Kącik Pani Marzeny

Pani Mgr Marzena Żylińska

Otwierając książkę otwieram oczy na świat.

Otwierając drzwi

Wchodzę do niego do środka

Witajcie wakacje!

Marzena Żylińska

 

Wakacje

Nasza szkoła dziś od rana

Pięknie udekorowana.

W auli słychać głos muzyki

Znikąd nie dochodzą krzyki.

Atmosfera jest odświętna,

Każda buzia uśmiechnięta,

Zapach kwiatów się roznosi,

Pani już świadectwa wnosi.

Wakacyjny nastrój wkoło.

Żegnaj ukochana szkoło!

Teraz słonko wzywa nas

I na urlop jechać czas.

 

Koniec roku szkolnego

Pisać, czytać już potrafię.

Poprawiłem ortografię.

Gramatykę pogłębiłem,

Części mowy polubiłem.

Znam powieści Sienkiewicza

I zgłębiłem Mickiewicza.

Do Miłosza malowałem,

Gałczyńskiego pokochałem.

Wraz ze Stasiem i sztucerem

Byłem dla Nel bohaterem.

Telewizji znam tajniki.

Umiem zastosować triki,

By na scenie wszystko grało.

Wiem, jak ludzi respektować

I z rodziną dyskutować.

Teraz o spokoju marzę

Kocyk w rękę i na plażę

Szóstą klasę zakończyłem

Na urlopik zasłużyłem.

 

Żegnaj szkoło

Szanowni Rodzice, miłe Panie!

Czas na ostatnie sprawozdanie.

Rok cały pilnie pracowałem.

Ocen przeróżnych nazbierałem.

Z dyktanda czwórka i piątki dwie,

Szóstką z lektury wsławiłem się,

Odpowiedź każdą na piątkę miałem,

Czwórkę z kartkówki także dostałem,

Rękę do góry podnosiłem,

Psotami panią rozbawiłem.

Suma sumarum nie jest źle.

Babcia po głowie głaszcze mnie

I szepce słodko mi do ucha:

Z mojego wnuka jest kawał zucha.

Rok zakończony, żegnam Was,

Wyjeżdżam w góry….wakacji czas.

 

Koniec roku

Książki już na półce stoją,

Do zeszytów miny stroją.

Gumka na podłodze leży,

Do ołówków zęby strzeży.

Temperówka połamana

Pod obrusem jest schowana.

Wszędzie chaos zamieszanie.

Nikt nie woła na śniadanie.

Basia w łóżku mocno chrapie.

Buty leżą na kanapie.

Bo wakacje się zaczęły

I marzenia górę wzięły.

 

Wakacje

Jutro budzik nie zadzwoni,

Ze snu nikt nie zbudzi mnie.

Nie ma szkoły i pogoni,

Smacznie w łożku sobie śpię.

Plecak mam już spakowany,

Śpiwór też przygotowany.

Na wakacje jechać chcę,

Przygód wiele czeka mnie.

Z tatą w góry powędruje,

Nowe trasy spenetruję.

Z bratem do jeziora wskoczę.

Dni bez szkoły są urocze.

 

Wakacyjne plany

Czas wakacji już się zbliża

Słońce świeci coraz wyżej.

Zapach lasu się rozchodzi

W góry każdy chętnie chodzi.

Ja mój plecak wnet spakuję,

Nad jezioro poszusuję.

Na żaglówce pływać chcę.

Lubię, gdy wiatr w uszy dmie.

Siostra moja woli morze,

Zamiast pluskać się w jeziorze

I na grzbiecie fali pływać

Nowe plaże wciąż odkrywać.

Gdy do szkoły pow

rócimy

Morze, góry zapomnimy.

W książki każdy wsadzi nos

Taki to jest ucznia los.

 

Zasłużony odpoczynek

Piękny jest wakacji czas

Czeka na nas łąka las.

Nawet w deszcz się nie nudzimy

W łóżku do 12.00 śpimy.

Leżą książki i zeszyty

Nikt nie pyta czyś umyty.

Przez telefon można gadać

Lody na śniadanie jadać.

W gwiazdy patrzyć do północy

I do muchy strzelać z procy.

Nikt nie pyta co zadane

I czy łóżko jest posłane.

Nie ma stresu i pośpiechu

Można pękać wciąż ze smiechu.

Roczna praca wykonana

i cenzurka wypisana.

 

Wakacje z latem

Rankiem do 10.00 spanie

Świeża buka na śniadanie

Krótkie spodnie i czapeczka

Okulary torebeczka.

Dzień mam już zaplanowany

Spędzać będę go bez mamy

Spacer z pieskiem, potem lody

I zatopię się w świat mody.

Po południu na tapczanie

Książka i leniuchowanie

Słowo szkoła nie istnieje

Obojętne co się wkoło dzieje.

 

Szkoła adieu

Chociaż ferie często mamy,

Na wakacje wciąż czekamy.

Chcemy wiecznie leniuchować,

Pod poduszkę głowę chować.

Nic nie robić, tylko chrapać.

Czasem tylko muchę złapać.

W komputery się wpatrywać

Z kolegami mecz rozgrywać.

Po wakacjach powrócimy

Szkolne ławki zapełnimy.

Tulipany

 

Źółty,  biały, fioletowy, 

Pochyliły nisko głowy.

Słonko płatków im nie grzeje.

Z nieba tylko deszczem leje.

 

Zamiast wiosny, zima kroczy,

Przysypala kwiatkom oczy.

Pola śniegiem pobielila,

W wietrze płatki roztańczyła.

 

 

Poranny koncert

 

Zmrok panuje dookoła

W ulu śpi zmęczona pszczoła

Kwiatki poskładały płatki

Ślimak schował się w rabatki.

Tylko w gniazdach zamieszanie  

Ptaki jedzą już śniadanie

Popiskują podśpiewują

I na koncert się szykują.

 

Pierwszy wstaje śpiewak drozd

Za  nim rudzik potem kos

Gdy świergotek głos trenuje

Kukułeczka mu wtóruje 

Kuku kuku słychać wszędzie

Ranne ptaszki stoją w rzędzie

Zięba do kopciuszka mruga

Wilgi aria bardzo długa

Przez dzień cały słychać śpiew

Na gałęziach leśnych drzew.

 

 

Sroka

 

Kogut nie mógł w nocy spać

I o drugiej zaczął piać:

Kiki riki kiki riki,

Słychać pianie do Afryki .

Sroka ze snu wybudzona 

Patrzy wkoło zatrwożona,

Kuląc się na drzewie siedzi 

I pod nosem tylko biedzi,

Dzieci pod skrzydłami tuli

Podskrzekując luli luli.

 

 

Matka

 

Dla tych, którzy nie zapomnieli…

 

W jej brązowych oczach widzę moje dzieciństwo.

 

Na potłuczone kolano

Spadają kropelki łez.

Matczyny uśmiech osusza je, jak promienie słońca.

 

Ciepła ręka przytula mnie do bijącego serca.

Stuk stuk stuk stuk rytmiczny dźwięk

Tańczy walczyka. 

 

Świat rozbłyska kolorami tęczy.

Pomalutku wyruszam na wędrówkę do nieba.

 

Wśród aniołów rozpoznaję jej zapach. 

Zamykam oczy….

….i znowu wszystko jest proste.

 

 

Matka

 

W nocy kołdrą cie okrywa,

Rankiem słodko się odzywa,

Uśmiech z dżemu namaluje,

Kromkę w papier zapakuje.

 

Wie czy humor dobry masz,

Bo na pamięć zna twą twarz.

Troski pocałunkiem leczy,

Dłonią ciepłą muśnie plecy.

 

W deszcz parasol ci rozkłada

Na krawędzi łóżka siada. 

Nic nie mówi tylko słucha 

I nadstawia dłoń do ucha.  

 

Mądrość w oczach się odzywa, kiedy głową lekko kiwa. 

Czujesz miłość jej wspaniałą,

Dobrą, wielką i dojrzałą. 

Ostatnia aktualizacja
nastąpiła 17.4.2025 r.

w rubrykach;

"Bliżej Boga",

"Kącik Pani Marzeny"

oraz

"Z notatnika redagującego - Jerzego Sonnewenda".

Impressum

 

POLONIK MONACHIJSKI - niezależne czasopismo służy działaniu na rzecz wzajemnego zrozumienia Niemców i Polaków. 

Die unabhängige Zeitschrift dient der Förderung deutsch-polnischer Verständigung.

 

W formie papierowej wychodzi od grudnia 1986 roku a jako witryna internetowa istnieje od 2002 roku (z przerwą w 2015 roku).

 

Wydawane jest własnym sumptem redaktora naczelnego i ani nie zamieszcza reklam ani nie prowadzi z tego tytułu żadnej innej działalności zarobkowej.

 

Redaguje i wydaje:

Dr Jerzy Sonnewend

Adres redakcji:

Dr Jerzy Sonnewend

Curd-Jürgens-Str. 2
D-81739 München

Tel.: +49 89 32765499

E-Mail: jerzy.sonnewend@polonikmonachijski.de

Ilość gości, którzy od 20.01.2016 roku odwiedzili tę stronę, pokazuje poniższy licznik:

Druckversion | Sitemap
© Jerzy Sonnewend