiem wobec nich potężnie zadłużony alimentacyjnie a te długi miały pierwszeństwo w zaspokojeniu przed wszystkimi innymi długami.
W ten oto sposób wierzyciele Władysława W., nie dość, że stracili 6 mln zł, to jeszcze nic nie odzyskali.
Opisany powyżej przekręt przy współudziale sędziny Beaty R. był aż tak bezczelny, że nie można było go ukryć.
Sprawa trafiła przed sąd dyscyplinarny, który nie miał wątpliwości - za "rażące niedbalstwo" oraz "dotkliwe skutki wizerunkowe dla wymiaru sprawiedliwości" wydalił sędzinę Beatę R. z zawodu, tj. zastosował najsurowszą możliwą karę dyscyplinarną.
Sędzina Beata R. odwołała się jednak do Sądu Najwyższego (miała takie uprawnienie).
Co zrobili sędziowie Sądu Najwyższego?
Uznali, że wydalenie z zawodu był karą nazbyt dotkliwą i postanowili przywrócić Beatę R. do zawodu zmieniając karę na mniej dotkliwą, tj. przeniesienie do innego sądu.
Beata R. trafiła ostatecznie do sądu w Rzeszowie, gdzie po orzekaniu w zaledwie dwóch sprawach... zachorowała.
Po roku przebywania na zwolnieniu lekarskim L4 Krajowa Rada Sądownictwa (KRS) przeniosła ją w stan spoczynku.
W efekcie Beata R. dostaje i dożywotnio dostawać będzie
75 proc. otrzymywanego ostatnio uposażenia sędziowskiego tj. między 5 a 6 tys. zł.
Przykładów takiego zachowania sądów można by podać o wiele więcej. Totalne niezadowolenie społeczeństwa z dotychczasowego wymiaru sprawiedliwości w Polsce nie bierze się znikąd!
(oprac.: js)
19.07.2017
Zadziwiająca logika niemieckiej prawniczki
Portal „Deutsche Welle” a konkretnie Julia Vergin przeprowadziła wywiad na temat sporu o sądownictwo w Polsce z Anne Sanders, adiunktem na Wydziale Prawa i Nauki o Państwie Uniwersytetu w Bonn. Wywiad na język polski tłumaczył Andrzej Pawlak.
Anne Sanders jest ponoć cenionym ekspertem w zakresie problematyki niezawisłości sędziów, współpracuje z Federalnym Trybunałem Konstytucyjnym i Radą Europy
a od dwóch lat interesuje się polskim wymiarem sprawiedliwości.
Pewien fragment wspomnianego wywiadu, a przytaczam go poniżej, wzbudził na kilku portalach internetowych falę krytyki. Oto on:
„ (…)
DW: A jak się mianuje sędziów w Niemczech?
AS: Na szczeblu federalnym mianuje ich komisja ds. powoływania sędziów w sądach najwyższych, która składa się z posłów do Bundestagu i ministrów krajów
związkowych. Wybierają oni kandydatów, których mianuje potem minister sprawiedliwości. Wiem, co teraz Pani powie: że w ten sposób w Niemczech rząd i parlament mają jeszcze większy wpływ. Rzeczywiście
tak jest. Dlatego nie zaskakuje, kiedy polski rząd argumentuje, że wprowadza reformę na wzór przepisów obowiązujących w Niemczech.
DW: Na czym polega różnica między polską i niemiecką władzą sądowniczą?
AS: System obowiązujący w Niemczech obowiązuje dłużej i dlatego wypracował sobie taki mechanizm kontroli i równowagi, który pozwala sędziom zachować niezależność w
ich pracy. Ponadto w Niemczech jest coś takiego co można nazwać kulturą niezależności. Żaden polityk w Niemczech nie powie, że jakiś sędzia o poglądach politycznych zbieżnych z linią partii, którą ów
polityk reprezentuje, ma podejmować decyzje zgodne z wolą większości. W każdym razie taki przypadek nie jest znany. (…)”
Pani Sanders reprezentuje specyficzny sposób myślenia. Poddaje w wątpliwość słuszność systemu, który dopiero powstaje chwaląc jednocześnie identyczny system w
Niemczech tylko dlatego, że istnieje dłużej i „wypracował sobie taki mechanizm kontroli i równowagi, który pozwala sędziom zachować niezależność”.
- To wręcz zadziwiające!
- Czyżby zatem, według logiki pani Sanders, polski system, bardzo podobny do panującego w Niemczech, tylko że młodszy, nie miał prawa wypracować sobie „mechanizmu kontroli i równowagi pozwalającego sędziom zachować niezależność”?
- Niby dlaczego?
- Czyżby tylko dlatego, że polski?
- Zaiste, dziwna to logika trącąca co nieco ponurą w Niemczech przeszłością. A jeśli mi ktoś jeszcze do tego powie, że pani Sanders zainteresowana jest niemiecko-polskim pojednaniem, to parsknę śmiechem.
Jerzy Sonnewend
15.07.2017
Spory o sądy
W Polsce rozgorzała dyskusja na temat sądów. jest uregulowane w Bundesrepublice.
W Niemczech sędziów pięciu sądów najwyższej instancji (bez Federalnego Trybunału Konsytucyjnego) wybiera specjalna, 32-osobowa komisja rekrutacyjna (Richterwahlausschuss) złożona po połowie z posłów do Bundestagu (jej skład odzwierciedla proporcjonalnie układ sił w Bundestagu) i ministrów sprawiedliwości krajów związkowych (rządy landowe wyłaniane są w osobnych wyborach, proporcje partyjne są często inne niż w Bundestagu).
Kandydatów może proponować federalny minister sprawiedliwości, albo członkowie komisji rekrutacyjnej.
Po zaopiniowaniu kandydata lub kandydatki przez tzw. radę prezydialną danego sądu (prezes i inni sędziowie) komisja rekrutacyjna zwykłą większością głosów dokonuje wyboru na drodze tajnego głosowania.
Po zatwierdzeniu wyboru przez rząd federalny sędziego mianuje prezydent RFN.
Ta procedura od lat krytykowana jest przez przedstawicieli samorządu sędziowskiego, jako zbyt upolityczniona i mało przejrzysta.
14.07.2017
Drastyczny wzrost mordów honorowych w Niemczech
Niemieccy socjolodzy z Instytutu Maxa Plancka już w 2011 r. alarmowali, że liczba mordów honorowych w Niemczech drastycznie wzrasta.
Jak podaje portal ehrenmord.de, w 1998 r. Niemcy odnotowali dwa takie przypadki, w 2014 już dwanaście, ale w 2016 r. zarejestrowano ich ponad 60!
Na początku czerwca br. sąd w Dolnej Saksonii skazał pochodzącego z Kurdystanu Amira K. za morderstwo żony. Kobieta otrzymała ponad 20 ciosów nożem, bo chciała się rozwieść.
Przedtem, 22 maja br. sąd w Hannoverze rozpatrywał sprawę 39-letniego Kurda Nurettina B., który usiłował zamordować swoją żonę Kader K. Kobieta miała prosić o wsparcie finansowe dla ich dwuletniego syna. Została ugodzona nożem i siekierą, cudem przeżyła.
Inny muzułmanin, po tym jak rozwiódł się z żoną, przestrzelił jej oba kolana okaleczając ją do końca życia.
W sądzie mężczyzna zeznał, że nie chciał, aby kobieta była atrakcyjna dla innych mężczyzn.
Społeczeństwo zbulwersowała sprawa 22-letniego syryjskiego imigranta, który zasztyletował ciężarną siostrę za to, że „przyniosła wstyd swojej rodzinie”. Sąd w Hanau (Hesja) skazał mężczyznę na 12 lat więzienia.
Znawcy tematu zwracają uwagę, że liczba honorowych mordów może być znacznie wyższa ponieważ wiele takich zbrodni figuruje w policyjnych rejestrach jako... domowa kłótnia. „Cenzura w mediach, której celem jest niwelowanie antyimigranckich sentymentów, uniemożliwia wykrycie nazwisk oraz pochodzenia ofiar i ich katów” – podkreślają eksperci.
12.07.2017
Pierwsi muzułmańscy geje wzięli ślub
Jak poinformował portal MediumPubliczne.pl 24- letni Jahed Chowdhury oraz 19-Sean Rogan są muzułmanami i niedawno temu w Wielkiej Brytanii zawarli ślub. Panowie powiedzieli sobie „tak” w tradycyjnych muzułmańskich strojach, a media nazywają ich uroczystość „pierwszym muzułmańskim gejowskim ślubem”.
7.07.2017
Jeden Donald Trump
uczynił dla promocji Polski
i polskiej historii
więcej niż większość polskojęzycznych "elit" III RP
Dlaczego nam, Polakom, w ciągu trwania III RP tak trudno przychodziło do głowy pomyśleć o sobie samych jako o dziedzicach tradycji wielkiej i chwalebnej?
Odpowiedź jest prosta - okrągłostołowe elity i establishment gardziły Polakiem-tradycjonalistą, który - przywiązany do takich pojęć jak Honor, Naród, Ojczyzna - był dumny ze swojego Kraju. To właśnie przez nich Polska po 1989 roku miała wyraźne problemy, aby skutecznie opowiedzieć światu o swojej historii. Jeden tylko Donald Trump zrobił dla tej sprawy więcej, niż całe tabuny polskojęzycznych "elit".
Żeby nie być gołosłownym warto przypomnieć fragment tekstu prof. Jerzego Roberta Nowaka z 19 grudnia 2015 opublikowanego na portalu http://www.bibula.com/?p=84736
Niegodne zachowania polityków i innych wpływowych postaci życia
publicznego
– Były prezydent RP Bronisław Komorowski niebywale splamił się wypowiedzią w liście do uczestników obchodów 70-lecia rocznicy zbrodni w
Jedwabnem. Stwierdził wówczas o Polakach: “Naród ofiar musiał uznać tę niełatwą prawdę, że bywał także sprawcą”. (Czyli katem). Tylko anty-Polak mógł zdobyć się na tak nikczemne uogólnienie
na temat całego narodu polskiego. Ogromna część Polaków zachowała się w czasie wojny przyzwoicie, a generalnie nasz naród należy do niewielu narodów europejskich, które spisały się wówczas najlepiej,
płacąc za to ogromną daninę krwi. Tym bardziej oburzające jest więc uogólnienie na cały naród winy za zachowanie paru dziesiątek wyrzutków z Jedwabnego, inspirowanych przez Niemców. Wyobraźmy sobie
jak zareagowaliby Żydzi, gdyby izraelski prezydent obciążył ich generalnie winą za zbrodnicze zachowanie wobec Żydów ogromnej części policjantów żydowskich i zdradę wielkiej części Judenratów. (Por.
moją wydaną w 2013 r. dwutomową książkę „ Żydzi przeciw Żydom”).
– Były premier RP Donald Tusk już w 1987 r. „popisał się” pogardą do polskości i narodowym masochizmem. W publikowanym na łamach „Znaku” (nr 390-391 z 1987 r.) szkicu „Polak
rozłamany” Tusk pisał m.in.: „Co pozostanie z polskości, gdy odejmiemy od niej cały ten wzniosło-ponuro-śmieszny teatr niespełnionych marzeń i nieuzasadnionych urojeń? Polskość – to
nienormalność (podkr.- JRN) – takie skojarzenie narzuca mi się z bolesna uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu”. W maju 2012 r. Tusk dopuścił się szczególnie
haniebnego czynu, niegodnego jakiegokolwiek Polaka patrioty – przyjął z rąk kanclerz Niemiec Angeli Merkel nagrodę im. Walthera Rathenau. Przypomnijmy, że Rathenau był jednym z najgorszych
niemieckich polakożerców .Jako niemiecki minister spraw zagranicznych dążył do ponownego rozbicia i rozbioru Polski. To on zawarł z Rosją Sowiecką w 1922 r. godzący wyłącznie w Polskę złowieszczy
układ w Rapallo. Jak określić więc zachowanie Tuska, historyka z profesji, który przyjął nagrodę ku czci śmiertelnego wroga Polski. Dla ,mnie osobiście była to symboliczna zdrada Polski ! Europoseł
Zbigniew Kuźmiuk skomentował w internecie zachowanie Tuska w ten sposób m.in.: „Nagroda, której patronuje człowiek z takimi poglądami na Polskę, nie powinna być przyjęta przez premiera naszego
kraju, chyba że ma on za nic patriotyczne postawy milionów Polaków”.
– Były premier Leszek Miller dużo wcześniej, bo już w 1989 r. w wywiadzie dla francuskiego „postępowego” „Liberation” stwierdził, iż nie należy przesadzać z rolą Polski, bo ona jest
raczej tylko „dużą myszą”. (Cyt. za „Forum” 17 września 1989 r.).
– Aleksandra Jakubowska, wiceminister kultury w rządzie SLD, już 3 maja 1992 r. pisała na łamach postkomunistycznego „Wprost”:„Zużyte, wyświechtane, skompromitowane słowa
”patriotyzm”, „polskość”, „ojczyzna” nie odrodziły się w III Rzeczpospolitej”.
– Lewicowy działacz Piotr Ikonowicz, b. prezes PPS, a od 2014 r. prezes Ruchu Sprawiedliwości Społecznej, popisał się w 1998 r. szczególnie haniebną potwarzą przeciw
żołnierzom AK i NSZ. Nazwał żołnierzy owych formacji „wściekłymi bestiami, rozwydrzonymi bandami, żądnymi krwi żydowskiej.(Wg. „Polityki” z 18 lipca 1998 r.).
– Adam Michnik przez wiele lat popularyzował i wychwalał najgorszego polakożercę Jana Tomasza Grossa, i m.in. nazwał go w niemieckim wstępie do „Sąsiadów” kontynuatorem A.
Mickiewicza i J. Słowackiego w demaskowaniu polskich kłamstw. Michnik wielokrotnie szkalował historię Polski. Jednym z jego najbrudniejszych antypolskich oszczerstw było tłumaczone na parę języków
stwierdzenie w rozmowie z niemieckim socjologiem Jurgenem Habermasem dające Polakom pierwszeństwo w stworzeniu obozów koncentracyjnych przed Niemcami hitlerowskimi. Michnik dosłownie powiedział:
„Zanim Hitler przyszedł, myśmy założyli własny obóz koncentracyjny w Berezie Kartuskiej”.(Wg. „Polityki”, nr 47 z 1993 r.) I taki oszczerca nosi wciąż jakże niesłusznie przyznany mu Order
Orła Białego. Kiedyż nadejdzie wreszcie czas pozbawienia niegodnych osób tego Orderu?
– Marcin Król, redaktor naczelny miesięcznika „Res Publica Nowa”, dofinansowywanego z polskich publicznych pieniędzy, donośnie zawyrokował: „Polska w swej
najnowszej historii, liczącej dwieście lat, krajem normalnym nie była, a więc po to, żeby stać się krajem normalnym – Polska musi zapomnieć samą siebie”. (Podkr.-JRN). („Res
Publica Nova”, nr 3 z 1991 r.). Tenże M. Król pisał na łamach „Rzeczypospolitej” z 6 listopada 2003 r.; „Polska głównym warchołem w Unii (…) Może tak, bo taka była nasza tradycyjna
rola w Europie”.
– Dziennikarka “Gazety Wyborczej” Teresa Bogucka posunęła się do nazwania jednego z największych patriotów polskich Tadeusza Rejtana „maniakiem”. (Por. „Gazeta Wyborcza” z 21
marca 1997 ).
– Autor „Gazety Wyborczej” Włodzimierz Kalicki swoiście „uczcił” święto Konstytucji 3 Maja w 2003 r. W tekście, zatytułowanym: ”Później z tym 3 maja” starał się maksymalnie pomniejszyć i
przeczernić znaczenie Konstytucji 3 Maja, piętnując ją jako błąd i sugerując, że „może bez niej uratowalibyśmy państwo, uniknęlibyśmy XIX-wiecznej martyrologii, cywilizacyjnej zapaści
rozbiorów?”.
– Jadowita dziennikarka telewizyjna Monika Olejnik, znana jest z wielu kłamstw i pomówień na małym ekranie. Przez wiele lat z lubością nagłaśniała w swych programach
najgorszego polakożercę w skali światowej Jana Tomasza Grossa. (Por. uwagi w mojej książce „Czerwone Dynastie”, Warszawa 2014, t.3 , ss.161-162.) Po niedawnym antypolskim wywiadzie Grossa dla “Die
Welt” nagle uznała, że Gross się „zhańbił”. A czy ona nie zhańbiła się wieloletnim propagowaniem oszczerczej „myśli „ Grossa?!
– Socjolog prof. Paweł Śpiewak, obecnie dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego ma w swym „dorobku” bardzo wiele kłamstw i oszczerstw na temat Polski. W oparciu o obiektywnych
autorów żydowskich oraz autorów żydowskich pracowicie prostowałem niektóre z jego najjaskrawszych kłamstw na temat Polskim i Polaków. (Por. szerzej: J. R. Nowak: „Spory o historię i współczesność,
Warszawa 2000,ss.292-300). Prawdziwym skandalem stało się jego zamieszczone w w wywiadzie dla “Angory” z 2 stycznia 2005 chamskie oszczerstwo: „Nie mam wątpliwości, że Dmowski był ideologicznym
łobuzem i stworzył wszystko, co jest najgorsze w polskiej tradycji”. Trudno ukryć oburzenie z powodu faktu, że Śpiewak, tak poniewierający postać największego polskiego myśliciela politycznego
XX , niedługo potem – w 2005 roku został wybrany na posła do Sejmu RP z ramienia PO. W czasie rządów PO Śpiewak zapisał się bardzo niechlubnie swymi zagranicznymi „donosami na Polskę”. (Por. szerzej
: J. R. Nowak: „Czerwone Dynastie”, Warszawa 2014, t. 3,s.39).
Wybielanie Niemiec kosztem Polski
– Piotr Gadzinowski, b. zastępca red. naczelnego „Nie” J. Urbana i kilkakrotny poseł z ramienia SLD, 15 sierpnia 2004 r. wystąpił na
łamach postkomunistycznego „Przeglądu” z tekstem „Przepraszam za przepraszam”, usprawiedliwiającym nazistowskich pacyfikatorów Powstania Warszawskiego. Pisał tam m.in.: „Proszę mnie nie
przepraszać, skruszeni Niemcy (…) Nie przepraszajcie ,mnie za wasze czyny sprzed 60 lat, podczas powstania warszawskiego. Dzisiejsi Niemcy nie muszą mnie przepraszać za działania ówczesnej armii
niemieckiej i jej sojuszników. Nawet za czyny, które dziś można nazwać zbrodniami. Armia wykonywała swoje obowiązki, chcąc jak najszybciej złamać opór powstańców i popierającej ich
ludności. (Podkr.-JRN) Zbrodnie napawają wstrętem, wywołują sprzeciw, ale trudno wymagać od władz okupacyjnych, aby przywitały powstańców chlebem i solą i symbolicznymi
kluczami do bram miasta”.(Podkr.-JRN). Usprawiedliwiającemu „wykonującą swe obowiązki” armię nazistowską Gadzinowskiemu wyraźnie nie przeszkadza, że w ramach tych obowiązków wymordowała
200 tysięcy mieszkańców Warszaw i metodycznie zniszczyła całą polską stolicę.
– Dyrektor Muzeum Miejskiego we Wrocławiu dr Maciej Łagiewski znany jest ze skrajnego germanofilstwa i odpowiedniego uhonorowania przez Niemcy (odznaczony Federalnym Krzyżem
Zasługi na Wstędze. W książce „Pełzająca germanizacja Wrocławia (Warszawa 2010,ss.121-130) omawiam szerzej jego germanofilskie „wyczyny”. Najhaniebniejszym z nich był panegiryczny i fałszujący
historię 18-stronnicowy tekst o królu Prus Fryderyku II w katalogu wystawy królów pruskich we Wrocławiu,. Skupiając się głównie na opiewaniu zaborczego króla Prus Łagiewski ani słowem nie zająknął
się na temat antypolskich działań Fryderyka II,: jego ogromnej roli w zainicjowaniu I rozbioru Polski, fałszowaniu polskich monet i zakrojonych na bardzo dużą skalę poczynań germanizatorskich wobec
polskiej ludności Śląska.
– Skrajny germanofil prof. Marek Zybura w wydanej w 2001 r. przez Wydawnictwo Dolnośląskie książce „Niemcy w Polsce” przewyższył nazistów w oczernianiu działań Polaków we
wrześniu 1939 r. Podał w swej książce, że Polacy rzekomo zamordowali wówczas 5800 Niemców internowanych w Berezie Kartuskiej (!!!) Jego dane o rzekomych niemieckich ofiarach polskich działań były
większe ilościowo nawet od danych podawanych w antypolskiej literaturze nazistowskiej w listopadzie 1939 r. Za swoje kłamstwa powinien być poddany dyscyplinarnej komisji naukowej i procesowi
sądowemu. Nic takiego się jednak nie stało. (O kłamstwach Zybury por. szerzej wspomniana moja książka „Pełzająca… op.cit.,ss.216-223.).
– Dziwny „Europejczyk” prof. Jan Waszkiewicz (w latach 1999-2001 pierwszy marszałek województwa dolnośląskiego) w publikowanym w 1991 r .tekście (w „Sumienie- Literatura-Filozofia
–Eseje”) skrajnie wybrzydzał się na polskie zwycięstwo w bitwie pod Grunwaldem, pisząc m.in.: „My Europą nigdy nie byliśmy (…) Ja patrzę na to (bitwę pod Grunwaldem – JRN ) jako na walkę
Europy z tym, co Europą nie było. Europą był zakon NMP (czyli Krzyżacy- JRN)… w jego szeregach występowali Europejczycy – wśród nich zeuropeizowani Piastowie Śląscy (…) z drugiej
strony występowało coś, co przypomina dzisiejsze RWPG”. Prof. Waszkiewicz w swym szkicu z werwą oskarżył oddziały polskie i litewskie, walczące pod Grunwaldem, że nie stosowały tam rycerskich
metod walki, bo były to „chłopy z drągami”, którymi uderzali w Krzyżaków, przywykłych do zupełnie innych rycerskich metod.
– Jeden z czołowych redaktorów TVN 24 nauczyciel historii (!) Jan Wróbel napiętnował we „Wprost„ z 4 maja 20013 króla Bolesława Chrobrego jako awanturnika, bo wciąż walczył z
cesarstwem niemieckim , i jak wiadomo wciąż zwyciężał. Wróbel uznał za słuszne twierdzenia niemieckiego kronikarza Thietmara o „pysze” Bolesława Chrobrego, uzasadniając je słowami: „Bolesław bez
potrzeby wdał się w nie kończące się wojny z cesarzem niemieckim (…) sojusz Polski z cesarzem był warunkiem pomyślności państwa Piastów, czego Bolesław zdawał się nie rozumieć. Tymczasem
polscy dziejopisowie, począwszy od Gala Anonima, sławią awanturnika”. Niedouczony nauczyciel Wróbel najwidoczniej nie wie, że Niemcom wcale nie chodziło o sojusz z Polską Chrobrego, tylko o jej
lenne zhołdowanie na wzór Czech, i dlatego wszczynali wojny z Polską .
Reżyserzy na bakier z polskością
– Reżyser Kazimierz Kutz w wydanym w 2004 r. książkowym wywiadzie (razem z prof. J. Staniszkis) „to nie to… nie tak miało być”.
kilkakrotnie porównywał Polskę do „wywłoki wiejskiej” (Warszawa 2004,ss. 9, 11, 13, 14). Na str. 21 sugerował, że dorobek całego polskiego XIX-wiecznego życia umysłowego „nadaje się do
kosza”.
A więc do kosza – według Kutza- należałoby wrzucić twórczość Mickiewicza, Słowackiego, Norwida,
Chopina, Sienkiewicza, Prusa, Wyspiańskiego, Żeromskiego etc. Tenże Kazimierz Kutz stwierdził, że: „może być konieczny jakiś zarząd komisaryczny nad Polską, taki swoisty
treuhanderyzm (…) nie ma wyboru. Europa dostaje niejako upoważnienie, by – jeśli zaczniemy zagrażać jej globalnym interesom – zrobiła z nami porządek.
(Oba podkr.- JRN). (Cyt. za: to nie to…op.cit.,ss.158,162-163).
Tak pisać mógł tylko zajadły wróg Polski, a ten człowiek był dwukrotnie senatorem RP, zanim fatalnie przegrał w eurowyborach 2014 roku. Dodajmy, że Kutz w wywiadzie dla „Magazynu Gazety Wyborczej” w
1993 roku stwierdził: ”Polska była biednym, głupim krajem zidiociałym na skutek swoich nieszczęść”. (Cyt. za M. A. Wasilewski: Katzenjammer, „Ład”,22 sierpnia 1993 ). I taki anty-Polak
dostał w 2010 r,. tytuł honorowego obywatela Katowic ! Prawdziwy masochizm narodowy!
– Reżyser Agnieszka Holland z „czerwonych dynastii” niejednokrotnie z furią atakowała urojony przez nią „polski antysemityzm” i wychwalała polakożercę Grossa. Wielokrotnie mnożyła
negatywne opinie na temat polski i Polaków. Już w wywiadzie dla “Tygodnika Kulturalnego” z 23 lipca 1989 r. oskarżając Polaków o „specyficznie polską ucieczkę przed odpowiedzialnością” oceniła:
„można powiedzieć, że Polska nie jest Europą”.
– Reżyser Janusz J. Kijowski z „czerwonych dynastii” wielokrotnie oczerniał Polskę i Polaków. W artykule na łamach „Życia” z 30 maja 1994 r. pisał m.in.: „Wczorajsze
szumowiny (…) są znów na wierzchu. Polska dla Polaków! – krzyczą. Prawdziwy Polak to katolik ! Prawdziwa Polka to matka ośmiu poczętych bękartów! Precz z obcym kapitałem!. Pij tylko polskie
mleko od naszej słowiańskiej krowy!”. Parokrotnie piętnował polskie zwycięstwo pod Grunwaldem, przedstawiając je jako triumf „azjatyckiej dziczy” nad kwiatem europejskiego rycerstwa.
– Skandalizujący reżyser Andrzej Żuławski wielokrotnie zohydzał Polskę i Polaków. W wywiadzie dla czasopisma ‘Gala „ stwierdził m.in.: „Polskie opinie uważam za zaściankowe,
prześmiardłe , absurdalne”. (Cyt. za „Przegląd” z 29 lutego 2004). W2000 roku Żuławski wydał książkę „Zaułek pokory”, która była dość szczególnym wyrazem bezmyślności i nieuctwa uogólnień na
temat Polaków. Autor zaprezentował w niej megalomańskie, pogardliwe sądy o polskiej historii w stylu Europejczyka, pouczającego głupich i dzikich Zulusów. M.in. „poczęstował” czytelników niebywałym
odkryciem historycznym głoszącym, że to wojska tatarskie „przeważyły” bitwę pod Grunwaldem.
– Dyrektor dofinansowywanego z pieniędzy Ministerstwa Kultury Narodowego Teatru Starego w Krakowie reżyser Jan Klata, znany jest z wyszydzania polskości i katolicyzmu („Trylogia”,
„Nie-Boska komedia”) oraz promocji wulgarności („Do Damaszku”).Jego wystawienie “Trylogii” wytrawny recenzent Paweł Głowacki z “Dziennika Polskiego„ nazwał „pierdnięciem sztubaka”. Odpowiadając na
pytanie „Jakim jesteśmy narodem” Klata stwierdził: “Dobrze jest się od czasu popytać o to wieszczów, nawet jeśli są to tacy zborsuczeni, kieszonkowi bastardowie- wieszczowie jak
Sienkiewicz(…) „.(Cyt. za tekstem M. Miszalskiego w “Najwyższym Czasie” z 21 marca 2009).
Celebryci przeciw polskości
– Aktor Daniel Olbrychski w tekście na łamach „Gazety Wyborczej” z kwietnia 2006 r. jak prawdziwy jurgieltnik usprawiedliwiał rozbiory Polski, mówiąc: „W XVIII w. Europa
odetchnęła z ulgą. Trzy kraje normalne i przewidywalne, jak na owe czasy, dokonały zaboru czwartego kraju. Kraju głupiego i swarliwego”. Tak więc według Olbrychskiego „głupia” była Polska,
Polska pierwszego Ministerstwa Edukacji w Europie i pierwszej europejskiej konstytucji. A „normalne” według Olbrychskiego były despotyczne Prusy i barbarzyńska Rosja. Dodajmy, że tenże Olbrychski
podczas pobytu w Moskwie przyrównał polski IPN do KGB.
- Znana feministka Kinga Dunin, dziś „wsławiona” głównie oskarżeniami o molestowanie i zgwałcenie dużo młodszego od niej lewicowego pisarza Karpowicza. W 48. numerze
„Ex Libris” (dodatku do „Życia Warszawy” z 1994 r.) wystąpiła ona za odrzuceniem całej literatury polskiej jako bezużytecznego balastu. Napisała expressis verbis: „Przestańmy
uważać, że literatura polska musi istnieć. Nie musi. Nawet, jeśli zniknie, i tak będzie w Polsce istniała jakaś literatura. Każdy będzie mógł coś wybrać z ogromnej światowej
oferty”. (Podkr.- JRN).
– Feministka Bożena Umińska w dofinansowywanej z grosza publicznego „Res Publice Nowej” z 2000 roku imputowała Żeromskiemu antysemityzm w związku z jego książką „Przedwiośnie”.
Pisała tak w haniebnym tekście zatytułowanym: „Czy Stefan Żeromski sypałby gaz cyklon B w obozie?”
- Aktor Jerzy Stuhr - zajadły krytyk polskości. Już w wywiadzie dla “Tygodnika Solidarność” z 14 maja 1993 r. powiedział: “Zgadzam się z Gombrowiczowskim obrazem naszego
społeczeństwa, w którym panoszy się polactwo, kościółek i nasz prowincjonalizm. Przed tym się bronię“. W wywiadzie dla “Newsweek”-a z 10 listopada 2011 powiedział: „Antysemityzm, płytki
katolicyzm…i histeryczny patriotyzm. Z tego składa się polskość obśmiewana przez mnie w „Obywatelu”. Jego syn Maciej Stuhr „wyróżnił się” m.in. rolą w polakożerczym filmie
„Pokłosie”. Sam Maciej Stuhr znany jest ze skrajnych antypolskich uogólnień. M.in. totalnie wygłupił się, mówiąc; „My Polacy nie mówimy o sobie źle (…) Przywiązywaliśmy dzieci pod
Cedynią jako tarcze i to jest super”. Skrajnemu niedouczkowi z historii M. Stuhrowi pomyliła się bitwa pod Cedynią z obrona Głogowa, gdzie przywiązywano do machin oblężniczych polskie dzieci i
robili to Niemcy.
– Krytyk filmowy Tomasz Raczek rozpoczął karierę w dobie jaruzelszczyzny, wyróżniając się tekstami dogodnymi dla ówczesnej władzy. We „Wprost” z 18 maja 1997 dał upust swemu poczuciu
masochizmu narodowego, pisząc: „Nie umiemy przyjąć do wiadomości, że jesteśmy prowincjonalnym krajem o niewielkim znaczeniu,, bardziej folklorem Europy niż jej siłą i dumą”.
– Satyryk i aktor Stanisław Tym, członek Komitetu Poparcia B. Komorowskiego, „wyróżnił się już w 8 marca 1992 tekstem pt. „Śmieszna polska nędza”, w którym pisał m.in.: ”Polska
ksenofobia, prowincjonalizm, nasz mentalny lamus i zaścianek – to mamy na co dzień i od święta, i to SA nasze główne artykuły eksportowe”.
– Aktor filmowy i teatralny Krzysztof Majchrzak z pogardą mówił o sprawach polskich, stwierdzając; „(…) to nie jest już polskie czy srolskie, tylko – jak powiedziałem-
człowiecze” - Por. K. Majchrzak : Nie polskie, nie srolskie, tylko człowiecze”- w wywiadzie dla dodatku do „Gazety Wyborczej” – „Duży Format” z 3 listopada 2003 r.
– Zygmunt Miłoszewski, grafomański pisarzyna antypolski i antykatolicki, laureat paszportu „Polityki” w 2014 r. „Zabłysnął” w “Newsweek”-u z 29 października 2006 r. paszkwilanckim
tekstem „Wściekłość polska”. Pisał w nim m.in.: “Mam takie chwile, kiedy tak mocno nienawidzę skrzywionej w grymasie wściekłości gęby tego kraju, że całe dnie przeglądam w Internecie strony
obcych ambasad, zastanawiając się , gdzie złożyć wniosek o kartę stałego pobytu (…) I nie chodzi tylko o antysemityzm –chodzi o agresję wobec wszelkiej inności, której Polak nie akceptuje.
Narodowej, obyczajowej, wyznaniowej, seksualnej (…) Nieszczęsnego Grossa najchętniej spalono by na stosie za naruszenie tabu (…) Kim ja jestem? Polak mały, mały, zawistny i
podły. Jaki znak mój? Krwawe gały”.
– Lewacki publicysta Przemysław Wielgosz, obecnie redaktor naczelny polskiego wydania miesięcznika „Le Monde Diploatique”. Autor jednego z najskrajniejszych antypolskich artykułów z
całego okresu od 1989 r.- tekstu o rabacji Jakuba Szeli w „Przekroju” z 2012 r. Pisał w nim o krwiożerczej rabacji Szeli, że była najpiękniejszym, najczystszym zrywem wolnościowym spośród wszystkich
polskich zrywów , a sam Szela powinien być dziś wzorem w walce przeciw kapitalizmowi. Nawet red. Krzysztofowi Vardze w „Gazety Wyborczej” dywagacje Wielgosza wydały się prawdziwie skrajne. (Por. K.
Varga: Szela był cool, „Gazeta Wyborcza” z 17 maja 2012 ).
– Satyryk i pieśniarz Maciej Zembaty w wywiadzie dla postkomunistycznej „Trybuny” z 10-11 sierpnia 2002 r. zapewniał: „Jedyną szansą dla Polski jest wejście do Unii
Europejskiej (…) Polską powinien rządzić ktoś inny, kto się lepiej zna i nawet kradnie lepiej niż my, nie tak ostentacyjnie. Tu potrzebny jest
gubernator (oba podkr. –JRN), bo my się nadajemy wyłącznie do walki o imponderabilia, a teraz akurat nie ma co walczyć o imponderabilia, bo one są w dzisiejszym świecie
tandetne”.
– Totalne wręcz odrzucenie Polski i polskości znajdujemy w tekście Włochatego „Polska” z młodego zespołu punk rockowego: „Polska Polska, co to k…jest? Ukrzyżowana na mapie
świata(…) Ja nie wybrałem tego kraju (…) Mam w d. patriotyczne deklaracje. Jakaś ojczyzna, jakiś hymn – polityczne sztuczki. A wciąż wystarczy jedna głupia bomba. By w jednej chwili zginął
jeden głupi naród (…). (Cyt. za “Tygodnik Powszechny” z 28 czerwca 1998 r.).
– Andrzej Czeczot, satyryczny rysownik o poglądach lewackich, współpracownik „Nie” Urbana./ W wywiadzie dla postkomunistycznego „Przeglądu” z 5 lutego 2006 r. stwierdził
m.in.: „Każdy naród ma swoją głupotę (…) w Polsce panuje głupota wściekła, nienawistna (…)”.
– Anna Mucha, aktorka, znana ze skandalizowania. Akurat w Święto Niepodległości 11 listopada 2014 powiedziała, że „ma w nosie Boga, honor i ojczyznę”. Jako narzeczona Kuby
Wojewódzkiego „zabłysnęła” szczególnie żarliwą propagandą antykoncepcji. W wywiadzie dla „Vivy” z 11 sierpnia 2005 r. nazwała Polskę „tym śmiesznym krajem”, bo nie przegłosowano w nim dotowania
środków antykoncepcyjnych.“
Zwycięstwa młodych sportowców
W trakcie zakończonych w piątek młodzieżowych (U-21) mistrzostw Europy w piłce nożnej w finale w Krakowie Niemcy pokonali Hiszpanię 1:0.
Ale Polacy też mają powód do radości.
Polscy siatkarze do lat 21 zdobyli złoty medal mistrzostw świata!
W finale w Brnie pewnie pokonali reprezentację Kuby 3:0 (25:20, 25:10, 25:19). To trzeci triumf biało-czerwonych w tych rozgrywkach - poprzednio zwyciężyli w 1997 i
2003 roku.
W turnieju w Czechach wygrali osiem spotkań. W pierwszej fazie nie oddali nawet seta, pokonując po 3:0 Maroko, Czechy i Kanadę. W drugiej rundzie okazali się lepsi od Chin 3:2, Kuby 3:0 i Iranu 3:2.
W półfinale pokonali z kolei Brazylię 3:2.
Złoto wywalczyli: Jakub Kochanowski, Bartosz Kwolek, Łukasz Kozub, Radosław Gil, Szymon Jakubiszak, Jędrzej Gruszczyński, Jakub Ziobrowski, Damian Domagała, Tomasz Fornal, Norbert Huber, Mateusz Masłowski, Jarosław Mucha. W finale wystąpili wszyscy oprócz Gruszczyńskiego, Domagały i Muchy.
24.05.2017
Obchody dziesięciolecia Mojego Miasta
W sobotę 20 maja br. w ogrodzie Konsulatu RP w Monachium obchodzono uroczyście dziesięciolecie czasopisma polonijnego Moje Miasto.
Poniżej przemówienia wydawcy, Pana Grzegorza Spisli i redaktora naczelnego Pana Bogdana Żurka
oraz krótki fotoreportaż z tej uroczystości.
22.05.2017
Zmarł śp. Andrzej Dalkowski
W nocy z 14 na 15 maja br. zmarł śp. Andrzej Dalkowski.
Poniżej przedstawiamy krótki biogram śp. Andrzeja Dalkowskiego, Człowieka bardzo związanego z Polonią i Monachium.
Msza św. pożegnalna odbyła się w kościele pw. św. Józefa w Monachium w niedzielę 21 maja, o godz. 12:00.
Andrzej Dalkowksi urodził 8 października 1927 r. w Toruniu. Był synem Romana i Marii. W Toruniu ukończył szkołę powszechną i gimnazjum handlowe.
Po wybuchu II wojny światowej, od 1943 r. zaangażował się w działalność konspiracyjną harcerstwa. Podczas okupacji stracił ojca w niemieckim obozie koncentracyjnym w Stutthofie. Był delegatem Rady Politycznej na Kraj.
Po wojnie był poszukiwany za działalność niepodległościową przez funkcjonariuszy Komendy Miejskiej MO oraz Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa w Toruniu.
Wiosną 1951 r. przekroczył granicę i dotarł do amerykańskiej części Berlina. W Essen zaangażował się w działalność Rady Politycznej Stronnictwa Narodowego. Od 1952 r. był aktywnym członkiem delegatury Stronnictwa Narodowego na RFN. Do 1952 r. mieszkał na terenie Düsseldorfu, aby ostatecznie przeprowadzić się do Monachium.
W międzyczasie w 1953 r. podjął służbę w polskich Kompaniach Wartowniczych i Technicznych przy Armii Amerykańskiej. W 1963 r. był sierżantem i szefem kancelarii Kompanii Wartowniczej Labour Service Signal (Kompania Wartownicza Sygnalizacyjna) w Monachium.
Kilka lat po powstaniu Zjednoczenia Polskich Uchodźców (ZPU) na terenie RFN włączył się aktywnie w działalność tej organizacji. W ZPU pełnił wiele różnych funkcji m.in. w 1954 r. był członkiem Ogniska w Mannheim, a w latach 1958-1960 był przewodniczącym komisji rewizyjnej w zarządzie III Okręgu, w latach 1965-1969 był zastępcą członka zarządu głównego oraz zastępcą delegata do Rady ZPU z III Okręgu. W latach 1969-1973 był zastępcą członka zarządu głównego. W latach 1973-1983 był drugim wiceprezesem zarządu głównego oraz przewodniczącym komisji młodzieżowej przy zarządzie głównym. W 1983 r. został ponownie wybrany delegatem do Rady Narodowej w Niemczech, zastępcą delegata do Centralnego Związku Cudzoziemskich Uchodźców / Międzynarodowa Organizacja Uchodźców (niem.: Zentralverband für Ausländischer Flüchtlinge in der BRD – dalej czytaj: ZAF). W latach 1983-1984 został wybrany wiceprezesem zarządu głównego ZPU oraz delegatem do ZAF i Oddziału Rady Narodowej.
W międzyczasie został 28 października 1981 r. przewodniczącym Rady Parafialnej przy Polskiej Misji Katolickiej w Monachium.
W 1990 r. po 37 latach pracy w Kompaniach Wartowniczych przeszedł na emeryturę. W dniu 14 września 1990 r. otrzymał honorowe członkostwo w 69 batalionie przy 236 i 534 Kompanii Sygnalizacyjnej Armii Amerykańskiej.
Zawsze aktywnie włączał się w życie kulturalne Polaków w Niemczech. Działał również w Polskiej Parafii i Diecezji Polskiej w Niemczech - Polskiej Misji Katolickiej w Monachium.
Współpracował z redakcją czasopisma „Polak”. Był głównym orędownikiem i przedstawicielem Muzeum w Rapperswilu na Niemcy Zachodnie.
W 1997 r. zaangażował się wspólnie z Konsulatem Generalnym Rzeczypospolitej Polskiej w Monachium w przeniesienie z cmentarza Wesfriedhof na cmentarz Perlacher Forst ciał zmarłych po wojnie żołnierzy z Brygady Świętokrzyskiej.
W 1999 r. przyczynił się do postawienia pomnika upamiętniającego pomordowanych w KZ Dachau na cmentarzu Leitenberg w Monachium.
Od lat troszczył się i opiekował polskimi miejscami pamięci w Niemczech, pełnił rolę nieformalnego kustosza tych, tak ważnych dla Polski i polskiej sprawy miejsc.
W 2003 r. założył fundację im. Romana i Marii Dalkowskich w Toruniu, której celem jest popularyzacja wiedzy o rodzinie walczącej o Polskość na Pomorzu w czasie II wojny światowej. Tablica pamiątkowa, która upamiętnia działalność jego rodziców i miejsce spotkań konspiracyjnych w czasie drugiej wojny światowej, została wmurowana w Toruniu przy ul. Łaziennej 30.
W 2009 r. jego Fundacja została wyróżniona przez Marszałka Województwa Kujawsko-Pomorskiego: Unitas Durat Palatinatus Cuiaviano - Pomeraniensis.
Odszedł do domu Ojca 15 maja 2017 r.
Materiał przygotował Pan dr Robert Zadura, wicekonsul ds. współpracy z Polonią, na podstawie opracowań dr Łukasza Wolaka.
8.05.2017
STO LAT!!!
Polonijne czasopismo Moje Miasto Monachium obchodzi właśnie 10 rocznicę swego istnienia. Wszystkim jego twórcom składam serdeczne gratulacje i życzę następnych dziesiątek lat pełnych sukcesów.
- Jerzy Sonnewend
(wydawca i redaktor "Polonika Monachijskiego")
Tu można ściągnąć wydanie jubileuszowe:
http://mm-gazeta.de/index.php/przeglad-kategorii/36-rok-2017/114-wydanie-60
6.05.2017
Powracamy do
Święta Narodowego Trzeciego Maja
w Konsulacie Generalnym w Monachium,
tym razem w obiektywie Henryka Bilskiego
5.05.2017
Monachium – 4 maja 2017
Z okazji Święta Narodowego Trzeciego Maja Konsul Generalny Rzeczypospolitej Polskiej w Monachium Andrzej Osiak wraz z Małżonką Agnieszką Kościelniak-Osiak wydali, w ogrodach
Konsulatu Generalnego, przyjęcie.
Po okolicznościowych przemówieniach wystąpił zespół jazzowy w składzie: Wojciech Staroniewicz, Dominik Bukowski, Janusz Mackiewicz.
(Zdjęcia: Bogdan Żurek)
4.05.2017
3 MAJA
3 maja w Monachium, w kościele św. Barbary przy Infanteriestrasse, odprawiona została Msza Święta, podczas której modlono się m.in. za Ojczyznę i rodaków przebywających na emigracji. W dniu tym
przypada kościelne święto NMP Królowej Polski oraz Święto Narodowe Trzeciego Maja. Po mszy, w sali parafialnej, tradycyjnie śpiewano polskie pieśni patriotyczne.
(Fotoreportaż red. Bogdana Żurka)
1.05.2017
Skandal podczas uroczystości w byłym KZ w Dachau
Redakcja „Polonika Monachijskiego“ z kilku niezależnych źródeł otrzymała informację, iż podczas uroczystości związanych z wyzwoleniem obozu koncentracyjnego w Dachau zwracano Polakom uwagę, iż polskich flag jest za dużo (sic!).
Pewien autor relacji (którego nazwisko pozostaje do wiadomości redakcji) napisał m.in. tak:
"(...) Obóz w Dachau, który istniał przez ponad 12 lat, był matką wszystkich obozów zagłady sponad 12 tyś. pozostałych. To w nim szkolili się i odczłowieczali najwięksi zbrodniarze nazistowscy, m.in. Rudolf Hess. Udało mi się zrobić kilka zdjęć z tej uroczystości. Zobaczcie sami jak było, a jak pokazały to niemieckie media. (Telewizja Bawarska jako jedyna filmowała uroczystości. Przemarsz aleją główną został sfilmowany kamerą, która musiała być umieszczona przy samej ziemi, po to aby nie uchwycić polskich flag. A do polskiej grupy trzymającej flagi podczas składania wieńców, dwa razy podchodziły osoby, przedstawiciele "władz obozowych" z upomnieniem i by zwrócić uwagę, że jest za dużo polskich flag oraz, że jest to oficjalnie zabronione. Mieliśmy ich aż tylko 13...)"
Wspomniane wyżej sprawozdanie telewizyjne można obejrzeć naklikając na poniższy link:
http://www.br.de/nachrichten/dachau-kz-gedenken-100.html
Zdjęcia z uroczystości:
https://www.dropbox.com/sh/ssx60q7c6u4prc0/AADvg1p2oe27YTZn43s6hCjGa?dl=0
Te uwagi "władz obozowych" napawają pewnym zdziwieniem, jeśli wziąć pod uwagę, iż w KZ Dachau co trzeci zamęczony był Polakiem a co drugi z więzionych tam Księży Polskich złożył ofiarę z życia. Świadczy o tym tablica pamiątkowa, jaka znajduje się na zewnętrznej ścianie kaplicy "Śmiertelnego Lęku Pana Jezusa" znajdującej się na terenie byłego KZ. Poniżej jej zdjęcie.
Umieścili ją tam 20 sierpnia 1972 r. Księża Polscy, byli więźniowie Dachau, wraz z biskupami Kazimierzem Majdańskim i Ignacym Jeżem.
Napis informujący o narodowości co trzeciego zamęczonego jest w języku polskim, angielskim, francuskim i niemieckim. Dziwi więc karygodne zachowanie "władz obozowych". Trudno sobie bowiem wyobrazić, żeby o tym nie wiedziały. A poza tym w wolnym kraju pamięć zamordowanych może chyba czcić taka liczba osób, jaka tego chce i może ze sobą nosić również tyle flag, ile chce. Jak dotąd nie ma chyba przepisów prawnych, które by w Niemczech a tym bardziej w "Freistaat Bayern" tego zabraniały.
Jerzy Sonnewend
1.05.2017
72. ROCZNICA WYZWOLENIA KZ DACHAU
(Fotoreportaż red. Bogdana Żurka)
W niedzielę 30 kwietnia odbyły się oficjalne uroczystości 72. rocznicy wyzwolenia, przez Amerykanów, niemieckiego obozu koncentracyjnego w Dachau. Nasz kraj reprezentowali Konsul Generalny Andrzej Osiak i Konsul ds. Polonii Robert Zadura. W uroczystościach licznie uczestniczyła Polonia, w tym członkowie Polskiej Misji Katolickiej, harcerze, uczniowie i nauczyciele Polskiej Szkoły. Warszawski IPN reprezentowała dr. Anna Jagodzińska.
Po ekumenicznej mszy św., hołd ofiarom obozu oddano najpierw przy krematorium, by po przejściu na plac apelowy i oficjalnych przemówieniach, złożyć wieńce pod Międzynarodowym Pomnikiem Ofiar.
30.04.2017
72. ROCZNICA WYZWOLENIA KZ DACHAU
W sobotę 29 kwietnia 2017 w pomieszczeniach wystawienniczych Konsulatu Generalnego w Monachium , przy Prinzregentenstr. 7, odbył się wieczór poświęcony 72. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu koncentracyjnego w Dachau, na który złożyły się:
- prelekcja dr Roberta Zadury poświęcona niemieckiemu obozowi koncentracyjnemu w Dachau
- wykład dr Anny Jagodzińskiej z IPN dotyczący duchowego i artystycznego aspektu życia więźniów Dachau.
(Foto: B. Żurek)
15.04.2017, godz. 23
Alleluja!
Jezus żyje!
Z okazji nadchodzących
Świąt Zmartwychwstania Pańskiego
najserdeczniejsze życzenia:
Wszystkiego dobrego, dużo zdrowia i szczęścia.
Niech Pan Zmartwychwstały
w dobroci swej będzie wytrwały
i oprócz świątecznej radości
daje ją także naszym Czytelniczkom i Czytelnikom, w szarej codzienności.
Redakcja
14.04.2017
Karfreitagsprozession
Dziś w Wielki Piątek 14 kwietnia 2017 roku o godz. 10 pod kościołem św.Michała (St. Michael Jesuitenkirche) Neuhauserstr. 6 rozpoczęła się Droga Krzyżowa Narodów prowadzona przez Bischofsvikar Rupert Graf zu Stolberg. Modlitwy i śpiew przy poszczególnych Stacjach prowadzone są przez Misje Obcojezyczne. Stację VIII prowadzi Polska Parafia Katolicka w Monachium.
13.04.2017
Dziś Wielki Czwartek.
Rozpoczyna się Święte Triduum Paschalne
Czas Triduum Paschalnego to czas wspominania Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa.
Jednocześnie apelujemy o ostrożność i wzięcie pod uwagę tej informacji:
10.04.2017
Dziś siódma rocznica i wszyscy, nawet tu w Monachium stacja radiowa „B5 aktuell” ustami korespondenta Jarczyka, przypominają o katastrofie smoleńskiej. Henryk Jarczyk niepoprawnie używa jednostronnej kłamliwej narracji PO nazywając bezczelnie wszelakie inne poglądy „propagandą Kaczyńskiego”.
A może warto byłoby zachować się rzetelniej i zamiast szermować obraźliwymi epitetami zainteresować się i obiektywnie przedstawić niemieckojęzycznemu słuchaczowi radia również fakty przypominane przez tych, nazywanych „zwolennikami teorii spiskowych”.
Przypomnieć na przykład serię tajemniczych zgonów osób związanych z katastrofą z 10/04/2010:
1) Stefan Zielonka - szyfrant Służby Wywiadu Wojskowego (wcześniej Wojskowych Służb Informacyjnych), posiadający dostępy do najtajniejszych informacji wywiadu wojskowego. Zajmował się nadawaniem i odbieraniem tajnych komunikatów. Znał klucze, hasła, systemy tajnej komunikacji, również tej wewnątrz NATO. Ponadto dobrze orientował się w siatce polskich służb wywiadowczych za granicą. Oficjalnie zaginął 12 kwietnia 2009 r. Co ciekawe, przez pierwsze dwa tygodnie od momentu zaginięcia jest poszukiwany jak zwykły obywatel, a nie jako osoba mająca wiedzę o największych tajemnicach państwa. 27 kwietnia 2010 roku, dwóch mężczyzn podczas spaceru brzegiem Wisły odnajduje ludzkie ciało w stanie totalnego rozkładu. Obok ciała odnajdują także zwisający z drzewa sznur oraz kilka dokumentów, w tym potwierdzenie przelewu bankowego, na nazwisko Stefana Zielonki. Głowa miała się znajdować na wypalonej trawie, chociaż sama nie była spalona i nie nosiła śladów ognia. Przeprowadzone badania DNA dokonane z fragmentów kośćca wykazały, że to jest szyfrant Zielonka. Badania zęba wykluczyły to. Ostatecznie prokuratura wojskowa uznała, iż ciało znalezione nad brzegiem Wisły to martwy Stefan Zielonka.
2) Grzegorz Michniewicz - dyrektor generalny Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, członek rady nadzorczej PKN Orlen, posiadacz certyfikatu dostępu do najściślej strzeżonych tajemnic państwowych. Powiesił się w swoim domu w nocy z 22 na 23 grudnia 2009 roku. Ostatnią osobą z którą kontaktował się przed śmiercią był... Tomasz Arabski, ówczesny szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Co ciekawe - jego ciało znaleziono 23 grudnia 2009 roku, a więc w dniu, w którym do Polski wrócił remontowany w Rosji TU–154, który kilka miesięcy później rozbił się pod Smoleńskiem.
3) dr Eugeniusz Wróbel - jako pierwszy wydał opinię, że zniszczenia Tu-154M nie mogły powstać w wyniku zderzenia z ziemią. Został zamordowany 15 października 2010 roku. Jego ciało zostało poćwiartowane i wrzucone do jeziora. Według oficjalnej wersji miał tego dokonać jego syn, który podczas pierwszego przesłuchania przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale później swoje zeznania odwołał. Prokuratura umorzyła postępowanie, bowiem stwierdzono że syn Wróbla jest niepoczytalny i umieszczono go na czas nieokreślony w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym.
4) gen. Konstantin Moriew - naczelnik FSB w obwodzie twerskim. Pod koniec sierpnia 2011 roku zginął śmiercią samobójczą (strzał w głowę ze służbowego pistoletu).
Gen. Moriew jako pierwszy przesłuchiwał kontrolerów lotu znajdujących się na wieży smoleńskiego lotniska 10 kwietnia 2010 r. (strona rosyjska w lipcu 2010 r., za zezwoleniem strony polskiej, anulowała treść tego przesłuchania, przesyłając zmienione stenogramy).
5) Dariusz Szpineta - niezależny ekspert lotniczy, instruktor, pilot oraz prezes spółki lotniczej Ad Astra S.A. Z pozycji eksperta lotniczego kwestionował on rządowe ustalenia na temat katastrofy smoleńskiej (wskazywał jednoznacznie, że lot Tu-154M z 10/04/2010 był lotem wojskowym, a nie cywilnym). Na początku grudnia 2011 roku powiesił się w hotelowej łazience w egzotycznej miejscowości turystycznej na wschodnim krańcu Indii, pomiędzy Himalajami a Birmą.
6) gen. Sławomir Petelicki - bezkompromisowy krytyk działań rządu Tuska w sprawie katastrofy smoleńskiej. Petelicki ujawnił treść sms wysłanego do członków PO tuż po katastrofie, którego autorami mieli być najważniejsze osoby w tej partii: "Katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 m. Do ustalenia pozostaje, kto ich do tego skłonił". Według generała SMS musiał wyjść z kręgu: Donald Tusk, Tomasz Arabski, Paweł Graś. 16 czerwca 2012, tuż przed meczem EURO2012 Polska-Czechy, którym żyła wówczas cała Polska, gen. Petelicki we własnym garażu popełnia samóbojstwo strzelając sobie w głowę.
7) chor. Remigiusz Muś - technik pokładowy z Jaka-40 (wylądował w Smoleńsku na godzinę przed planowanym lądowaniem rządowego Tu-154M). Chor. Muś zeznał, że słyszał trzy wybuchy tuż przed rozbiciem polskiego tupolewa. Ponadto słyszał jak wieża kontroli lotów nakazuje zejść pilotom Tu-154M do wysokości 50 metrów (a nie 100, jak jest w oficjalnych stenogramach MAK-u). Pod koniec października 2012 roku powiesił się w piwnicy swojego bloku.
6.04.2017
Wreszcie!
Zawarcie małżeństwa przez osoby nieletnie będzie w Niemczech karalne. W Berlinie przyjęto wczoraj, w środę (5.04.2017) projekt odpowiedniej ustawy.
Zgodnie z ustawą wchodzenie w związek małżeński będzie w Niemczech możliwe dopiero po osiągnięciu pełnoletności. Tym samym wiek zdolności do zawarcia małżeństwa zostaje podwyższony do 18 lat.
Dotychczas małżeństwo było dopuszczalne, jeżeli jeden z partnerów miał co najmniej 16 lat i na zawarcie związku przystał sąd rodzinny.
Według nowych przepisów istniejące małżeństwa automatycznie mają zostać uznane za nieważne, jeżeli jeden z partnerów nie ukończył jeszcze 16. roku życia.
O ile jedno z małżonków skończyło 16 lub 17 lat unieważnienie małżeństwa ma nastąpić na drodze sądowej.
Zgodnie z projektem ustawy można od tego odstąpić tylko w wyjątkowych wypadkach lub wówczas, gdy nieletni mąż lub żona osiągnęli w międzyczasie pełnoletność i potwierdzili wolę pozostania w związku.
Projekt ustawy jest reakcją rządu w Berlinie na rosnącą liczbę przybywających do Niemiec zamężnych nieletnich uchodźców. Według ministerstwa spraw wewnętrznych w Niemczech zarejestrowanych jest 1475 osób niepełnoletnich, będących w związkach małżeńskich. Większość z nich to dziewczęta. 361 nie ukończyło jeszcze 14. roku życia.
664 zamężne dziewczęta lub żonaci nieletni chłopcy to uchodźcy z Syrii, wiele osób pochodzi z Afganistanu i Iraku, dalszymi krajami pochodzenia są Bułgaria, Rumunia i Grecja, przy czym w Grecji chodzi przede wszystkim o tamtejszą mniejszość turecką.
Projekt ustawy przewiduje też, że udzielenie ślubu osobom poniżej 18. roku życia będzie uważane za wykroczenie i może pociągać za sobą karę grzywny do 5 tys. euro. Nowa ustawa ma wejść w życie jeszcze przed letnią przerwą parlamentarną.
* * *
Bundeswehra wprowadziła czwarty gatunek wojska: dowództwo przestrzeni cybernetycznej
i informacyjnej CIR.
W skład cyberdowództwa w Bonn, z gen. Ludwigiem Leinhosem na czele, wchodzić będzie najpierw 260 żołnierzy.
Do roku 2021 sukcesywnie siła dowództwa zostanie rozszerzona do 13 500 żołnierzy i 1500 pracowników cywilnych. Jednym z głównych zadań dowództwa będzie nadzór nad techniką informatyczną Bundeswehry, która należy do największych sieci komputerowych w Niemczech.
Aby być atrakcyjnym pracodawcą dla specjalistów, którzy mają świetne możliwości znalezienia pracy w prywatnej gospodarce, Bundeswehra rezygnuje z wymogów, jakie normalnie stawia się żołnierzom. Niewykluczone, że szanse na pracę w wojsku będą miały osoby nawet bez ukończonych studiów czy nie odznaczające się wielką tężyzną fizyczną.
4.04.2017
Ujęcie sprawców
podwójnego morderstwa w Königsdorf
W nocy z 22 na 23 lutego br. w Königsdorf (ok. 30 km od Monachium, w kierunku na Garmisch Partenkirchen) doszło do tragedii.
Trzy dni później policja znalazła ciała dwóch osób. Była to 76-letnia kobieta z Eschborn i 81-letni mężczyzna z Hagen. Oboje zostali zamordowani.
Sprawcy wdarli się do domu, w którym miała znajdować się tylko właścicielka 76-letnia Luise S., która po tym napadzie z bardzo poważnymi obrażeniami musiano przewieźć do szpitala. Napastnicy zadawali ciosy tępym narzędziem.
Trop prowadził śledczych do Polski.
Jedną z nich jest siostra poszukiwanego mężczyzny, która pracowała wcześniej w domu Luise S. jako opiekunka i pomoc domowa. Została zatrzymana w niemieckiej miejscowości Prenzlau.
W ręce policji trafił też drugi podejrzany, 33-letni Jakub G., od jakiegoś czasu mieszkający na terenie Bawarii, w pobliżu miejsca zbrodni. W noc przestępstwa nagrały go kamery stacji benzynowej przy autostradzie w pobliżu Monachium. Policja wiedziała tylko, że mężczyzna jest znajomym głównego sprawcy. Zatrzymano go w Polsce, w Rzeszowie (Podkarpacie). Podczas przeszukania jego mieszkania znaleziono dowody świadczące o tym, że może mieć również związek z morderstwem.
Kolejnym podejrzanym i zatrzymanym został 23-letni Michał N., syn zatrzymanej wcześniej przez niemiecką policję opiekunki.
Poszukiwania głównego podejrzanego, Roberta P. (jego DNA zostało znalezione na miejscu zbrodni), brata pracującej u Luise S. opiekunki, trwały kilka tygodni a za wskazówki, które mogłyby pomóc zatrzymać podejrzanego, przygotowano nagrodę w wysokości 10 tysięcy euro.
Ten jednak skutecznie się ukrywał, zmieniając wygląd. Wiedząc, że jego zdjęcie opublikowały prawie wszystkie media w Polsce i Niemczech zapuścił więc włosy i zarost, zaczął nosić okulary. Zmieniał też miejsce pobytu.
Ostatnio ukrywał się na jednej ze szczecińskich „sypialni” – osiedlu Bukowym. Wybrał lokal w bezpośredniej bliskości lasu, by w razie czego móc szybko zbiec. Wychodził na zewnątrz tylko po zmroku a jako środka komunikacji używał roweru.
Pracujący nad sprawą policjanci podejrzewali, że mężczyzna ma broń. Dlatego zatrzymanie musiało zostać zaplanowane w taki sposób, by było bezpieczne nie tylko dla policjantów zaangażowanych w działania, ale przede wszystkim dla potencjalnych osób postronnych oraz ewentualnych osób towarzyszących poszukiwanemu.
Szczegółowo zaplanowano zatrzymanie, które okazało się sukcesem. Potem okazało się, że spodziewając się zatrzymania sprawca chciał się bronić. Zaopatrzył się więc w paralizator elektryczny oraz zapas baterii do niego. Obecnie mężczyzna czeka w areszcie śledczym na przekazanie go stronie niemieckiej.
O zatrzymaniu powiadomiono wczoraj.
(js)
1.04.2017
Test krwi, dzięki któremu można wykryć nowotwór
Na łamach "Genome Biology" opublikowano badania naukowców z Kalifornii, którzy opracowali test krwi, dzięki któremu można wykryć nowotwór. Test dodatkowo wskazuje miejsce w organizmie, w którym się on znajduje!
"CancerLocator", bo tak nazwano ten test, wykrywa w próbce krwi cząsteczki DNA nowotworu, zanim jeszcze pojawią się jego symptomy. Zespół naukowców odkrył również, że komórki rakowe rozwijające się w różnych częściach ciała mają swój szczególny, odrębny charakter, którego określenie jest możliwe w trakcie testu.
Test a właściwie metoda ta jest dopiero w początkowym stadium i należy wykonać jeszcze wiele badań, zanim zacznie się go stosować powszechnie.
Bezinwazyjne diagnozowanie raka jest ważne, ponieważ pozwala na wczesne jego wykrycie, a im szybciej rak jest wykryty, tym większe szanse na jego pokonanie.
* * *
Kontrola na granicy
Bundesrat zatwierdził ustawę zezwalającą policji federalnej na automatyczny zapis wszystkich numerów rejestracyjnych samochodów przekraczających granicę RFN.
Służyć ma to m.in. zwalczaniu przestępczości transgranicznej.
Policja w kilku krajach związkowych RFN korzysta już z takich zainstalowanych na stałe lub mobilnych urządzeń. Jednak w myśl wyroku Federalnego Trybunału Konstytucyjnego z roku 2008, numery rejestracyjne samochodów mogą być odczytywane tylko pod określonymi warunkami. Musi być więc konkretny powód, jak np. zagrożenie publicznego bezpieczeństwa czy pościg za przestępcami.
Ustawa dopuszcza także rejestrację połączeń telefonicznych z centrami dowodzenia policji federalnej.
W myśl przyjętej ustawy, sami funkcjonariusze policji mają być lepiej chronieni. Zostaną wyposażeni w miniaturowe kamery, przymocowane do mundurów, które mają zarówno odstraszać sprawców, jak i rejestrować ewentualny materiał dowodowy.
* * *
Raport o ubóstwie
Niemieckie Ministerstwo Pracy zaprezentowało raport o ubóstwie. Według jego autorów rosnąca przepaść między bogatymi a biednymi jest tak duża, że aż niebezpieczna.
Tylko 10 procent najbogatszych Niemców jest w posiadaniu ponad połowy majątku całego społeczeństwa!
Dwie trzecie majątku bogatych pochodzi ze spadków.
Dochody 40 procent Niemców były w 2015 roku realnie niższe niż w połowie lat 90-tych, czyli w czasach, gdy w Niemczech płacono markami...
Obywatele „mniej uprzywilejowani” czują, że ich wysiłek nie jest należycie doceniany, co prowadzi do niezadowolenia całych grup społecznych.
Raport o ubóstwie został przedstawiony przez resort pracy po raz piąty. Jego pierwsza wersja, konsultowana jesienią ubiegłego roku, wywołała burzliwą dyskusję. Raport podkreślał, że osoby bardziej majętne mają większy wpływ na decyzje polityczne niż mniej zarabiający. Te zapisy jednakże zostały w reakcji na protesty SPD i Zielonych wykreślone...
Jak informuje magazyn telewizyjny ARD ”Monitor” przepaść między osobami zamożnymi i biednymi w Niemczech jest większa, niż podawały dotychczasowe statystyki.
Jak podaje w swoich statystykach firma doradcza New World Wealth, w 2016 r, ok. 4 tys. niemieckich milionerów zdecydowało się wyemigrować.
Rok wcześniej na taki krok zdecydowało się zaledwie 1 tys. osób. W poprzednich latach liczba ta nigdy nie była większa.
Niemcy posiadają trzecią co do wielkości liczbę milionerów na całym świecie, zaraz po Stanach Zjednoczonych i Japonii.
Liczba obywateli niemieckich, których majątek przekroczył 820 tys. dol., wzrosła o 5 procent w 2016 r.
Według New World Wealth liczba milionerów wzrosła o około 50 procent od 2009 roku.
Jednocześnie, jak pokazują najnowsze dane z raportu rządu niemieckiego, co piąty Niemiec żyje w ubóstwie, a około czterech milionów obywateli posiada ogromne długi.
31.03.2017
Prof. dr hab. inż. Piotr Małoszewski,
wybitny uczony, działacz katolicki i polonijny, zwierzchnik zakonu bożogrobców
spoczął dziś w Alei Zasłużonych
krakowskiego cmentarza Rakowickiego.
http://krakow.gosc.pl/doc/3784649.Zegnali-czlowieka-wiary-i-czynu
http://krakow.gosc.pl/doc/3783932.Pozegnanie-zwierzchnika-polskich-bozogrobcow
30.03.2017
Imigrancki biznes
Federalna Izba Obrachunkowa skrytykowała kursy językowe oferowane dla imigrantów przez Agencje Pracy.
Wg rozgłośni telewizyjnej NDR (Norddeutscher Rundfunk), która donosiła o tym we wtorek (28.03.2017), stwierdzono przy audycie także brak dostatecznej kontroli postępów uczniów w nauce i wskazano na
niewłaściwe materiały do nauczania języka.
Niska jakość oferowanych kursów języka niemieckiego przez zewnętrznych usługodawców była przyczyną systematycznego spadku liczby ich uczestników – stwierdzili audytorzy Izby.
Federalna Agencja Pracy (BA) przyznała, że zarzuty są częściowo słuszne. Podkreślano też, że działano pod wpływem presji, stosując „środki doraźne”.
Rzeczniczka BA wskazała na szczególną sytuację w 2015 roku, którą określiła jako „wyjątkowo nieprzejrzystą”. Wtedy do Niemiec napłynęła ogromna fala uchodźców – ponad 10 tys. dziennie. Dlatego ważne było zorganizowanie dla nich doraźnej pomocy, także w nauce języka oraz zniesienie biurokratycznych przeszkód.
Wg doniesień niemieckich mediów Federalna Agencja Pracy przeznaczyła na nauczanie języka niemieckiego dla uchodźców na 14 tys. kursów 400 mln euro w okresie od jesieni 2015 do początku lata 2016. W kursach udział wzięło 194 tys. imigrantów. Każdy kurs przewidywał 200 godzin lekcyjnych.
BA nie stawiała usługodawcom wysokich wymagań dotyczących jakości nauczania. Dlatego zgłosili się też tacy oferenci kursów, którzy nigdy nie zajmowali się nauczaniem języka, ale wietrzyli w tym dobry interes.
Portal tageschau.de informuje też, że pierwotnie na kursy językowe miano przeznaczyć ok. 100 mln euro. Ostatecznie skończyło się na wydatkach rzędu 400 mln.
Ilu uczestników kursów językowych rzeczywiście czegoś się nauczyło, nie wiadomo. Nie ma nawet solidnej statystycznej analizy przeprowadzonych kursów, gdyż ich organizatorzy nie mieli obowiązku prowadzenia nawet list obecności.
* * *
Spory o podwójne obywatelstwo
Niemieccy chadecy chcą dyskutować w kampanii wyborczej o prawie do podwójnego obywatelstwa. Kontrowersje budzi posiadanie dwóch paszportów przez miliony niemieckich Turków, z których część popiera reżim w Ankarze.
Czy utożsamianie się z dwoma narodami może utrudniać integrację?
Czy posiadanie dwóch paszportów przez osobę podejrzewaną o przestępstwa utrudnia władzom jej ściganie?
Czy może to być problemem w zwalczaniu terroryzmu?
Tego typu pytania nurtują niemiecką opinię publiczną zwłaszcza w obliczu ostrego sporu z Turcją po obraźliwych wypowiedziach prezydenta Erdogana pod adresem niemieckich polityków i odwołaniu przez niemieckie władze wieców wspierających Erdogana.
Niemieckie przepisy regulujące sprawę podwójnego obywatelstwa należą do raczej restrykcyjnych. Zgodnie z zasadą „unikania wielopaństwowości” niemiecki obywatel musi zrzec się niemieckiego obywatelstwa, jeśli przyjmuje inne. Wyjątki obejmują obywateli krajów UE (w tym Polskę) i Szwajcarii oraz dzieci i wnuki imigrantów. Polacy, przyjmujący niemieckie obywatelstwo, mogą więc bez problemu zatrzymać polski paszport.
W Niemczech mieszka teraz 4,3 mln osób posiadających dwa lub więcej obywatelstw. Co piąty Niemiec pochodzenia tureckiego ma dwa paszporty – niemiecki i turecki.
Przez wiele lat dzieci tureckich rodziców dostawały niemieckie obywatelstwo przy urodzeniu, jednak w wieku 23 lat same musiały dokonać wyboru między obywatelstwem Turcji a RFN.
W 2014 roku rządząca koalicja CDU-SPD uchwaliła, że osoby urodzone i wychowane w Niemczech mogą zachować obydwa paszporty. Teraz ma się to zmienić.
- Musimy w znaczący sposób zmienić regulacje dotyczące wyjątków - powiedziała Cemile Giousouf, szefowa platformy CDU ds. integracji, dziennikarzom magazynu „Der Spiegel”.
W tegorocznym programie wyborczym CDU miałby się znaleźć postulat, by wnuki pierwszego pokolenia imigrantów dostawały przy urodzeniu już tylko obywatelstwo niemieckie.
Do niedawna Angela Merkel odrzucała takie rozwiązanie.
Z informacji „Spiegla” wynika jednak, że teraz gotowa byłaby je poprzeć.
Większość krajów UE zezwala na podwójne obywatelstwo.
We Francji „prawo ziemi” obowiązuje bez ograniczeń. Francuskie obywatelstwo dostaje każde dziecko urodzone we Francji, niezależnie od podchodzenia rodziców.
Polska nie dopuszcza podwójnego obywatelstwa, jednak posiadanie wielu paszportów nie jest karane. Polak nie może jednak uchylać się od wypełniania obywatelskich obowiązków z racji posiadania drugiego obywatelstwa.
Inne kraje środkowo-wschodniej Europy, w tym Czechy i Rumunia, są otwarte na kwestię podwójnego obywatelstwa. Bułgaria, Serbia i Chorwacja dopuszcza podwójny paszport, jednak cudzoziemiec, który chce uzyskać tamtejsze obywatelstwo, musi się zrzec dotychczasowego.
W Szwecji panuje zasada, że można posiadać podwójne obywatelstwo, ale tylko wówczas, gdy drugie państwo to również dopuszcza. Podobne regulacje obowiązują w Danii i Finlandii.
* * *
Raport nt. niemieckiej Polonii.
W porównaniu z początkiem lat 90-tych bardzo zmieniło się postrzeganie Polaków przez Niemców.
Polacy są nadprzeciętnie dobrze wykształceni, pracowici i dobrze zintegrowani - wynika z najnowszych badań, o czym poinformowała Deutsche Welle.
* * *
Płatne autostrady w Niemczech
Bundestag przyjął ustawę, na mocy której kierowcy samochodów osobowych będą musieli płacić za korzystanie z niemieckich autostrad.
Przeciwko pierwszemu zapisowi niemieckiej ustawy dotyczącej myta protestowały nie tylko niektóre kraje należące do unijnej wspólnoty (m.in. Polska), ale także Komisja Europejska, która w ostateczności wymusiła zmiany niektórych punktów niemieckiej ordynacji.
Zgodnie z „życzeniem” Brukseli cena myta będzie zależna od emisji spalin pojazdu – im samochód bardziej ekologiczny, tym opłata będzie niższa.
W myśl nowego zapisu roczna winieta kosztować ma maksymalnie 130 euro. Za dwumiesięczną winietę kierowcy zapłacą do 50 euro. Z kolei koszt winietki krótkoterminowej (dziesięciodniowej) wyniesie od 2,50 euro (w przypadku najmniej zanieczyszczających powietrze pojazdów) do nawet 20 euro.
Niemieccy kierowcy także będą zobowiązani do kupowania winiet, ale za poniesione straty otrzymają oni rekompensatę poprzez obniżkę podatku drogowego.
Ustawa czeka teraz na zatwierdzenie przez Bundesrat.
Jeśli zostanie przyjęta, wejdzie w życie na początku 2019 roku.
Sprawa jednak nie jest jeszcze przesądzona. Nieoficjalne informacje wskazują, że kilka landów zapowiedziało już swoje weto dla ordynacji.
(Oprac. js)
24.03.2017
Pożegnanie
Świętej Pamięci Profesora Piotra Małoszewskiego
W niedzielę 26 marca br. w kościele pw. Św. Józefa w Monachium odbędzie się Msza św. za zmarłego Świętej Pamięci Profesora Piotra Małoszewskiego.
Pogrzeb odbędzie się w Krakowie w piątek 31 marca
2017 r. O godz. 11:00 w kościele Mariackim zostanie odprawiona Msza św. za Zmarłego a kondukt pogrzebowy wyruszy o godz. 13:00 spod bramy Cmentarza Rakowickiego.
22.03.2017
NIE ŻYJE PROF. PIOTR MAŁOSZEWSKI
(1950 - 2017)
Prof. dr hab. inż. Piotr Jan MAŁOSZEWSKI
Profesor Piotr Małoszewski pochodził z Krakowa, gdzie urodził się w roku 1950. W Niemczech przebywał od 1984 roku. Byl żonaty i miał dwoje dorosłych dzieci. Zmarł w Monachium po ciężkiej chorobie 21 marca 2017 roku.
Absolwent Wydziału Elektrotechniki Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie (1973). Karierę naukową rozpoczynał w tamtejszym Instytutcie Fizyki Jądrowej, by zwieńczyć ją profesurą na Uniwersytecie we Freiburgu i tytułem profesora RP.
Pracownik naukowy i wicedyrektor Instytutu Ekologii Wód Podziemnych w Centrum Badawczym Helmholtza w Monachium (2003-2015), a także - od listopada 2014 - profesor na Wydziale Geologii, Geofizyki i Ochrony Środowiska AGH w Krakowie.
Wybitny naukowiec i wykładowca, autor blisko 190 prac z zakresu hydrogeologii i hydrologii znacznikowej, które były cytowane już ponad 3000 razy.
Prezydent Międzynarodowej Komisji Znacznikowej w Międzynarodowej Asocjacji Nauk Hydrologicznych (IAHS).
Ekspert IAEA delegowany na misje naukowo-badawcze do kilkunastu krajów trzeciego świata.
Wykładowca na uniwersytetach w Szwajcarii, Niemczech, Kanadzie i w Polsce. Promotor 11 prac doktorskich.
Działacz katolicki, szczególnie zaangażowany w rozwój polskiego szkolnictwa w Niemczech. Był m.in. dyrektorem Szkoły Przedmiotów Ojczystych w polskiej parafii w Monachium. Przewodniczył Radzie Naczelnej Polskich Katolików Świeckich w Niemczech.
W latach 2006-2010 wiceprzewodniczący Diecezjalnej Rady Katolików Świeckich (archidiecezja Monachium-Freising), wybrany jako pierwszy cudzoziemiec na tak wysoką funkcję.
W 2013 r. – jako pierwszy Polak w historii – wszedł w skład Komitetu Centralnego Katolików Niemieckich.
Członek założyciel i wiceprzewodniczący Chrześcijańskiego Centrum Krzewienia Kultury, Tradycji i Języka Polskiego w Niemczech. Reprezentował je w Konwencie Organizacji Polskich w Niemczech, pełniąc funkcję prezydenta Konwentu.
Członek Bawarskiej Rady Integracyjnej (od 2011).
Komandor Zakonu Rycerskiego Świętego Grobu Bożego w Jerozolimie. Członek Rady Zwierzchnictwa Polskiego odpowiedzialny za współpracę międzynarodową.
Od 8 marca 2017 Jego Ekscelencja Komandor, Zwierzchnik Zwierzchnictwa w Polsce Zakonu Rycerskiego Świętego Grobu Bożego w Jerozolimie.
Kawaler Orderu Świętego Sylwestra Papieża.
Odznaczony m.in. Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą, Krzyżem Komandorskim i Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Wyróżniony Złotym Medalem Wspólnoty Polskiej oraz najwyższym wyróżnieniem archidiecezji Monachium-Freising – Medalem św. Korbiniana.
Żegnamy wielkiego Polaka, żarliwego patriotę, zasłużonego działacza polonijnego i katolickiego.
21.03.2017
Dziś zmarł Prof. Dr hab. Inż. Piotr Małoszewski
Profesor Piotr Małoszewski był wybitnym naukowcem, aktywnym działaczem polonijnym i katolickim.
Módlmy się za Jego duszę!
17.03.2017
Zwrot zrabowanego obrazu
„Na przypiecku” Franciszka Mrażka
Obraz został zwrócony przedstawicielom Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w dniu 14 marca w siedzibie Konsulatu Generalnego RP w Monachium.
Dzieło 15 marca wróciło do Polski i zostanie docelowo przekazane do Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu. Zwrotu obrazu dokonał wnuk oficera Wehrmachtu w okupowanej Polsce, który stacjonował w 1940 r. w Pałacu Prezydenckim w Spale.
W styczniu 2017 r. do Ambasady RP w Berlinie zgłosił się mieszkaniec Bawarii deklarując chęć zwrotu obrazu, wywiezionego w czasie II wojny światowej przez Jego dziadka, który jako niemiecki oficer stacjonował w 1940 r. w Pałacu Prezydenckim w Spale. Dodatkowo osoba ta przekazała także fotografie żołnierzy niemieckich rezydujących w Spale, przedstawiające grabione dzieła sztuki. Analiza przedwojennych zdjęć Pałacu jednoznacznie potwierdziła, że fotografie te wykonano w rezydencji w Spale.
Obraz „Na przypiecku” to kameralna scena rodzajowa rozgrywająca się we wnętrzu chłopskiej chaty. Motyw ten był często powtarzany przez artystę. Przedstawia kobietę przygotowującą posiłek, której towarzyszy dziecko siedzące na przypiecku. Obraz powstał najprawdopodobniej w latach 20/30 –tych XX w.
Historia Pałacu w Spale sięga 1880 roku, wówczas car Aleksander III polując w pobliskich lasach, zwrócił uwagę na małą osadę młyńską Spała, położoną pośród puszczy nad Pilicą. Powstał wtedy drewniany pałacyk projektu krakowskiego architekta Leona Mikuckiego.
Obok pałacyku wzniesiono wówczas koszary dla sotni kozackiej, stajnie, kasyno, domy dla gości - a następnie hotele. W 1890 roku zbudowano wieżę wodną, która do dziś dominuje nad miejscowością. Wokół pałacu carskiego urządzono park krajobrazowy projektu Waleriana Kronenberga. Sprowadzono nawet rośliny z odległych zakątków imperium.
W 1922 roku Spała stała się letnią rezydencją Prezydenta Rzeczypospolitej. Na miejscu koszar wzniesiono drewniany kościółek w stylu zakopiańskim, który mianowano kaplicą prezydencką pw. Matki Boskiej Królowej Korony Polski.
Często bywał w Spale również Ignacy Mościcki. Urządzał tu polowania na które zapraszał zagranicznych gości.
Podczas II wojny światowej w Spale mieściło się Naczelne Dowództwo Wojskowe "Wschód" (Oberost). W 1945 roku do miejscowości wkroczyła Armia Czerwona. Pałacyk myśliwski został obrabowany i całkowicie spalony.
Franciszek Mrażek urodził się 7 stycznia 1891r. w Nowym Sączu, a zmarł w 1970 r. w Limanowej. Po ukończeniu szkoły podstawowej w Limanowej przez pewien czas uczył się malarstwa w Krakowie, w pracowni Aleksandra Mroczkowskiego - ucznia Jana Matejki.
Później studiował na Akademii Sztuk Pięknych w Wiedniu, gdzie komisja musiała wysoko ocenić jego talent, ponieważ bez matury przyjęto go na studia. Malarstwa uczył się również w Monachium. Malował
portrety, pejzaże, sceny rodzajowe z okolic Limanowej. Obrazy jego znajdują się w Muzeum Regionalnym Ziemi Limanowskiej w Limanowej, a także w prywatnych zbiorach.
Przy okazji, obywatel niemiecki przyniósł albumy z ok. 700 zdjęciami wykonanymi podczas niemieckiej okupacji. Wśród nich są dwa zdjęcia pośmiertne majora Henryka Dobrzańskiego „Hubala”.
(Podaję za stroną internetową Konsulatu Generalnego RP w Monachium. - js, redagujący)
16.03.2017
Znaleziono nieznane zdjęcia majora "Hubala"
Konsulat Generalny w Monachium przekazał je Instytutowi Pamięci Narodowej.
W albumie ze zdjęciami przekazanymi dzisiaj w konsulacie przez wnuka oficera Wehrmachtu - śp. Major H. Dobrzański „Hubal”. Poinformowaliśmy IPN. — napisał na Twitterze Konsulat Generalny RP w Monachium.
Major Henryk Dobrzański ps. Hubal po klęsce kampanii wrześniowej 1939 r. nie zaniechał walki z niemieckim okupantem i powołał do życia Oddział Wydzielony Wojska Polskiego, który działał na Kielecczyźnie.
30 kwietnia 1940 r. poczet majora został zaskoczony w czasie leśnego biwaku przez oddziały 372. dywizji Wehrmachtu w okolicach wsi Anielin, położonej pomiędzy Inowłodzem a Studzianną. „Hubal” poległ z bronią w ręku, kula z serii z karabinu maszynowego trafiła majora prosto w serce.
Do dziś nie wiadomo, gdzie Niemcy pochowali majora Henryka Dobrzańskiego. 27 lutego 2016 r. na cmentarzu w Inowłodzu, przy romańskim kościele św. Idziego, Stowarzyszenie „Wizna 1939” przeprowadziło prace sondażowe mające na celu ustalenie domniemanego miejsca spoczynku ciała majora Henryka Dobrzańskiego „Hubala”.
Za: wpolityce.pl z 15 marca 2017
16.03.2016
Nagroda dla Pani Jolanty Sularz
Podczas dorocznego spotkania dla Cudzoziemców, które odbyło się na zaproszenie Burmistrza Miasta Monachium, Dietera Reitera i Przewodniczącej Rady Cudzoziemców Nükhet Kivran, Pani Jolanta Sularz
zakończyła swoją
6-letnią kadencję w Radzie Cudzoziemców w Monachium. Pełniła tam funkcję Przewodniczacej Komisji do spraw Kultury, Religii, Sportu i Porozumienia między Narodami.
Podczas spotkania wręczono Jej nagrodę Miasta Monachium "München Dankt", będącą wyrożnieniem za dzialalność społeczną i zaangażowanie w dziedzinie migracji i integracji.
W spotkaniu wzięli udział przedstawiciele środowisk i organizacji polonijnych w Monachium takich jak:
Rady Rodziców, Szkoły Przedmiotów Ojczystych im. Jana Pawła II,
Rady Rodziców, Szkoły Przedmiotów Ojczystych im.bl. Michała Kozala,
Zespołu Pieśni i Tańca - "Krakowiak",
Klubu Sportowego SV Polonia,
Polsko Niemieckiego Stowarzyszenia Polonia e.V. ,
Agencji Rozrywkowej - "Syrenka",
Swoja obecnością spotkanie zaszczycił też Konsul do spraw Polonii, Pan Dr Robert Zadura.
Fot. Ryszard Puchyr
15.03.2017
Monachijska agitka
Towarzystwo Niemiecko-Polskie Monachium (Die Deutsch-Polnische Gesellschaft München /DPGM/) informuje, iż 27 marca w Monachium odbędzie się referat Piotra Burasa, kierownika warszawskiego biura Europejskiej Rady Stosunków Międzynarodowych (Leiter des Warschauer Büros des European Council on Foreign Relations). I dodajmy od siebie, publicysty „Gazety Wyborczej“ o wyraźnie jednostronnym spojrzeniu na temat, o którym ma mówić, a mianowicie: „Polen unter Jaroslaw Kaczynski - Nachrichten aus einem gespaltenen Land“ (czyli: „Polska pod Jarosławem Kaczyńskim – Wiadomości z podzielonego kraju“).
Organizatorem referatu i spotkania jest Bildungszentrum we współpracy z europe direct Informationszentrum für München und Oberbayern.
Pomijając bardzo dyskusyjny fakt jakoby za rządów Prawa i Sprawiedliwości, partii wybranej w wolnych wyborach, naruszano przepisy konstytucji, warto zadać pytanie: jak zareagowałyby władze Niemiec, gdyby w Polsce zaczeły odbywać się spotkania, referaty i dyskusje na temat łamania przez panią kanclerz prawa i konwencji międzynarodowych dotyczących przekraczania unijnych granic i przyznawania azylu?
(js)
10.03.2017
Wizytówka przywódcy UE
Europejscy przywódcy zadecydowali o przedłużeniu kadencji Donalda Tuska na stanowisku szefa Rady Europejskiej na kolejne 2,5 roku. Przy okazji nie obyło się bez skandalicznych uwag, na jakie pozwolił sobie przewodniczący Komisji Europejskiej Jean Claude-Juncker.
Donald Tusk na krótkiej konferencji prasowej zapytany przez jednego z dziennikarzy o to w jaki sposób będzie się komunikował z polskim rządem, Donald Tusk odparł, że „po polsku”.
Na to Jean Claude-Juncker odpalił: "Mam nadzieję, że to język, który polski rząd zrozumie".
- Moim skromnym zdaniem nie powinno nikogo dziwić, że rząd polski chce bronić polskich intersów, no ale Jean Claude-Juncker tego nie potrafi zrozumieć i to żadnym języku.
A teraz przyrzyjmy się bliżej temu jegomościowi. Warto wiedzieć, kto stoi u szczytu UE. Oto cytat z wikipedii:
" (...) 7 marca 2014 na kongresie Europejskiej Partii Ludowej został oficjalnym kandydatem EPP na nowego przewodniczącego Komisji Europejskiej. 27 czerwca 2014 nominowany do objęcia tego
stanowiska. 15 lipca 2014 Parlament Europejski wybrał go na ten urząd.
22 października 2014 Parlament Europejski przy 423 głosach za, 209 przeciw i 67 wstrzymujących się zaaprobował zaproponowany przez Jean-Claude’a Junckera skład Komisji Europejskiej.
Rozpoczął urzędowanie 1 listopada 2014. Wkrótce po objęciu funkcji media obiegła tzw. afera LuxLeaks, związana z systemem obchodzenia podatków w Luksemburgu w okresie premierostwa Jeana-Claudea Junckera.
Członkowie eurosceptycznej frakcji Europa Wolności i Demokracji Bezpośredniej złożyli wniosek o wotum nieufności wobec przewodniczącego KE, który został zdecydowaną większością głosów odrzucony.
Uwagę medialną wywołało także jego zachowanie w trakcie spotkania w Rydze z 22 maja 2015. Wówczas to doszło do incydentów m.in. z udziałem Aleksisa Tsiprasa, któremu przewodniczący KE przymierzał swój krawat, Karla-Heinza Lambertza, którego klepał po brzuchu i zwracał uwagę na jego nadwagę, Charlesa Michela, którego całował w łysinę, a także Viktora Orbána, którego określił mianem dyktatora.(...)"
(Wytłuszczenia moje - js)
A teraz przypomnijmy kilka szczegółów dotyczących afery
Luxemburg Leaks lub LuxLeaks - jak kto woli.
W grudniu 2014 roku wyszło na jaw 28.000 stron dokumentów luksmburskiego urzędu podatkowego. Dotyczyły one spraw z okresu między 2002 a 2010 rokiem.
Z tych poufnych dokumentów wynikało, że w przekręty finansowe uwikłane są koncerny 82 państw w tym m.in. Apple, Amazon, Heinz, Pepsi, Ikea und Deutsche Bank. Ich podatki zmniejszyły się w Luksemburgu do 1%.
W kwietniu i maju 2016 roku wytoczono w Luksemburgu proces przeciwko tym, którzy ujawnili te przekręty...
W końcu 2016 roku okazało się, że ujawnienie tych przekrętów i cały ten skandal niczego nie spowodował. Przestępstwa podatkowe jeszcze się wzmogły a ich liczba powiększyła się czterokrotnie!
W styczniu 2017 roku - podaję za wikipedia - poprzez działalność „German diplomatic cables“ podejrzenia te wzmogły się, jednakowoż Juncker potajemnie je zablokował.
- Oto, z kim mamy do czynienia.
(js)
9.03.2017
Premier Szydło z Brukseli:
Polska nie przyjmie konkluzji ze szczytu, na którym ponownie wybrano na szefa RE Donalda Tuska.
"Szczyt nie będzie ważny".
Dla Polski najważniejsze są zasady i wartości nie ma takiego kompromisu, dla którego sprzedalibyśmy polski interes
— mówiła na konferencji prasowej w Brukseli premier Beata Szydło, po szczycie Rady Europejskiej, na którym Donald Tusk został wybrany po raz kolejny na szefa RE.
Premier rozpoczęła konferencję od podziękowań dla europosła Jacka Saryusz-Wolskiego.
Chcę podziękować europosłowi Jackowi Saryusz-Wolskiemu za to, że zgodził się kandydować w wyborach na szefa Rady Europejskiej, że zgodził się reprezentować Polskę, że zgodził się być kandydatem polskiego rządu. To wybitny polityk. Rada Europejska straciła okazję by mieć przewodniczącego, który mógł nas wprowadzić na tory głębokich reform i mógł przyczynić się do tego, że Rada Europejska zaczęłaby w końcu pełnić swoją rolę, czyli dbanie o interesy państw członkowskich i obywateli. (…) Saryusz-Wolski dawał gwarancje temu, że reformy mogły być przeprowadzone właśnie w takim kierunku, byśmy wprowadzili UE na nowe tory, a to potrzebne, bo UE jest w głębokim kryzysie i czas, żeby refleksja była powzięta przez instytucje, które UE zarządzają. Czas, aby politycy UE zreflektowali się, że kryzys migracyjny, finansowe, wreszcie Brexit nie wzięły się z niczego, tylko ich przyczyny legły w tym, że politycy tutaj w Brukseli przestrzegali dostrzegać interesy państw członkowskich i wreszcie europejczyków
— podkreśliła.
Szydło podkreśliła, że wybrano Donalda Tuska wbrew woli polskiego rządu.
Wybrano Donalda Tuska, który nie był naszym kandydatem. Przedstawiliśmy wiele argumentów przeciwko wyborze Donalda Tuska. (…) Po pierwsze pan Tusk nie gwarantuje neutralności. Szef Rady Europejskiej nie może opowiadać się po stronie opozycji i uderzać w demokratycznie wybrany rząd. Po drugie jeżeli kandydat nie ma wsparcia polskiego rządu, to fundamentalny powód, aby nie mógł być wybrany na funkcję, na którą pretenduje
—powiedziała, dodając:
Źle się stało, że ten wybór został przeprowadzony wbrew państwu, z którego pochodził kandydat. To bardzo niebezpieczny precedens. Dzisiaj ta sytuacja dotyczy Polski, ale również inne państwa mogą znaleźć się w takiej sytuacji. Polska uważa, że głos państw członkowskich Unii w fundamentalnych sprawach musi być wysłuchiwany.
Szydło odpowiadając na pytania dziennikarzy podkreśliła, że nie podpisze konkluzji szczytu RE.
Zgłosiłam iż nie będę przyjmować konkluzji z tego szczytu. Jest bardzo jasne moje stanowisko, że nie będę podpisywała konkluzji, więc szczyt nie będzie ważny. (…) Żadnego dokumentu z tego szczytu nie przyjmę. Mimo to, Donald Tusk wraz z przedstawicielami reszty 27 państ szuka rozwiązań, aby to ominąć. (…) To pokazuje, że nie tutaj żadnych zasad — zaznaczyła.
Dzisiejszy dzień, bardzo smutny, pokazuje, że tej refleksji, iż dzieje się coś złego w UE, u wielu polityków europejskich niestety nie widać. Jeszcze raz chciałam powiedzieć: dla Polski zasady są sprawą świętą, fundamentalną. My zasadami nie handlujemy i będziemy ich bronić nawet wtedy, kiedy będziemy sami, albo w nielicznym towarzystwie. Dzisiaj Polska pokazała, że szacunek do siebie, do innych, godność to jest to, co jest najistotniejsze i najważniejsze — podkreśliła.
Premier pytana jak odbiera głos oddany przez przedstawicieli Grupy Wyszehradzkiej na Donalda Tuska.
Żałuję, że koledzy z V4 nie dołączyli do mnie i że wybrali Donalda Tuska. Grupa Wyszehradzka ma do spełnienia dużo programów, na które się umówiliśmy dotyczących naszego regionu. Wspólnie przygotowaliśmy bardzo ważny dokument, który będzie przyjmowany w Rzymie. Został on przyjęty w Warszawie na ostatnim spotkaniu.
Źródło: w wpolityce.pl
9.03.2017
Czyżby ochłodzenie stosunków polsko-niemieckich?
Niezręczne słowa Pani kanclerz Angeli Merkel
„Dzisiaj będziemy decydować o ponownym wyborze Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej na kolejne 2,5 roku” - stwierdziła rano w jednoznacznym tonie Angela Merkel. I dalej: „Postrzegam jego ponowny wybór jako oznakę stabilności dla całej UE i cieszę się na kontynuację współpracy z nim.”
Słowa niemieckiej kanclerz specjalnie dla wPolityce.pl, za którym to portalem cytuję te słowa, skomentował minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski:
"To bardzo niezręczne sformułowanie, dlatego że na dzisiaj jest umówione spotkanie pani kanclerz z panią premier Szydło, na godzinę 15 w Brukseli. Liczyliśmy, że w trakcie tego spotkania będzie można omówić tę kwestię, ponieważ Polska kwestionuje wybór Donalda Tuska. Pani kanclerz doskonale zdaje sobie sprawę, że mamy innego kandydata, którego Polska zaproponowała oficjalnie wiele dni temu. To oznacza, że nasz ważny partner w Europie nie ma zamiaru wziąć pod uwagę naszego stanowiska. To jest sytuacja niepokojąca, bo to jest oznaka iż interesy poszczególnych państw w Unii Europejskiej nie są brane pod uwagę."
Na pytanie, czy słowa Angeli Merkel mogą być budowaniem presji na Polski rząd, minister Waszczykowski odpowiedział:
"Mam nadzieję, że sprawa nie jest przesądzona, i mamy szansę ją odłożyć. Dziś ta decyzja nie musi zapaść. Kadencja Tuska kończy się w końcu maja, więc jest ponad 2 miesiące czasu na rozmowy. Nie ma potrzeby podejmowania decyzji już dziś. Takie kategoryczne zdania przesądzające sprawę, płynące z ust pani Merkel, zadziwiają. Nie są potrzebne. My przekazaliśmy informację poprzez ministra spraw zagranicznych Niemiec, że jesteśmy gotowi rozmawiać. Ale by rozmawiać, potrzeba czasu."
Czy Polska podtrzymuje, że nie dopuści do uznania wyboru Donalda Tuska, nawet jeśli odbędzie się głosowanie?
"Jest to opcja. Będziemy starali się doprowadzić do odłożenia tej sprawy. Mamy oficjalnego kandydata, który powinien mieć możliwość zaprezentowania się. Jeśli ktoś podtrzyma deklarację Tuska i
oficjalnie go zgłosi, bo na razie nie jest oficjalnie zgłoszony, to można porównać tych kandydatów. Niech kandydaci przedstawią swoje opinie na sposób funkcjonowania Rady Europejskiej. Te opinie
powinny być wzięte pod uwagę przez Radę, i możemy za kilka, kilkanaście dni, albo za kilka tygodni, ponownie się spotkać i dokonać wyboru. Pośpiech jest niepotrzebny, jest nieuzasadniony."
Portal wPolityce.pl dowiedział się też z bardzo poważnych źródeł dyplomatycznych, iż Polska ma plan B na wypadek gdyby szefowie największych państw Unii Europejskiej próbowali siłowo przeforsować kandydaturę Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej w czasie czwartkowo-piątkowego szczytu unijnego w Brukseli.
W takim wypadku Polska może nie podpisać konkluzji szczytu. co w myśl unijnych przepisów oznaczałoby, że szczyt jest nieważny.
Polską argumentację w tej sprawie precyzyjnie wyłożyła premier Beata Szydło w specjalnym liście, w którym napisała m.in.:
„Poparcie Tuska wbrew Polsce pozostaje w sprzeczności z międzyrządowym charakterem prac naszej Rady.”
(js)
Zdjęcie Zespół wPolityce.pl
autor: Zespół wPolityce.pl
Śmiech, to zdrowie!
7.03.2017
7 marca 1944 roku: historia, której nie poznał świat.
Bezprzykładne poświęcenie Polaków i tragiczne konsekwencje, o których dziś wielu zapomina…
7 marca 1944 roku Niemcy odkryli na warszawskiej Ochocie bunkier „Krysia”, w którym rodzina Wolskich przez dwa lata ukrywała ok. 40 Żydów – m.in. historyka Emanuela Ringelbluma. Wszyscy – wraz z Mieczysławem Wolskim i Januszem Wysockim – zostali zamordowani kilka dni później w ruinach getta.
6.03.2017
Wypadek samochodowy Roberta Lewandowskiego
W czwartek, 2 marca w Monachium, w dzielnicy Bogenhausen w Ferrari, którym jechał Robert Lewandowski wjechał obcokrajowiec kierujący BMW M5. Winnym był kierowca BMW.
Do wypadku doszło, gdy kapitan reprezentacji Polski wracał z pierwszego przedpołudniowego treningu.
Kierownictwo FC Bayern próbowało utrzymać informacje o tym wydarzeniu w tajemnicy, ale wszystko wyszło na jaw, gdy dziennikarze zaczęli się zastanawiać, dlaczego Lewandowski nie pojawił się tego samego dnia na wieczornym treningu.
Niemiecka stacja Sport1 ujawniła, że po zderzeniu „Lewy” był w lekkim szoku. Ale już następnego dnia, na porannej piątkowej konferencji prasowej piłkarz miał powiedzieć:
„– To nie była moja wina. Na szczęście nic nikomu się nie stało. Wszystko jest w porządku.“
- Koszt szkód szacowany jest na kwotę 38 tysięcy euro.
(js)
1.03.2017
Dziś Polacy w Polsce i na całym świecie obchodzą Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”
Z tej okazji przypomnijmy choćby jednego z tych Żołnierzy oraz to, co pisał w grypsach do swej Żony i Syna.
Na przełomie listopada i grudnia 1947 r. UB aresztowało prawie wszystkich członków kierownictwa WiN, w tym Łukasza Cieplińskiego. W niektórych okresach śledztwa Ciepliński był torturowany tak okrutnie, że na przesłuchanie wnoszono go na kocu. W następstwie bicia ogłuchł na jedno ucho. 14 X 1950 r. sąd skazał Cieplińskiego „na pięciokrotną karę śmierci, utratę praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na zawsze oraz przepadek całego mienia”.
Sąd wyższej instancji 16 XII 1950 r. utrzymał wyrok w mocy, zaś prezydent Bierut decyzją z 20 II 1951 r. nie skorzystał z prawa łaski. Wyrok na Cieplińskim i jego towarzyszach z IV ZG WiN wykonano 1 III 1951 r. strzałem w tył głowy (katyńskim). Miejsce jego pochówku do dziś pozostaje nieznane.
Po Łukaszu Cieplińskim pozostała niewielka ilość pamiątek. Do najbardziej wzruszających należą grypsy – listy do rodziny pisane w tajemnicy przed władzami więziennymi. Przez okres rządów komunistycznych w Polsce był bohaterem zapomnianym, „żołnierzem wyklętym”, o którym mówić zakazano. 3 maja 2007 r. Prezydent RP Lech Kaczyński odznaczył pośmiertnie ppłk. Łukasza Cieplińskiego najwyższym polskim odznaczeniem – Orderem Orła Białego.
Grypsy Łukasza Cieplińskiego do Żony i Syna zza krat.
Słowa, które kruszą mury.
Wymodlony, wymarzony i kochany mój synku. Piszę do Ciebie po raz pierwszy i ostatni. W tych dniach bowiem mam być zamordowany. Chciałem być Tobie ojcem i przyjacielem. Bawić się z Tobą i służyć radą i doświadczeniem w kształtowaniu twego umysłu i charakteru. Niestety okrutny los zabiera mnie przedwcześnie a Ciebie zostawia sierotą. Dlatego piszę i płaczę… – pisał do rodziny Łukasz Ciepliński „Pług”.
Wisiu, siedzę w celi śmierci. Śmierci nie boję się zupełnie. Żal mi tylko Was, sieroty moje najdroższe (…). Wiem, że myślą, sercem i modlitwą jesteś stale przy mnie. ODCZUWAM TO. Widzę wówczas Twoją zbolałą buzię na procesie. Ty znasz mnie najlepiej, dlatego musiałaś boleć słysząc te kłamliwe, prowokacyjne i krzywdzące mnie zarzuty. Bądź Wisiu dzielna. Przejdź nad cierpieniem z godnością i spokojem i wiarą w sprawiedliwość Bożą. Tylko nam ona została. Cel Twój i zadanie to Andrzejek i wierzę, że go wychowasz na człowieka, na Polaka i na katolika, że przekażesz mu swoje wartości duchowe i silnie zwiążesz ze mną i ideą, dla której żyłem.
Widzisz Synku – z Mamusią modliliśmy się zawsze, byś wyrósł ku chwale idei Chrystusowej, na pożytek Ojczyźnie i nam na pociechę. Chciałem służyć Tobie swoim doświadczeniem. Niestety to może moje ostatnie do Ciebie słowa. W tych dniach mam zostać zamordowany przez komunistów za realizowanie ideałów, które Tobie w testamencie przekazuję. O moim życiu powie Tobie Mamusia, która zna mnie najlepiej. W tej ciężkiej dla mnie godzinie życia świadomość, że ofiara moja nie pójdzie na marne, że niespełnione sny i marzenia nie zamknie nieznana mogiła, ale że będziesz je realizował Ty, jest dla mnie wielkim szczęściem. Będę umierał w wierze, że nie zawiedziesz nadziei w Tobie pokładanych. Do serca Cię tulę i błogosławię. Bóg z Tobą.
Andrzejku! Wymodlony, wymarzony i kochany mój synku. Piszę do Ciebie po raz pierwszy i ostatni. W tych dniach bowiem mam być zamordowany. Chciałem być Tobie ojcem i przyjacielem. Bawić się z Tobą i służyć radą i doświadczeniem w kształtowaniu twego umysłu i charakteru. Niestety okrutny los zabiera mnie przedwcześnie a Ciebie zostawia sierotą. Dlatego piszę i płaczę. Ja odchodzę – Ty zostajesz by w czyn wprowadzać idee ojca. – Andrzejku: celami Twego życia to:
a) służba dobru, prawdzie i sprawiedliwości oraz walka ze złem.
b) dążenie do rozwiązywania bieżących problemów – na zasadach idei Chrystusowej. W tym celu realizować jej w życiu i wprowadzać w czyn.
c) służba ojczyźnie i narod[o]wi polskiemu [fragment nieczytelny]. Naród polski [fragment nieczytelny] i wolność.
Dobrobyt i szczęście. Świat zapadł się [w] nienawiści, brudzie i złej woli. Potrzeba nowych myśli i właściwego rozwiązania, którą Chrystusowa Idea. Miłość i szczęście dostosować do potrzeb XX wieku. Trzeba potrzeby powyższe rozwiązywać w myśl danych zasad. Zasad, których istota często nie jest właściwie rozumiana przez nas.
Andrzejku! Pamiętaj, że istnieją tylko trzy świętości: Bóg, Ojczyzna i Matka.
Andrzejku! W trakcie okupacji niemieckiej dowodziłem inspektoratem rzeszowskim. Podlegało mi około 20 000 ludzi. Wielu z nich zginęło w walce o Polskę i o duszę Narodu Polskiego, wielu jest mordowanych obecnie. W pracy i walce widziałem tak wielkie umiłowanie Ojczyzny, bohaterstwo i bezgraniczne poświęcenie i oddanie Sprawie, że ze wzruszeniem myślę o nich i Bogu dziękuję, że pozwolił dowodzić mi synami bohaterskiej ziemi Rzeszowskiej. Chciałem opisać ich sylwetki i czyny, by nie poszły w zapomnienie i przekazać je historii. Ponieważ nie będę już mógł tego zrobić, na Ciebie spada ten obowiązek.
Cieszę się, że doczekałem dnia dzisiejszego i miesiąca Matki Bożej. Wierzę, że gdy mnie w nim zamordują, zabierze moją duszę Królowa Polski do swych niebieskich hufców – bym mógł Jej dalej służyć i bezpośrednio meldować o tragedii mordowanego przez jednych, opuszczonego przez pozostałych Narodu Polskiego.
Do Braci! Walczyliśmy wszyscy za Polskę. Dzisiaj umierał będę za Nią. Zostaje Andrzejek. To nasza krew i Wasz Syn, Wy – jego ojcowie. Musicie zastąpić mnie dziecku. Zrobili ze mnie zbrodniarza. Prawda jednak wkrótce zwycięży. Nad światem zapanuje idea Chrystusowa, Polska niepodległość odzyska – a człowiek pohańbioną godność ludzką – odzyska. Żegnam Was i przez Was Wasze Żony.
Ból spędza sen z oczu, mózg szarpie i siły,
– czy sny niespełnione powstaną z mogiły
– czy drogiej idei dni wstaną mocarne
– czy nasze ofiary nie pójdą na marne.
Wierzę – nie pójdą, sny wstaną, syn zastąpi ojca (…). Wierzę bardziej niż kiedykolwiek, że Chrystus zwycięży, Polska niepodległość odzyska, a pohańbiona godność ludzka zostanie przywrócona.
Andrzejku! Ażeby nie zmarnować życia, ażeby wziąć czynny udział w dokonywujących się procesa[ch] i wnieść w życie pozytywne i twórcze wartości musisz starać się zająć odpowiednie stanowisko społeczne.Celem tego nie mogą być osobiste ambicje, ale świadomość i wiara w ideały, które Tobie mają przyświecać. – Droga do tego prowadzi przez wartości charakteru i umysłu. Przez głęboką wiarę w słuszność celów [wyraz nieczytelny]. – Pamiętaj, że o wartości człowieka stanowi w pierwszym rzędzie jego charakter.
Musisz go szkolić drogą różnych wyrzeczeń. Silna wola, pracowitość, odwaga, inicjatywa, prawdomówność, godność osobista, narodowa i ludzka – oto elementy na które zwrócić musisz specjalną uwagę. Bez silnego charakteru nie osiągniesz żadnego celu. W połowie drogi połamią Cię przeciwności. [fragment nieczytelny] Nie wolno Tobie marnować czasu na głupstwa [fragment nieczytelny] w kraju, wyjed[ź] na zachód celem pogłębienia działu który sobie obierzesz. Wybierz zawód, który będzie Tobie najbardziej odpowiadał, a w którym będziesz mógł najbardziej pozytywnie pracować na chwałę Boga, na pożytek ojczyźnie i pociechę Matce. Na zachodzie zwracaj uwagę na zagadnienia filozoficzne, gospodarcze, społeczne i polityczne. Z języków wybierz angielski. – Musisz poznać również łacinę, celem zapoznania kultury klasycznej, – odbijającej tak bardzo [brak grypsu]
[fragment nieczytelny] pokrzywdzonym.
Pamiętaj, że środki materialne, pienią[dze] odgrywają dużą rolę, nigdy jednak nie mogą być Twoim celem.- Bądź posłuszny i kochaj Mamusię za siebie i za mnie. Pamiętaj, że jest to jedyna istota, która żyje Twoim szczęściem i zawsze Ciebie zrozumie i nigdy nie opuści w potrzebie.
Świętości moje ukochane! Czem bardziej zbliżam się końca, tem jesteście mi drożsi i bliżsi. O Was myślę i śnię, z Andrzejkiem się bawię i z Tobą rozmawiam. Widzę piętrzące się przed Wami trudności, które jak zwykle pokonałbym błyskawicznie. Niestety dzisiaj w niczym Wam pomóc nie mogę. To mnie bardzo boli. Okres do wyzwolenia z niewoli będzie dla Was ciężki. Powrót do Rz[eszowa] słuszny. Rodzina i dobrzy ludzie, o ile w ogóle tacy jeszcze istnieją – w tej dobie panowania szatana – pomogą Wa[m] przetrwać. Po wyzwoleniu na pewno otrzymasz stałą pomoc. Miejsce zamieszkania zamień na Kraków, Warszawę lub Poznań. W zależności od miejsca studiów i pracy Andrz[ejka].
Andrzejka proszę by Mamusię słucha[ł] był dla niej dobry, kochał za siebie i za mnie. Miej zawsze Matkę przy sobie. Mieszkajcie razem. W momentach przełomowych i trudnych decyzji – zaciągaj zawsze jej rady. Pamiętaj że jest to jedyna Istota, któr[a] zawsze Ciebie zrozumie i pragnie Twego szczęścia.
Bądź Polakiem, to znaczy całe zdolności zużyj dla dobra Polski i wszystkich Polaków [fragment nieczytelny] Bądź katolikiem, to znaczy pragni[j] poznać Wolę Bożą, przyjmij ją za swoją i realizuj w życiu. Katoli[k] to nie niedołęga, ale zdolny przedsiębiorczy, służący dobru i walczący ze złem. Przez wyks[z]tałcenie umysłu i charakteru osiągnąć musisz odpowiednie stanowisko społeczne – by cele te móc realizować.
Łukasz.
Jeden z ostatnich grypsów przed śmiercią:
Odbiorą mi tylko życie. A to nie najważniejsze. Cieszę się, że będę zamordowany jako katolik za wiarę świętą, jako Polak za Polskę niepodległą i szczęśliwą, jako człowiek za prawdę i sprawiedliwość. Wierzę dziś bardziej niż kiedykolwiek, że idea Chrystusowa zwycięży i Polska niepodległość odzyska, a pohańbiona godność ludzka zostanie przywrócona. To moja wiara i moje wielkie szczęście. Gdybyś odnalazł moją mogiłę, to na niej możesz te słowa napisać. Żegnaj mój ukochany. Całuję i do serca tulę. Błogosławię i Królowej Polski oddaję. Ojciec.
Swe grypsy Łukasz Ciepliński pisał ołówkiem chemicznym na dwóch stronach bibułki, którą skręcał i wciskał w szwy chusteczek sporządzanych z więziennego prześcieradła.
Z celi wynosił je współwięzień skazany na dożywocie. Chusteczki trafiły do adresatów i dziś są najcenniejszą pamiątką
rodziny. Były przechowywane w Anglii i dopiero
w 2005 r. wróciły do Polski.
Materiały pochodzą ze strony: https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%81ukasz_Ciepli%C5%84ski oraz linków tam zamieszczonych.
Data wykonania wyroku śmierci na Łukaszu Cieplińskim w dniu 1 marca 1951 r. została uznana za datę obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych.
28.02.2017
Kolejna podwyżka na autostradzie A2!
Za przejazd od granicy z Niemcami do węzła Stryków i z powrotem zapłacimy tyle, ile w Szwajcarii za całoroczną winietę!
Kontrolowana przez rodzinę Kulczyków spółka Autostrada Wielkopolska ogłosiła kolejną podwyżkę opłat za przejazd administrowanymi przez siebie odcinkami A2. Począwszy od 1 marca łączny koszt podróży
autostradą ze Świecka (granica z Niemcami) do węzła Stryków (pod Łodzią) będzie wynosił 84,90 zł. W dwie strony będzie to już prawie 170 zł.
Za równowartość takiej kwoty w Szwajcarii można kupić roczną winietę na nielimitowane przejazdy wszystkimi autostradami i drogami szybkiego ruchu...
27.02.2017
Pożegnanie karnawału
25 lutego 2017 roku Polonia Monachijska pożegnała karnawał na zabawie zorganizowanej przez Agencję artystyczną „Syrenka”, kierowaną przez Panią Barbarę Grabowską. Poniżej kilka fotek z tej imprezy. Ich autorem jest Pan Grzegorz Wac-Wenzel.
23.02.2017
Kilka słów podsumowania
53. Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa
„Wewnątrz Unii Europejskiej istnieją dwa rodzaje krajów członkowskich - małe kraje członkowskie oraz te, które jeszcze nie uświadomiły sobie, że są małymi krajami członkowskimi." – to zdanie wypowiedział kontrowersyjny w swych wypowiedziach wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, Frans Timmermans.
Urzędnik z Brukseli miał chyba na myśli to, iż nadeszła pora na uświadomienie sobie przez państwa europejskie obecnych realiów i zwarcie szeregów w celu zwiększenia swego znaczenia międzynarodowego. Ale będzie pewnie bardzo ciężko, skoro on sam w dyskusjach (patrz spięcie z Panem Ministrem Waszczykowskim) też wcale o to nie dba.
Podczas trzech dni dyskusji w Monachium myślą przewodnią było to, o czym wszyscy wiedzą — sprawiedliwy podział wydatków na obronę. Reszta, to raczej ogólnorozwojowe dyrdymały.
(js)
17.02.2017
53. Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa
Dziś rozpoczęła się 53. Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa (MSC). Jest to od ponad 50 lat jedno z najważniejszych spotkań polityków i ekspertów bezpieczeństwa na świecie.
Polskę reprezentować będzie Prezydent Andrzej Duda. Amerykanów reprezentować będą wiceprezydent USA Mike Pence i sekretarz obrony James Mattis a Rosję minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow.
W sumie na spotkanie przybędzie ponad 30 przywódców państw i rządów, a także ponad 80 ministrów spraw zagranicznych i obrony narodowej. W konferencji udział wezmą też m.in. sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg, szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini oraz kanclerz Niemiec, Angela Merkel.
Szczegóły na temat konferencji znaleźć można na stronie:
Publikacja Munich Security Report 2017 na 90 stronach
daje wgląd w ogniska konfliktów na świecie. Jej autorzy mówią o wyzwaniach, które mogą położyć kres porządkowi świata panującemu po zakończeniu II wojny światowej. Wskazują przy tym nie tylko na
kruszenie się dawnych sojuszów i konflikty z międzynarodowym udziałem, ale też na konflikty w łonie poszczególnych państw, przede wszystkich państw demokratycznych.
Autorzy tego raportu nie sformułowali odpowiedzi. Te ma omówić Monachijska Konferencja w dniach od 17 do 19 lutego 2017, czyli niedzieli.
Wolfgang Ischinger, szef Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa oczekuje od jej uczestników jednego:
„– Mam nadzieję, że nie będziemy owijali w bawełnę i otwarcie i szczerze rozmawiali zarówno na temat naszej różnicy zdań, jak i naszych wspólnych interesów i wartości.“
Munich Security Report 2017 do ściągnięcia poniżej:
14.02.2017
75. rocznica powstania Armii Krajowej, największego wojska działającego w okupowanej Europie.
75 lat temu, 14 lutego 1942 r. Naczelny Wódz gen. Władysław Sikorski wydał rozkaz o przekształceniu Związku Walki Zbrojnej w Armię Krajową.
AK jest uważana za największe i najlepiej zorganizowane podziemne wojsko działające w okupowanej Europie.
Dziś w Polsce i poza jej granicami oddano hołd jej żołnierzom.
Wanda - sanitariuszka Powstania Warszawskiego, uszanował ją wróg okaleczyli kaci...
Sanitariuszki Powstania Warszawskiego - bohaterskie dziewczyny, powstało o nich wiele piosenek i filmów. Napisano na ich temat wiele opowiadań nakręcono filmy. Oto jedno z opowiadań, zasłyszanych osobiście, o tych co się kulom nie kłaniały.
Spotkanie
W uroczym domku pod Bydgoszczą, gdzie wynajmowała skromny pokój, w upalny, sierpniowy dzień, pod koniec lat 60 tych XX wieku ,przywitała mnie na wózku inwalidzkim pani, z widoczną szramą na prawym policzku i wesołych, pełnych życia, niebieskich oczach. Uściskała mnie wówczas mocno na powitanie. A przy smacznym, drożdżowym placku mojej babci, opowiedziała tę niesamowitą historię swego życia, którą teraz opowiem.
Wojna i konspiracyjna walka
Wanda, tak miała na imię bohaterka tej opowieści, przyjaciółka mojej babci, była córką przedwojennego plutonowego zawodowego, który był podkomendnym mego dziadka – rotmistrza kawalerii. Byli oni przyjaciółmi, razem walczyli pod Krojantami i Bzurą, razem bronili Warszawy, później uczestniczyli w tworzeniu struktur AK. Walczyli w Powstaniu Warszawskim, później w partyzantce antykomunistycznego podziemia.
Gdy wybuchło Powstanie Warszawskie, Wanda miała prawie 15 lat. W jej rodzinnym domu panował patriotyczny nastrój. W czasie okupacji należała, jak wiele jej rówieśniczek, do harcerstwa podziemnego, tam przeszła kurs sanitarny. Była piękną, czarnowłosą, wysoką dziewczyną, o niebieskich oczach. Koledzy z plutonu AK podkochiwali się w tej wrażliwej i pięknej dziewczynie.
Wybuch Powstania Warszawskiego, 1 sierpnia 1944 r., zastaje ją w punkcie koncentracji swego oddziału na Starym Mieście w Warszawie. Dostaje ona przydział do punktu sanitarnego.
W punkcie sanitarnym, jak opowiadała, operacje i zabiegi odbywały się 24 godziny na dobę. „Wszystko robiliśmy bez środków znieczulających, na żywca, więc pacjenci strasznie krzyczeli. Widziałam jak ludzie umierali, cierpieli z powodu urwanej ręki, nie mogli złapać tchu, ranni w płuca". – tak wspominała te chwile ze łzami w oczach.
Dokładnie pamiętała, jak wynikało z jej opowiadania, zajęcie Starego Miasta przez Niemców. W tym czasie, zajmowała się ciężko rannymi w punkcie sanitarnym, który mieścił się w piwnicy zbombardowanego dużego domu.
Wokół, walki trwały cały czas. W czasie doprowadzenia kolejnych rannych żołnierzy AK do punktu sanitarnego, zobaczyła ciężko rannego młodego SS – mana, który prosił ją o pomoc - czując zbliżającą się niechybnie śmierć.
Pomogła rannemu Niemcowi zabierając go na powstańczy punkt sanitarny.
Nie pokłoniła się śmierci. Niemcy darowali jej życie. Zakatowali ją oprawcy z UB
W pewnym momencie usłyszała, jak wspominała, niemieckie głosy. Pierwsze, o co zapytali Wandę Niemcy wchodząc do punktu sanitarnego, to "czy leżą tu jacyś Niemcy". Wówczas odezwał się ranny SS-man. Niemcy odpowiedzieli, żeby nie strzelać i że bardzo dobrze się nim opiekowaliśmy. „Wtedy uzbrojony po zęby SS-man - na szyi miał naboje, granaty w ręku - podszedł do mnie, chwycił w ramię i powiedział, żeby się nie bała, bo ze względu na to, że opiekowałyśmy się jego rodakami, nie wrzuci do środka granatów" - wspomina sanitariuszka.
W ten sposób uratowała życie swoje jak i 15 rannych żołnierzy AK. Dostają się oni do niewoli. Przeżyli wojnę.
W 1950 r. zostaje aresztowana jako „element wywrotowy i klasowo obcy”. Wówczas, po ukończeniu matury, pracowała przed aresztowaniem w magistracie jednego z miast na tzw. terenach wyzwolonych.
W katowniach UB, zamknięta w piwnicy pełnej lodowatej wody sięgającej do pasa, była bita kilka razy dziennie.
Oprawcy wyrywają jej paznokcie i wbijają bagnet w policzek, domagając się informacji o żołnierzach AK, walczących na barykadach Warszawy. Wanda milczy przypłacając zdrowiem. Traci na chwilę wzrok. Oprawcy wyłamują jej nogę, bijąc kołkiem po kolanie przez 4 godziny bez przerwy.
W ranę wdaje się gangrena. Noga zostaje amputowana.
Zeszpeconą kalekę oprawcy komunistyczni spod znaku UB wypuszczają na wolność, wsadzają do pociągu i każą jechać do…Niemiec.
Sponiewierana fizycznie, upodlona psychicznie, trafia do wrogiego sobie kraju. Tam zaopiekowali się nią polscy żołnierze, służący w Amerykańskiej Armii.
Niestety odniesione rany i załamanie psychiczne doprowadza do bardzo poważnych komplikacji wewnętrznych. Dni Wandy są, według lekarzy, już policzone. Przed śmiercią, opowiada swoją historię dziennikarzowi wojskowemu, ten publikuje jej fotografie i wspomnienia w prasie.
Wróg ratuje jej życie
Do szpitala, gdzie przebywa Wanda, zgłasza się znany chirurg Niemiec. Zabiera Wandę do swojej prywatnej kliniki i poddaje intensywnemu leczeniu. Tam, okazuje się, że ten lekarz spłaca swój dług gdyż to on, jak się okazało, był tym uratowanym SS – manem w 1944 r. w Warszawie przez Wandę.
Podleczona w latach 60 tych XX wieku, wraca do Polski, do swojej ojczyzny.
Władze komunistyczne odmawiają jej renty. Pozostaje bez środków do życia. Śpi w piwnicach, wyjada resztki ze śmietników. Pomaga je środowisko byłych żołnierzy AK dając żywność i schronienie. „Nie chciała być ciężarem” - jak mówiła, płącząc. „Dla Polski walczyłam, w Polsce umrę” i powoli umierała, a życie w niej się ledwo tliło.
Środowisko byłych żołnierzy AK, w Stanach Zjednoczonych, finansuje jej wyjazd na stałe do USA. Tam jest leczona, otrzymuje rentę, ufundowaną przez byłych żołnierzy AK. Zdrowieje.
O Polsce nie zapomina, odwiedzając rodzinne strony i stąd moje spotkanie z ta niesamowitą bohaterką.
Zakończenie
Wanda sanitariuszka, Powstaniec Warszawski, bohaterka i żołnierz AK, umiera w latach 80-tych XX wieku,
w otoczeniu swoich kolegów z czasów Powstania Warszawskiego, na obcej ziemi w USA. Tam jest jej skromny grób i napis na nim "Wanda, sanitariuszka Powstania Warszawskiego".
Cześć jej pamięci, Chwała bohaterom. Zapamiętajcie.
10.02.2017
Ten tekst trzeba przeczytać!
„Gość niedzielny“ (1/2017) opublikował wywiad Bogumiła Łozińskiego z dr Moniką Gabrielą Bartoszewicz, ekspertem od spraw bezpieczeństwa i terroryzmu międzynarodowego. Tekst nosi tytuł Islam sięga po przemoc a poniżej publikuję obszerne fragmenty tego wywiadu.
(js)
(Zmiana koloru czcionki pochodzi ode mnie.)
Bogumił Łoziński:
W minionym roku nastąpiło w Europie nasilenie zamachów terrorystycznych. Jesteśmy bezradni wobec terroryzmu?
Dr Monika Gabriela Bartoszewicz:
(...) w Europie to zjawisko traktuje się jak przestępstwo. Takie samo jak okradzenie banku czy zamordowanie kogoś na tle rabunkowym. Walka z takimi
zbrodniami polega na prewencji, uniemożliwianiu ich popełniania i działaniu sprawnego wymiaru sprawiedliwości.
Tymczasem w USA terroryzm jest traktowany jak wojna. Stąd po 11 września 2001 r. Stany Zjednoczone dokonały inwazji na Irak, wkroczyły do Afganistanu. To jest doktryna Busha – uderzania, zanim nastąpi atak.
W Europie nie możemy jej zastosować ze względu na inne traktowanie terroryzmu.
Jest jeszcze trzecie, lewicowe podejście, diagnozujące terroryzm jako chorobę, której przyczyną może być bieda, marginalizacja itp. Prowadzi do postrzegania terrorystów jako nieszczęśliwych, biednych ludzi, których trzeba uszczęśliwić, na przykład dając im pracę.
Taka postawa jest błędna. Liczne badania pokazują, że terroryści wcale nie są najbiedniejsi, wywodzą się z klasy średniej i wyższej, są dobrze wykształconymi ludźmi.
Kim są terroryści w Europie?
(...) Zdecydowaną większość zamachów, udanych i nieudanych (tych ostatnich było na terenie UE w 2015 r. ponad 200), przeprowadzają ludzie powiązani z tzw. ideologią dżihadystyczną. To jest określenie używane w mowie poprawności politycznej, oznaczające wynaturzony islam albo wręcz coś, co z islamem nie ma nic wspólnego.
Tymczasem dla terrorystów, ludzi sympatyzujących z nimi czy powiązanych z Państwem Islamskim zamachy są radykalizmem w klasycznym rozumieniu tego słowa, czyli powrotem do korzeni islamu, do nauki Mahometa.
Terror nie jest wynaturzeniem islamu, lecz elementem istoty tej religii?
Buddyści, hinduiści, chrześcijanie i żydzi nie wytworzyli ugrupowań, które odwoływałyby się do świętych tekstów i wykorzystywały je do celów politycznych, a muzułmanie tak. Islam nie jest tylko projektem religijnym, ale także społecznym, ekonomicznym, politycznym, a więc totalnym.
W tekstach Mahometa są wezwania do szerzenia islamu przemocą?
W Koranie są wersety z Mekki oraz z Medyny. Mekkańskie pochodzą z pierwszych dziesięciu lat działalności Mahometa jako proroka. Wzywają one do współpracy, pokoju itp. Mahomet nauczał wówczas słowem oraz przykładem i nie odniósł sukcesów, w tym czasie przekonał do nowej religii zaledwie około 150 osób. To zmieniło się radykalnie po jego ucieczce do Medyny i ustanowieniu pierwszego państwa islamskiego. W wersetach z tego okresu jest już nawoływanie, aby z niewiernymi się nie przyjaźnić, lecz ich zwalczać, używając przemocy.
Ci, którzy teraz odwołują się do Koranu, znajdą tam potwierdzenie, że dla osiągnięcia celu można przelewać krew niewiernych. Przywołują „werset miecza”, który m.in. mówi: „Po upływie świętych miesięcy zabijajcie niewiernych wszędzie, gdzie ich napotkacie, bierzcie ich w niewolę, oblegajcie im miasta, ze wszystkich stron stawcie na nich zasadzki. Jeżeli się nawrócą i odprawiać będą modlitwy, zapłacić powinni haracz święty: zostawcie ich w pokoju”.
Teza, że islam to terroryzm, jest więc uprawniona?
Nie stawiałabym znaku równości, bo religia to szersze zjawisko. Jednak na pewno można powiedzieć, że islam sięga po przemoc. Ona od początku jest wpisana w filozofię podbojów prowadzonych przez muzułmanów. Są w tej religii nurty pokojowe, tyle że zwolennicy stosowania terroru, powrotu do korzeni, twierdzą, że to jest coś, co narosło i stanowi odejście od istoty islamu.
Muzułmanie przybywają na nasz kontynent od lat 50. ub. wieku. Dlaczego teraz nastąpiła ich radykalizacja?
Ten problem narastał latami. Jak w soczewce widać to na przykładzie Niemiec. Pierwsza migracja miała mieć charakter ekonomiczny i czasowy. W Niemczech mówiono na nich gastarbeiterzy – pracownicy gościnni, ponieważ przybywali tam w latach 60. i 70., aby pomóc w gospodarce. Tysiące młodych Turków osiedlano w jednym miejscu, bo mieli być tylko czasowo.
Okazało się, że nie odnajdywali się w społeczeństwie, więc pozwolono im sprowadzać rodziny. Żyli w swoich enklawach. W nich urodziło się drugie pokolenie. O ile pierwsze nie było zbyt religijne, raczej dążyło do życia świeckiego, o tyle drugie i teraz trzecie do religii wróciło. Okazało się bowiem, że te świeckie utopie, w które wierzyli ich rodzice, są niewiarygodne. Religia raju konsumpcji, postchrześcijańskie świeckie państwo tak naprawdę nie ma im nic do zaoferowania, więc szukają sensu w islamie.
A ten oferuje bardzo jasny kodeks życia, wskazujący, co jest dozwolone, a co zabronione.
Najnowsze badania w Wielkiej Brytanii pokazują, że liczba osób praktykujących islam wzrosła w ostatnich latach
o 73 proc. Praktykujących chrześcijan jest na Wyspach około miliona.
W Europie chrześcijaństwo wymiera, a islam jest coraz silniejszy. Do tego dochodzi zjawisko nawracania się na islam młodych Europejczyków. Nie tylko z powodów religijnych. Na przykład w klasach szkolnych często są mniejszością, więc aby przynależeć do grupy, przyjmują islam. Oczywiście olbrzymi wpływ na rozwój islamskiego radykalizmu ma obecnie fala muzułmańskich imigrantów.
Co chcą osiągnąć muzułmanie przez zamachy terrorystyczne?
Dla radykalnego islamu Europa to gnijące ciało, którego nie da się uratować, więc należy je wypalić. Z badań z 2015 r. wynika, że 45 proc. brytyjskich muzułmanów uważa, iż duchowni nawołujący do przemocy stanowią główny nurt islamu. Jeden na trzech nie poinformowałby policji, służb specjalnych o tym, że ktoś z jego znajomych czy rodziny ma powiązania z organizacjami terrorystycznymi.
W Europie zaczyna dominować radykalny nurt islamu, który chce rozprzestrzeniać szariat, czyli prawo Boże.
Czeka nas w Europie kalifat?
W wielu państwach europejskich wprost mówi się, że muzułmanie powinni mieć prawo do rządzenia się własnym kodeksem. Niedawno w Wielkiej Brytanii odbyła się manifestacja, która domagała się ustanowienia w tym kraju kalifatu, czyli stref niepodlegających prawodawstwu brytyjskiemu.
Takich prób islamizacji w wymiarze religijnym czy kulturowym jest coraz więcej. We Francji oficjalne raporty policji pokazują, że już istnieją takie strefy, a w Szwecji jest ich 53.
Jedna z gazet w Holandii zamieściła wypowiedź muzułmanki żyjącej w takiej enklawie. Powiedziała, że oni są u siebie i chcą żyć według swoich zasad. To jest prawda, bo urodzili się i wychowali w Europie. Powołała się przy tym na dominującą na naszym kontynencie doktrynę pluralizmu, która daje im do tego prawo.
Według mnie radykalny islam, obok zamachów, prowadzi też wojnę hybrydową. Swoje cele polityczne realizuje w ramach demokratycznych zasad. Gdy muzułmanie zdobędą większość, to narzucą swój sposób życia innym, w tym szariat.
Europa może się temu przeciwstawić?
Kryzys imigracyjny pokazał, że Unia Europejska nie jest w stanie zabezpieczyć swoich zewnętrznych granic ani zapanować nad przepływem ludzi wewnątrz Unii.
Zamachowcy nie mają problemu, aby przemieszczać się tam, gdzie chcą. Jest ich zbyt dużo, aby można było nad nimi skutecznie zapanować.
W samej Francji podejrzanych o związki z terroryzmem jest 15 tys. osób, ich nie da się monitorować.
W ubiegłym roku w Niemczech „zagubiło się” 130 tys. imigrantów, nie wiadomo, gdzie są.
Do tego między krajami unijnymi nie ma wymiany informacji o zamachowcach.
W zeszłym roku nastolatek z Afganistanu zgwałcił i zabił 19-letnią córkę unijnego urzędnika Marię Ladenburger, która pracowała jako wolontariuszka w ośrodku dla migrantów we Fryburgu. Okazało się, że jej morderca odsiadywał wcześniej wyrok w Grecji za przestępstwo na tle seksualnym. Gdy przyjechał do Niemiec, nikt nie wiedział o jego przeszłości.
Czy radykalizm islamski może doprowadzić do gwałtownych reakcji ze strony Europejczyków?
Mam obawy, że tak się stanie. Są już incydenty, które wskazują, że coraz częściej będziemy sięgać po przemoc. W ubiegłym roku w Niemczech podpalono setki ośrodków dla uchodźców.
W Europie nastąpił gwałtowny wzrost liczby podań o zezwolenie na posiadanie broni. To jest związane także z kryzysem państwa. Europejczycy nabierają przekonania, że państwo nie jest im w stanie zapewnić bezpieczeństwa, więc biorą sprawy we własne ręce. Choć politycy wciąż głoszą ideologię, że imigracja jest słuszna i potrzebna, pojawiają się nowe partie, które idąc po władzę, odrzucają taką postawę.
Niedawno w Danii w czasie publicznej debaty jeden z polityków stwierdził, że trzeba strzelać do łodzi, które przypływają do Europy z imigrantami. Jeszcze rok temu byłoby to absolutnie nie do pomyślenia.
W Polsce nie doszło do zamachów terrorystycznych. Co nas chroni przed radykalnym islamem?
Przede wszystkim mała liczebność społeczności muzułmańskiej. Z perspektywy bezpieczeństwa dobrze, że nie przyjęliśmy większej liczby islamskich uchodźców.
U nas nie ma ich enklaw, nie mają gdzie się ukryć. Jednak to nie powinno nas uspokajać. Ostatnie zamachy pokazały, że były przygotowywane w jednym miejscu, a przeprowadzane w innym, więc mogą dotknąć
Polski. Tym bardziej że nasz kraj przewija się w środowisku dżihadystycznym. Polska brała udział w wojnie w Iraku i Afganistanie, istniały u nas więzienia CIA. Mamy też spory wkład w europejski
terroryzm poprzez polskich konwertytów na islam. Wśród naszych emigrantów w Wielkiej Brytanii jest sporo konwertytów, a oni się łatwiej radykalizują. Tych grup nikt nie kontroluje.
Do tego zwiększa się liczba uchodźców, którzy nielegalnie przekraczają naszą granicę. W 2015 r. było ich 5 tys. Z raportu NIK wynika, że spośród osób, którym odmówiono statusu uchodźcy i nakazano wyjazd, jedynie 36 proc. opuściło Polskę. Co się stało z pozostałymi, nikt nie wie.
A nasza chrześcijańska religia nie chroni nas przed islamską dominacją?
Polacy są mniej podatni na choroby, które toczą społeczeństwa zachodnie, na pustkę duchową, która pożera Zachód. Gdy mieszkaniec Zachodu zadaje sobie pytanie, czy warto toczyć bój z radykalnym islamem o naszą cywilizację, często nie wie, jak odpowiedzieć.
Tymczasem Polacy mówią, że warto. Niedawno zrobiono badania, w których zapytano przedstawicieli poszczególnych narodów, czy walczyliby za swój kraj. Odpowiedzi „tak” przeważały tylko w dwóch: Stanach Zjednoczonych i Polsce. To pokazuje duchową kondycję naszego społeczeństwa. •
(Dr Monika Gabriela Bartoszewicz zajmuje się m.in. islamem w Europie, terroryzmem, przemocą polityczną oraz bezpieczeństwem. Wykłada w Akademii Vistula w Warszawie.)
Źródło:
9.02.2017
Min. Waszczykowski:
"Nigdy więcej Monachium i Jałty"
Minister Spraw Zagranicznych, Krzysztof Waszczykowski podczas swojego expose wygłoszonego dzisiaj w Sejmie mówił o tym, że Polska z niepokojem obserwuje agresywną politykę Federacji Rosyjskiej w Europie Wschodniej:
"Z niepokojem obserwujemy agresywną politykę Federacji Rosyjskiej w Europie Wschodniej. Na Ukrainie już trzeci rok trwa podsycany przez nią konflikt wojenny. To konflikt, który angażuje dwóch naszych sąsiadów, tworząc dla Polski szereg realnych wyzwań i zagrożeń. W październiku 2016 roku oczekiwania Rosji wybrzmiały szczególnie doniośle.
Przy okazji decyzji Rosji o wycofaniu się z porozumienia z USA o utylizacji plutonu mogliśmy poznać rosyjskie ambicje dotyczące Europy Środkowej i Wschodniej: faktycznie wycofanie się NATO z całego regionu i przekształcania kilkunastu państw zamieszkałych przez dziesiątki milionów ludzi w szarą strefę, skazą na niestabilność. Polska nigdy nie zaakceptuje takiej wizji ładu politycznego, nie przystanie na dzielenie naszego kontynentu na strefy wpływów. Nigdy więcej Monachium i Jałty".
Minister Spraw Zagranicznych mówił też, że będą kontynuowane działania mające doprowadzić do odzyskania wraku prezydenckiego Tupolewa:
„Polityka wobec Federacji Rosyjskiej jest niestety uwarunkowana agresywnymi działaniami rosyjskimi w Europie Wschodniej. Równocześnie jednak dostrzegamy potrzebę dialogu z naszym rosyjskim sąsiadem. Będziemy podejmować kroki na rzecz rozwoju dialogu społecznego, kontaktów międzyludzkich, współpracy kulturalnej i odbudowy dwustronnych relacji gospodarczych.
Mam nadzieję, ze przyczyni się do tego wznowienie prac Polsko-Rosyjskiej Grupy do Spraw Trudnych. Traktujemy Rosję poważnie, tak jak traktuje się wielkie państwo i sąsiada. Jednak jeśli chodzi o nasze relacje, to do tanga trzeba dwojga. Będziemy zatem nadal przekonywać naszych rosyjskich partnerów, że konstruktywna współpraca jest możliwa, jeśli będziemy je opierać na uważnym wysłuchaniu i zrozumieniu oczekiwań drugiej strony.
Oczekujemy na zwrot prezydenckiego samolotu TU 154 prawowitemu właścicielowi, czyli państwu polskiemu. Sprawa odzyskania wraku Tupolewa leży na sercu rządowi Prawa i Sprawiedliwości, a zwłaszcza szefowi polskiej dyplomacji. Nie zaprzestanę wysiłków, żeby spełnić wolę Polaków, którzy czekają na to już prawie siedem lat. Rozpatrujemy obecnie możliwość złożenia skargi w sprawie rosyjskiego śledztwa dot. katastrofy smoleńskiej do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze”.
Źródło: emde/300polityka.pl
9.02.2017
Życie sobie a prawo sobie...
W czasie gdy kanclerz Angela Merkel kończąc wizytę w Warszawie spożywała kolację, telewizja ZDF emitowała cotygodniowy magazyn Frontal 21, w którym rozmawiano m.in. o narastającym problemie nieletnich dziewczyn-mężatek i matek.
W Niemczech, władzom znanych jest około 1500 nieletnich dziewcząt-mężatek, ale - jak się wydaje - jest to tylko oficjalnie znana część problemu. Rzeczywista liczba nieletnich mężatek, nawet poniżej 16 lat, jest o wiele większa.
Niemieckie władze podkreślają, że tak duża liczba małżeństw z nieletnimi jest związana z napływem imigrantów. Najwięcej przypadków - ponad 600 - dotyczy dziewcząt z Syrii. W 157 przypadkach poślubione zostały nieletnie Afganki, a w 100 - Irakijki. Wśród nieletnich imigrantek są także osoby pochodzenia bułgarskiego, rumuńskiego, greckiego oraz… polskiego. Niemiecki rząd odnotował 41 przypadków, w których żonami są nieletnie Polki.
W Niemczech, tak jak i w Polsce, związek małżeński zawierać mogą osoby pełnoletnie. Pozwolenie na ślub osoba nieletnia wyjątkowo może uzyskać, jeśli ukończyła 16 lat. Prawodawstwo niemieckie nie uznaje małżeństw z osobami poniżej 14 roku życia. Powyżej tej granicy sąd może zdecydować o ważności takiego związku.
Co jednak począć z dwunastoletnimi dziewczynkami-żonami, które jako takie przybyły do Niemiec wraz z falą imigrantów?
A jak poradzić sobie z przypadkami poligamii?
Problem nie jest nowy a poligamiści w Niemczech mają się doskonale.
Oto, co na ten temat już 5 października 2012 roku napisano na portalu Deutsche Welle:
"Mieszkający w Niemczech wyznawcy islamu mogą niemal bezkarnie uprawiać poligamię. Co więcej kolejne „żony” poślubione w obecności imama mogą pobierać zapomogi jako samotne matki z dziećmi. Problem ten coraz bardziej uwiera rządzących, którzy do tej pory spuszczali na niego kurtynę politycznie poprawnego milczenia.
Według ekspertów, których opinię cytuje portal niemieckiego nadawcy Deustche Welle, od 10 do 20 proc. małżeństw muzułmańskich w Niemczech to tylko tak zwane małżeństwa
religijne, które zawierane są przed imamem w meczecie. Nie są one ważne w świetle prawa obowiązującego w Niemczech, ale są istotne w świetle prawa islamskiego - szarii. W tym kręgu kulturowym mają
one nawet wyższą rangę niż małżeństwa zawierane w urzędzie stanu cywilnego.
Dane te potwierdzają przedstawiciele policji. - Wielożeństwo w arabskich kręgach jest często spotykanym zjawiskiem, szczególnie wśród Libańczyków i Palestyńczyków -
przyznaje Claus Roechert z berlińskiej policji, zajmujący się kwestiami integracji i migracji.
O zjawisku bigamii wśród mieszkających w Niemczech mahometan mówią też działający w opiece społecznej Arabowie. Opiekun młodych przestępców Nader Khalil ocenia, że 20 proc. jego przyjaciół w Berlinie ma dwie żony. Także libański pracownik socjalny Abed Chaaban uważa, że 30 proc. mieszkańców Berlina pochodzących z krajów arabskich to bigamiści, mający z jedną żoną ślub cywilny, z drugą ślub religijny. I jak wszyscy zgodnie podkreślają - zjawisko to w ostatnich latach zdaje się stawać coraz częstsze.
Prawo niemieckie, w odróżnieniu nakazów Mahometa, zabrania poligamii. Jednak mieszkający w Niemczech muzułmanie zawierają kolejne związki korzystając z usług wspierających ich poczynania imamów. Islamscy duchowni nie mają obowiązku zgłaszania nikomu zawieranych przed nimi związków.
Sprawa ma także wymiar finansowy. Kolejne „żony”, a tym samym poligamiści, korzystają z dobrodziejstw państwa socjalnego. Dla prawa niemieckiego, kobiety są samotnie wychowującymi dziećmi matkami. Przysługuje jej cały wachlarz zapomóg socjalnych z zasiłkiem na dzieci, przejęciem kosztów mieszkania i dodatkiem dla samotnych matek włącznie. Regułą jest, że pytane o ojca dzieci, muzułmanki nie chcą go identyfikować, zasłaniając się niepamięcią. Tak to sprytni i cyniczni wyznawcy islamu są zabezpieczeni przed wymiarem sprawiedliwości. Ewentualne wyrzuty sumienia wobec swego wyznania, które co prawda dopuszcza wielożeństwo pod warunkiem utrzymania swoich wybranek, łagodzi strumień świadczeń socjalnych dzięki którym mogą funkcjonować kobiety wraz ze swoimi dziećmi. Poligamista „ceduje” na niemieckie państwo konieczność utrzymania części jego potomstwa wraz z matkami.
Jest to kolejny już przykład cynicznego i cwanego wykorzystywania gościnności europejskiej. Przybysze z krajów islamskich emigrują na Stary Kontynent w poszukiwaniu pracy, gdyż ich ojczyzny nie są w stanie jej zapewnić. Przywożą ze sobą swoje zwyczaje i wyznanie. Domagają się dla nich szacunku nie pomni, że owe reguły w ich kraju były przyczyną gospodarczego dołu. Zatem ich implementacja na szeroką skalę musi doprowadzić do kolejnej katastrofy gospodarczej - tym razem kraju, w którym się osiedlają.
Ponadto, sprawa ta pokazuje jak naprawdę wygląda przywiązanie niektórych mahometan do swego wyznania. Jest ono raczej deklaratywne, bowiem tam gdzie staje się ono niewygodne, tam korzysta się z ułatwień wynikających z zasad obowiązujących w kraju zamieszkania, w tym wypadku w Niemczech."
Autor: luk
Źródło: dw.de
Opracował: Jerzy Sonnewend
Więcej na ten temat znajdzie Czytelnik/Czytelniczka na stronie:
8.02.2017
Zawiłości relacji polsko-niemieckich
Konrad Kołodziejski, autor tygodnika „wSieci” próbuje wyjaśnić zawiłości relacji polsko-niemieckich i przekonuje, że przyczyny napięć między oboma krajami należy szukać niekoniecznie po stronie obozu PiS.
Jeszcze do niedawna wydawało się, że stosunki polsko-niemieckie rozwijają się w pożądaną stronę, że interesy obu państw, pomimo pewnych różnic, zasadniczo są zbieżne, a oba społeczeństwa: polskie i niemieckie, po raz pierwszy od setek lat zaczyna więcej łączyć, niż dzielić.
To, co wcześniej było niemożliwe, zaczęło się wydawać realne: Polskę i Niemcy – podobnie jak Niemcy i Francję – mogła połączyć więź wzajemnej solidarności i przyjaźni. Dziś widzimy, że ten scenariusz był iluzją i – gdy nadszedł czas próby – oddala się w przyspieszonym tempie. Przełomem stało się objęcie władzy w Polsce przez Prawo i Sprawiedliwość w 2015 r.
Jednak – wbrew opiniom rozpowszechnianym przez środowiska liberalnej opozycji – winy za pogorszenie wzajemnych relacji nie ponosi wyłącznie PiS. Rządząca prawica nie prowadziła bowiem ani nie prowadzi celowej polityki antyniemieckiej.
Załamanie wzajemnych relacji nie nastąpiło więc dlatego, że PiS świadomie zagrało na nucie antyniemieckiej, lecz dlatego, że postawiło na większą samodzielność i podmiotowość Polski w Europie.
Taka strategia nie mogła przypaść do gustu Berlinowi, który przywykł już do tego, że rządy w Warszawie sprawują podporządkowani i niesprawiający żadnych kłopotów politycy — podkreśla Konrad Kołodziejski.
W swoim artykule autor stawia hipotezę, że przyczyny różnicy zdań należy doszukiwać się w sporych odmiennościach mentalności obu narodów i, skądinąd uzasadnionych, resentymentach.
Zasadne jest więc pytanie, czy największy problem w relacjach polsko-niemieckich nie leży przypadkiem po stronie Niemiec? Zmiana na szczytach władzy w Warszawie ujawniła bowiem ukrywane dotąd po obu stronach resentymenty, a przede wszystkim zweryfikowała wcześniejsze nadzieje wielu Polaków, że nasze stosunki z zachodnim sąsiadem mogą być trwale oparte na partnerskich zasadach.
W chwili objęcia rządów przez PiS wielu Niemcom puściły hamulce. Nagle się okazało, że szacunek i sympatia dla Polski uzależnione były głównie od tego, czy Warszawa nie wchodzi Berlinowi w paradę.
W całej okazałości wyszedł na jaw protekcjonalny stosunek Niemiec do swojego wschodniego sąsiada i rozdrażnienie, że ów sąsiad zaczyna nagle wyrażać swoją opinię i bronić własnych interesów.
W Polsce taka reakcja Niemiec budzi złe skojarzenia, przypomina o dawnym (czy na pewno dawnym?) stereotypie Polaka – czy generalnie Słowianina – jako reprezentanta niższej kultury, którego należy sobie bądź podporządkować, bądź wyedukować — zauważa dziennikarz „wSieci”.
Więcej o złożoności i specyfice relacji polsko-niemieckich w tygodniku „wSieci”, dostępnym także w formie e-wydania na
7.02.2017
Warszawska prokuratura okręgowa
wszczęła śledztwo
ws. budowy ambasady w Berlinie
Warszawska prokuratura okręgowa wszczęła śledztwo ws. budowy ambasady RP w Berlinie. Zawiadomienie złożyło MSZ, chodzi o przekroczenie uprawnień przez ponad 10 urzędników MSZ z czasów PO-PSL.
O wszczęciu śledztwa poinformował rzecznik prokuratury prokurator Michał Dziekański. Wyjaśnił, że podstawą jest art. 231 Kodeksu karnego, w myśl którego do 3 lat więzienia grozi funkcjonariuszowi publicznemu, który - przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków - działa na szkodę interesu publicznego.
- Chodzi o niedopełnienie obowiązków przez pracowników MSZ od 2012 do 2015 r. - sprecyzował rzecznik.
Według nieoficjalnych informacji wśród urzędników, którzy mogli nie dopełnić obowiązków wymienieni są szef placówki, szefowie biura informatyki, infrastruktury, telekomunikacji oraz m.in. kierownik projektu.
Sprawa to wynik audytu przeprowadzonego przez obecne kierownictwo MSZ. Ministerstwo złożyło do prokuratury w sumie dwa zawiadomienia, pierwsze dotyczy właśnie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych w związku z budową ambasady w Berlinie.
Prokuratura w odrębnym postepowaniu bada też zamianę działek w Warszawie między resortem a Uniwersytetem Warszawskim.
Chodzi o działkę przy głównym bulwarze stolicy Niemiec - Unter den Linden, nieopodal Bramy Brandenburskiej. Dawny budynek polskiej ambasady został zamknięty w 1999 roku; siedzibę przeniesiono.
Od lat toczą się działania na rzecz pozyskania nowej siedziby dla ambasady RP w Berlinie. W 2012 r. w konkursie na nowy gmach wyłoniono projekt autorstwa pracowni JEMS Architekci. Jak podkreśliło MSZ, założenia do projektu zakładały koszt budowy w wysokości 160 mln zł.
W sierpniu 2016 r. resort otrzymał trzy oferty - najniższa opiewała na kwotę 247 mln zł. Jak wynika z audytu, ta rozbieżność między planowanymi, a realnymi kosztami budowy wynikała z nieprawidłowości w kwestii prowadzenia inwestycji, nadzoru nad nią i zaniechań ze strony osób zajmujących kierownicze stanowiska w MSZ za rządu PO-PSL.
Ponadto, jak wskazano w audycie, nowy budynek ambasady miałby blisko 14 tys. metrów kwadratowych powierzchni, co przy 60-70 pracownikach placówki oznaczałoby około 200 metrów kwadratowych na osobę.
Źródło: PAP
7.02.2017
Polka zamordowana w Niemczech
33-letnia Polka zginęła od ciosów w plecy. O morderstwo podejrzewany jest narzeczony kobiety, 27-latek z Polski. Para mieszkała w Monachium.
Do tragedii doszło wczoraj, w poniedziałek. Sąsiedzi zaniepokojeni kłótnią pary, która miała miejsce w piwnicy, zeszli na dół i zobaczyli zakrwawionego Polaka. Zamknęli drzwi, ale mężczyźnie udało się uciec przez okno.
Na miejsce przyjechała policja i karetka. 33-latka została przewieziona do szpitala, jednak lekarzom nie udało się jej uratować.
Narzeczony kobiety sam zgłosił się na policję. Miał zamordować narzeczoną, zadając jej ciosy w plecy nożami.
Motywem zbrodni miała być zazdrość. Kobieta prawdopodobnie myślała o zerwaniu zaręczyn.
Autor: bm
Źródło: niezalezna.pl, wprost.pl
7.02.2017
Skandal!
Niemiecka gazeta pisze o Polsce
jako „Niemieckim Kraju Warty”!
Konsulat RP w Monachium
domaga się sprostowania!
Niemieckie media przechodzą siebie same! Lokalny dziennik „Badisches Tagblatt” napisał, że Polska była miejscem urodzenia słynnego fotografa. Piękna sprawa.
Gazeta dodała jednak, że Polska to „były niemiecki Kraj Warty”.
Kraj Warty (niem. Reichsgau Wartheland lub Warthegau) to część ziem zachodniej Polski, które były włączone do III Rzeszy w latach 1939-1945. Prowadzono tam germanizację i dążono do usunięcia wszelkich przejawów polskości.
Dokładnie w tekście czytamy:
– Urodzony w 1944 roku w byłym niemieckim Kraju Warty (Polska) i wychowany w Zagłębiu Ruhry Peter Brodbeck (Lindbergh – red.) ma własne, wyjątkowe spojrzenie na modę.
Konsulat RP w Monachium żąda sprostowania tych słów!
Badisches Tagblatt z 6.02. - w artykule użyto określenia "w byłym niemieckim Kraju Warty" (Wartheland) - żądamy sprostowania!
pic.twitter.com/VVjL1YjE0y
— PL in Munich (@PLinMunich) 6 lutego 2017
Źródło: polskaniepodlegla.pl
6.02.2017
CSU o ostatnich wyborach do Rady Cudzoziemców (Migrationsbeiratswahl)
Rada Cudzoziemcow (Migrationsbeirat) to fikcja. Najpierw mieliśmy do czynienia z próbą dokonania przekrętów (patrz:
a potem z katastrofalnie niską frekwencją wyborczą.
Do wyborów prawie nikt nie poszedł - na ponad 400 000 uprawnionych - troche ponad 3 %.
W tej sytuacji zareagowała partia CSU wysyłając 3 lutego br. pismo do nadburmistrza Monachium, Dietera Reitera postulujące rozwiązanie tego gremium.