27.03.2018
Drodzy Czytelnicy,
przekazuję Wam życzenia świąteczne takie,
jakie sam otrzymałem od
Księdza Doc. Dra hab. Jerzego Grześkowiaka i Jego Siostry. Czynię to za Ich przyzwoleniem.
Oto one:
„Zmartwychwstałem i odtąd już zawsze będę z tobą!”
(słowa Introitu – początku Mszy Zmartwychwstania).
z serca życzymy Wam na Święte Dni Paschy Chrystusa
- doświadczenia prawdy tych słów Zmartwychwstałego Pana: - w każdym dniu - dobrym i radosnym,
bądź przykrym i smutnym,
że to właśnie On sam mówi do Ciebie całkiem osobiście,
z miłością, pociechą i mocą zwycięską,
- bardzo konkretnie,
- teraz i tutaj
- i w wieczności!
Nic lepszego i piękniejszego powiedzieć na te radosne i wypełnione ufnością i nadzieją Święta
– celebrowane w liturgii Kościoła i w rodzinie - nie potrafimy.
W tym samym duchu łączymy się także z Wami we wzajemnej modlitwie!
Załączam obraz do osobistej medytacji. Zamierzałem go umieścić na okładce mojej nowej książki o ”Eucharystii jako ofierze” (jest w druku), ale Wydawca stwierdził, że to dla polskiego tradycyjnego odbiorcy zbyt nowoczesne…
Jerzy Sonnewend
(redagujący)
24.03.2018
Dziś Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką.
Prezydent Andrzej Duda w specjalnym liście napisał: "Markowa - wieś rodzinna Józefa i Wiktorii Ulmów oraz ich dzieci, a zarazem miejsce wspólne ich kaźni oraz ukrywanych przez nich ośmiorga Żydów, to miejsce o wyjątkowej symbolice i znaczeniu dla historii najnowszej naszej ojczyzny".
Z tej okazji warto przypomnieć, co się wówczas stało.
Na ranem, 24 marca 1944 r., do gospodarstwa Ulmów w Markowej wkroczyło niemieckie komando. Wyciągnięto przed dom Józefa Ulmę, jego żonę Wiktorię, która była w
9-tym miesiącu ciąży, ich szóstkę dzieci oraz ośmioro Żydów, których ukrywali. Jako pierwszy zginął Józef Ulma. Został zamordowany na oczach swej rodziny. Wiktorii zaczęły odchodzić wody. Zaczęła
rodzić. Zastrzelono ją jako drugą.
Po tym mordercy zaczęli się zastanawiać, co uczynić z sześciorgiem dzieci Ulmów. Po krótkiej naradzie Dieken polecił, aby również one zostały rozstrzelane. Zamordowano wówczas 8-letnią Stanisławę, 6-letnią Barbarę, 5-letniego Władysława, 4-letniego Franciszka, 3-letniego Antoniego i półtoraroczną Marię.
Co najmniej trójkę dzieci zastrzelił pomagier Diekena Joseph Kokott, który przy każdym strzale krzyczał do polskich furmanów, którzy dowieźli Niemców do Markowej: "Patrzcie jak giną polskie świnie, które przechowują Żydów!".
Na końcu zamordowano Żydów ukrywanych przez Ulmów.
Potem na miejscu zbrodni odbyła się libacja alkoholowa.
Ulmowie zostali zamordowani bo ukrywali przed Niemcami w swoim gospodarstwie ośmioro Żydów. Do tej makabrycznej zbrodni może by nie doszło, gdyby nie donos Włodzimierza Lesia - Polaka, który w czasie niemieckiej okupacji był posterunkowym granatowej policji w Łańcucie. To właśnie on doniósł o tym, że Ulmowie ukrywają Żydów.
W kilka miesięcy po masakrze Ulmów z wyroku polskiego konspiracyjnego sądu - podziemnej Armii Krajowej, Włodzimierz Leś został skazany na śmierć i zastrzelony.
Niestety, podobnego losu nie podzielił porucznik Eilert Dieken - dowódca niemieckiego oddziału, który dokonał na Ulmach i ukrywających się u nich Żydach, egzekucji. Po wojnie, jak gdyby nigdy nic, został on inspektorem policji w Essen.
W latach 60. niemieckie władze zaczęły co prawda interesować się sprawą zbrodni popełnionych przez niego podczas służby w okupowanej Polsce ale było już za późno. Zanim Diekenowi postawiono jakiekolwiek zarzuty, zdążył spokojnie umrzeć odpoczywając na policyjnej emeryturze.
7.03.2018
Ciągle aktualny wykład
1.03.2018
W Polsce i w Bawarii
Dziś w Polsce obchodzony jest Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych.
- Przez 25 lat wolnej już Polski dochodziło do pomieszania pojęć. Kiedy za ludzi honoru uważani byli ci, którzy byli zdrajcami i którym dopiero dzisiaj symbolicznie zerwaliśmy ich generalskie epolety i przywróciliśmy porządek i wiarę wartość słów i wartość prawdy. (...) Musimy przywrócić słowom ich prawdziwą wartość - powiedział podczas uroczystości premier Mateusz Morawiecki.
A w Monachium słychać jeszcze echa wielkopostnej uroczystości zwanej potocznie „Nockherberg“ a przede wszystkim mowy „Mamy Bawarii“ czyli Luise Kinseher, która wczoraj
swym satyrcznym monologiem rozbawiła widzów do łez.
- Czy u nas w Kraju można by sobie z polityków też tak podworować?
- Zazdroszczę Bawarczykom…
Poniżej monolog „Mamy Bawarii“ opublikowany również na youtube:
22.02.2018
Statystyki odnośnie incydentów antysemickich
Zgodnie z oficjalnym komunikatem „Antisemitism. Overview of data available in the European Union 2006–2016. November 2017“ (do ściągnięcia w całości poniżej) Agencji
Praw Podstawowych Unii Europejskiej (EUROPEAN UNION AGENCY FOR FUNDAMENTAL RIGHTS) w 2016 roku Polsce odnotowano 101 incydentów o charakterze antysemickim, w Austrii 477, w Wielkiej Brytanii - 1309 a
w Niemczech - 1468.
"Polska nie jest wolna od antysemityzmu, ale to tutaj - jako Żyd - czuję się dziś o wiele bezpieczniej niż w Paryżu, Brukseli czy Berlinie, (...)" - twierdził w 2016 roku Jonny Daniels, szef fundacji From the Depths - Connecting with the Past to build the Future.
Niestety ani oficjalne dane statystyczne ani powyższa opinia dziś nie mają dla niektórych żadnego znaczenia…
(js)
18.02.2018
PO SPOTKANIU MORAWIECKI-MERKEL
17.02.2018
ZŁOTO DLA KAMILA STOCHA!
Kamil Stoch został w Pjongczangu mistrzem olimpijskim w skokach narciarskich na wielkiej skoczni!
Dzięki temu stał się pierwszym polskim przedstawicielem zimowych dyscyplin z trzema złotymi medalami olimpijskimi.
– Swoje skoki dedykuję Panu Bogu. Jemu zawdzięczam wszystko – podkreślił Kamil Stoch w wywiadzie dla miesięcznika „WPiS – Wiara, Patriotyzm i Sztuka”.
17.02.2018
O zgrozo!
Świat stoi nad przepaścią
Dziś w sobotę (17.02.18) szef Ministerstwa Spraw Zagranicznych Niemiec, Sigmar Gabriel otwierając drugi dzień Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa MSC powiedział, iż na początku 2018 roku świat
stoi nad przepaścią.
Szef polskiego rządu ostro o Putinie
Premier Mateusz Morawiecki bierze udział udział w monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. W niezwykle mocnym wystąpieniu przypomniał o groźbach kierowanych w kierunku państw Zachodu przez Władimira Putina w 2007 roku, również w czasie Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium.
„Putin zrobił tak, jak zapowiedział. Rok później widzieliśmy atak na Gruzję, a kilka lat później obserwowaliśmy, jak zaatakował Ukrainę” - przypomniał premier Morawiecki.
Całość na:
Ustawa o IPN
Była też mocna odpowiedź premiera na pytanie dziennikarza NYT dotyczące ustawy o IPN: "Nie możemy się zgodzić na to, że będzie pomieszanie ofiar ze zbrodniarzami".
Całość na:
16.02.2018
Premier Mateusz Morawiecki w Berlinie:
mniej emocji, więcej pragmatyzmu
Podczas wizyty w Berlinie premier Morawiecki starał się o poprawę nadszarpniętych relacji.
Jednak w sprawie Nord Stream i uchodźców interesy obu krajów wciąż są rozbieżne.
Dalej czytaj na:
http://www.dw.com/pl/morawiecki-w-berlinie-mniej-emocji-więcej-pragmatyzmu/a-42620565
12.02.2018
List marszałka Senatu do Polonii i Polaków za granicą
w związku z ustawą o IPN
11.02.2018
Niemcy nieprzerwanie przejmują odpowiedzialność
za Holokaust
W związku z piątkową (15.02.2018) wizytą premiera Polski Mateusza Morawieckiego w Berlinie cotygodniowy podcast kanclerz Niemiec poświęcony jest polsko-niemieckiej współpracy. Angela Merkel podkreśla w nim m.in., że Niemcy przyznają się do swojej historii.
Oto link odpowiedni link:
https://www.bundeskanzlerin.de/Webs/BKin/DE/Mediathek/Einstieg/mediathek_einstieg_podcasts_node.html;jsessionid=D74DF211F8C7EAC7180BD12A1B1EA0F1.s4t1?id=2317592
8.02.2018
"Bild" podsumował
7.02.2018
Polski Oskar Schindler
Cały świat słyszał o Oskarze Schindlerze. Prawie nikt nie słyszał o
dr. Łazowskim
- Polaku, który uratował 8 tys. Żydów.
Jego historia życia w czasie wojny to gotowy materiał na hollywoodzki film.
Eugeniusz Sławomir Łazowski najpierw uciekł z sowieckiego transportu na Sybir. Następnie wydostał się z niemieckiego obozu dla jeńców.
Ostatecznie osiadł w Stalowej Woli, gdzie jako lekarz PCK wpadł na pomysł, jak uratować tysiące ludzi przed wywózką do obozów śmierci. Zaczął im podawać niegroźną bakterię, która "zakłamywała" wyniki testów (były one identyczne, jak przy zakażeniu śmiertelnym tyfusem). Niemcy widząc skalę "epidemii" wstrzymali wywózki ze Stalowej Woli do obozów koncentracyjnych.
Eugeniusz Sławomir Łazowski właśnie zdawał egzaminy końcowe na studiach medycznych na Uniwersytecie Józefa Piłsudskiego w Warszawie, gdy kraj ogarnęła wojna. Zmobilizowanego, wysłano do Brześcia nad Bugiem i tu wojna dopadła go naprawdę. Od wschodu.
Aresztowany przez Sowietów, uciekł z transportu na Syberię, wrócił do kraju, by zostać aresztowanym, tym razem przez Niemców. Trafił do obozu jenieckiego, ale i stamtąd uciekł.
Wrócił do okupowanej już Warszawy, ale nie bardzo wiedział, co z sobą zrobić. Propozycja przyszła od księżnej Anny Lubomirskiej: w Rozwadowie potrzebujemy lekarza. Pojechał więc z właśnie poślubioną żoną Murką, pod Stalową Wolę.
Ale zanim napiszemy o jego bohaterskiej akcji przybliżmy może bardziej jego postać.
Urodził się w 1913 r. w Częstochowie a wychował się w patriotycznej rodzinie o silnych korzeniach niepodległościowych. Jego babka uczestniczyła w Powstaniu Styczniowym a ojciec był członkiem organizacji bojowej PPS, działaczem „Strzelca”, POW i walczył w wojnie polsko-bolszewickiej.
Po ukończeniu warszawskiego gimnazjum (jego kolegą z ławy szkolnej był Jan Nowak-Jeziorański) wstąpił do Szkoły Podchorążych Sanitarnych (SPS) i jako jej uczeń studiował medycynę na Uniwersytecie Józefa Piłsudskiego w Warszawie. Należał też
do harcerstwa. Miał zostać lekarzem wojskowym. Wybuch II wojny światowej zastał go - jak już wyżej wspomniano - w trakcie zdawania egzaminów końcowych.
SPS została ewakuowana do twierdzy w Brześciu nad Bugiem. A tam otrzymał przydział do pociągu sanitarnego. 15 września 1939 r. pociąg oznaczony czerwonym krzyżem został zbombardowany przez niemieckie
lotnictwo.
Potem przyłączył się do batalionu Korpusu Ochrony Pogranicza „Budsław”.
Podczas pierwszego starcia z Sowietami cudem uniknął śmierci. Sowiecka kula trafiła w obiektyw jego aparatu fotograficznego, który miał zawieszony na szyi.
Wkrótce został wzięty do niewoli przez Sowietów.
Gdzieś między Kowlem a Włodzimierzem Wołyńskim uciekł z transportu kolejowego zmierzającego w głąb ZSRR, co uratowało mu właściwie życie. Bowiem nazwiska oficerów, którzy znajdowali się w tym eszelonie, znalazły się później na listach katyńskich...
Pieszo dotarł na teren niemieckiej okupacji. Ale podczas wędrówki do Lublina schwytał go niemiecki patrol i osadził w prowizorycznym obozie jenieckim. Jednak nieustępliwy Łazowski po 2 godzinach odsiadki i tym razem brawurowo uciekł.
Zamiast do Warszawy udał się do Stalowej Woli, gdzie mieszkała matka jego narzeczonej. Okazało się, że jest tam również jego wybranka – Murka (Maria Tołwińska – córka Ludwika, dyrektora naczelnego budowy huty i miasta Stalowa Wola).
Potem wrócił jeszcze do Warszawy, żeby sprawdzić, co się stało z jego rodzicami. W stolicy nawiązał też pierwsze kontakty konspiracyjne.
W listopadzie 1939 r. wziął ślub z Murką w Stalowej Woli a następnie wrócił do Warszawy, żeby zdać zaległe egzaminy. Potem rozpoczął pracę w szpitalu a jego żona w laboratorium szpitalnym.
W styczniu 1940 r. dokończył zdawanie egzaminów i otrzymał dyplom. W tym samym czasie niespodziewanie aresztowanło go gestapo, ale nie mogąc mu nic udowodnić, wypuściło.
Wraz z ukończeniem stażu postanowił z żoną wyjechać do Rozwadowa koło Stalowej Woli. W ciągu zaledwie kilku miesięcy znów kilkakrotnie cudem unikał śmierci.
Pracował w oddziale PCK w Rozwadowie powołanym przez księżną Annę Lubomirską. Prowadził też ambulatorium i prywatną praktykę lekarską. Ponadto był lekarzem dworu księżnej
i pracował w Ubezpieczalni Społecznej w Stalowej Woli. Pomagał wszystkim – Polakom, Żydom, Cyganom a nawet zdarzyło mu się pomóc niemieckiemu esesmanowi.
Zaangażował się w konspirację. Działał w oddziale Narodowej Organizacji Wojskowej Marcina Kusińskiego „Kruka”, a później Armii Krajowej obwodu „Niwa” (Nisko-Stalowa Wola). W rozwadowskiej placówce „Wilcze Łyko” (później Kedyw AK) opatrywał rannych partyzantów i żołnierzy AK, pomagał zdekonspirowanym w znalezieniu bezpiecznej kryjówki. Dostarczał medykamentów i był lekarzem oddziału partyzanckiego „Ojca Jana”.
Jak sam pisał: było mi absolutnie obojętne jaka jest nazwa, albo orientacja polityczna organizacji, do której należę, aby jej celem była niepodległość, a drogą do tego celu – walka z Niemcami.
Łazowski zastanawiał się, co takiego mógłby zrobić jeszcze, żeby przeciwdziałać niemieckiemu terrorowi: Dręczyło mnie pytanie: co mogę czynić więcej poza tradycyjnym obowiązkiem zawodowym leczenia i zapobiegania chorobom. Chociaż leczenie rannych lub chorych ludzi podziemia było niebezpieczne – ale to mało! Jak bronić przed niemiecką zagładą? Co mam robić? Jeszcze nie wiedziałem.
Trwająca wojna, głód, duże zagęszczenie i przemieszczanie ludności w Generalnym Gubernatorstwie sprawiały, że zaczęły się szerzyć choroby zakaźne. Niemcy wywozili tysiące Polaków na roboty przymusowe i bali się jak ognia tyfusu plamistego, w szczególności jego epidemii u siebie w kraju. Niemieckie władze sanitarne były wyczulone na tym punkcie i starały się bardzo starannie przeciwdziałać tyfusowi.
Łazowski wkrótce spotkał się z dr Stanisławem Matulewiczem, przyjacielem z Warszawy, który w czerwcu 1941 r. zamieszkał i rozpoczął pracę w okolicach Stalowej Woli. W komórce za mieszkaniem urządził on prywatne, prymitywne laboratorium i wyjawił Łazowskiemu pewien sekret. Odkrył, że krew osób zakażonych bakterią Proteus OX19, która była zupełnie niegroźna, w testach wygląda identycznie jak u osób zakażonych śmiertelnym tyfusem plamistym. Wykonał pierwsze testy i sprawdził działanie – wszystko potwierdzało jego przypuszczenia.
Było to ważne odkrycie naukowe. W mojej głowie powstała myśl wykorzystania odkrycia Staśka na większą skalę – wspominał po latach Łazowski. Możemy wywołać SZTUCZNĄ epidemię tyfusu, nastraszyć Niemców – będą się bali szwendać w naszych stronach, wywozić ludzi do Rzeszy – może ustaną aresztowania i rekwizycje?
Matulewicz zgodził się na propozycję swojego przyjaciela. Rozpoczęli śmiertelnie niebezpieczną „prywatną wojnę”, o której wiedzieli tylko oni sami. Wkrótce ustalili zasady „prowadzenia” epidemii.
Przypadki zachorowań miały się rozprzestrzeniać wzdłuż szlaków komunikacyjnych a ich ilość nasilać się zimą i maleć w lecie. Ustalili zasady konspiracji – ograniczyli swoje kontakty do minimum i pracowali osobno. Bakterię Proteus, która nie była szkodliwa, a nawet wręcz dodatnio wpływała na organizm pacjenta, wstrzykiwali wybranym osobom z objawami grypowymi i bólem głowy. Osoby „zakażone” tyfusem nie miały pojęcia o tym procederze. Początkowo „epidemię” prowadzili bardzo ostrożnie – zbierali pierwsze doświadczenia i obserwowali okupantów.
Po pewnym czasie Niemcy zaczęli się bać wybuchu epidemii. Zimą 1942/43 konspiratorzy postanowili zadziałać na większą skalę. Wkrótce było tyle przypadków, że przekroczyły one normy statystyczne. Kilka okolicznych gmin niemieckie władze sanitarne objęły rygorami epidemii tyfusu plamistego. Dzięki temu ustały wywózki do prac przymusowych i obozów koncentracyjnych.
Umożliwiło to również przetrwanie wojny społeczności żydowskiej w Stalowej Woli. Były powody do świętowania: wypiliśmy ze Staśkiem „podchorążackiego kielicha” i pogratulowaliśmy sobie nawzajem. Gdyby nie odkrycie Staśka, humanitarne jego zastosowanie nie byłoby możliwe.
Niemcy byli przerażeni „epidemią”. Jedynie Stasiek i ja wiedzieliśmy, że epidemia w rzeczywistości nie istnieje. Poważna bitwa w naszej „prywatnej wojnie” z Niemcami została wygrana. Wkrótce jednak Niemcy zaczęli podejrzewać, że epidemia jest sztucznie wywołana i wysłali kontrolę – niczego jednak nie wykryła.
Łazowski ostatecznie epidemię wygasił w połowie 1944 r., ponieważ zbliżał się front wschodni. W lipcu 1944 r. po ostrzeżeniu go, że będzie zlikwidowany przez Gestapo za pomoc rannym partyzantom, uciekł z Rozwadowa.
Razem z rodziną wyjechał do Stalowej Woli.
Później zmuszony był szukać schronienia w Rudniku, bo komuniści rozpoczęli aresztowania. W końcu dotarł do Warszawy.
Szacuje się, że Łazowski z Matulewiczem dzięki – jak to sami nazywali - „dywersji immunologicznej”, uratowali przed śmiercią ok. 8 tys. osób.
W 1945 r. znalazł pracę w Klinice Akademii Medycznej oraz Instytucie Matki i Dziecka w Warszawie. W 1958 roku wyjechał z rodziną do USA jako stypendysta Fundacji
Rockefellera. W USA został profesorem pediatrii w Uniwersytecie Stanowym w Illinois. W latach 80. przeszedł na emeryturę i zamieszkał w stanie Oregon.
Napisał ponad sto prac naukowych w języku polskim i angielskim oraz wspomnienia "Prywatna wojna. Wspomnienia lekarza-żołnierza 1933-1944".
Na postawie tych wspomnień nakręcono w USA film dokumentalny pt. A Private War.
W 2000 r. odwiedził Rozwadów z ekipą filmową i amerykańskim producentem Ryanem Banks. Podczas wizyty kręcili zdjęcia do wspomnianego filmu. Spotkał się również po latach z Matulewiczem. Była to od czasu okupacji jego pierwsza i jedyna wizyta w Kraju.
Zmarł 16 grudnia 2006 roku w USA w Eugene, w stanie Oregon.
(oprac.: js)
4.02.2018
Niemiecki MSZ zabrał głos
w sprawie odpowiedzialnych za Holokaust
Szef niemieckiej dyplomacji Sigmar Gabriel zapewnił wczoraj, iż Polska może być pewna, że Niemcy biorą na siebie pełną odpowiedzialność za Holokaust i będą potępiać takie zafałszowania historii jak sformułowanie "polskie obozy śmierci".
Gabriel odniósł się do dyskusji, jaką wywołała nowelizacja ustawy o IPN i podkreślił, że tylko "staranna ocena własnej historii może przynieść pojednanie".
"- Zorganizowane masowe morderstwo zostało popełnione przez nasz naród i nikogo innego. Pojedynczy kolaboranci nic tu nie zmieniają" - dodał Gabriel.
Zapewnił też, że nigdy nie miał wątpliwości, iż "niemieckie obozy koncentracyjne nie znalazły się w Polsce przypadkiem", ponieważ Niemcy chcieli zniszczyć zarówno kulturę Polski, jak i doprowadzić do zagłady Żydów.
Dziś wieczorem poinformowano też, że szef polskiego MSZ Jacek Czaputowicz rozmawiał telefonicznie z ministrem spraw zagranicznych Niemiec, Sigmarem Gabrielem.
Polski minister podziękował szefowi niemieckiej dyplomacji za jego ostatnie oświadczenie dotyczące odpowiedzialności Niemiec za organizację Holokaustu.
Umstrittenes Holocaust-Gesetz
Gabriel unterstreicht historische Schuld Deutschlands
Angesichts der Verabschiedung eines international umstrittenen Holocaust-Gesetzes in Polen hat Außenminister Sigmar Gabriel die historische Schuld Deutschlands unterstrichen.
„Es gibt nicht den geringsten Zweifel daran, wer für die Vernichtungslager verantwortlich ist, sie betrieben und dort Millionen europäischer Juden ermordet hat: nämlich Deutsche“, sagte Gabriel nach Angaben des Auswärtigen Amtes am Samstag in Berlin.
„Von unserem Land wurde dieser organisierte Massenmord begangen und von niemand anderem. Einzelne Kollaborateure ändern daran nichts.“
Das am Donnerstag in Polen verabschiedete Gesetz sieht neben Geldstrafen auch Haftstrafen von bis zu drei Jahren vor, wenn jemand unter anderem „öffentlich und entgegen den Fakten“ dem polnischen Volk oder Staat die Verantwortung oder Mitverantwortung für von Nazi-Deutschland begangene Verbrechen zuschreibt. Sobald Polens Präsident Andrzej Duda das Gesetz unterschreibt, tritt es in Kraft.
(Oprac.: js)
Quelle: dpa
02.02.2018
Polacy ratujący Żydów w czasie Zagłady
Przywracanie pamięci
Poles who rescued Jews during the Holocaust Recalling Forgotten History
(Album po polsku i po angielsku)
1.02.2018
Orędzie premiera Mateusza Morawieckiego 01.02.2018 w sprawie Polska-Izrael
30.01.2018
Alina Dorota Paul
– już „ponad doczesnością”
– „w Domu Ojca”
(+ 25. 01.2017,
Msza żałobna i pogrzeb 30.01.2018
w Zamościu)
Zamojska poetka, teolog i katechetka - jest autorką dwunastu tomików wierszy:
„Wierzę” (Stalowa Wola 1999),
„Z wiarą w każdy czas” (Niepokalanów 2004),
„Drogami wiary” (Lublin 2007),
„Krople nadziei” (Lublin 2009),
„Miłość czeka” (Lublin 2010),
„Idą dzieci do Betlejem” (Lublin 2011),
„Stukam do drzwi nieba” (Zamość 2011),
„W powiewie wiatru, w szepcie Anioła” (Lublin 2012),
„Przez życie do Życia” (Zamość 2013),
„Za rękę z Matką” (Zamość 2015),
„Pod skrzydłami” (Zamość 2016),
„Ponad doczesnością” (Zamość 2017).
Wiersze poetki znalazły się również w podręcznikach religii, w antologiach i almanachach, m. in. „Życzę Ci” (Kielce 2001, „A Duch wieje kędy chce” (Lublin 2001,
„Sursum Corda. Poetyckie zamyślenia o krzyżu na Giewoncie” (Warszawa 2001), „Zamojszczyzna w poezji i obrazie” (Lublin – Zamość 2004), „O dar Eucharystii” (Lublin 2005), „Z wiarą wiar. Rodacy wobec
śmierci Jana Pawła II” (Warszawa 2007, „Przestrzeń prawdy” (Lublin 2008), „Witraże czasu” (Wrocław 20013), a także w książkach metropolity częstochowskiego arcybiskupa Wacława Depo oraz ks. dr hab.
Jerzego Grześkowiaka.
Wiersze Aliny były obecne na falach eteru, w audycjach Katolickiego Radia Zamość i Radia Maryja, w homiliach kapłanów, za zakonną klauzurą, w nabożeństwach Drogi
Krzyżowej, w kościołach i domach opieki, w jasełkowych przedstawieniach najmłodszych czytelników, w przedszkolach i szkołach. W Polsce i poza jej granicami.
Poezję Aliny Doroty Paul cechuje nadzwyczajna siła docierania do ludzkiego wnętrza, stąd nie dziwi fakt, że współautorka naszego „Polonika Monachijskiego” była
laureatką wielu konkursów poetyckich. Należała do Koła Literatów Polskich im. Zbigniewa Herberta. Została również odznaczona Medalem Komisji Edukacji Narodowej (2008) za szczególne zasługi na rzecz
oświaty i wychowania.
Wieczny odpoczynek racz jej dać Panie,
A światłość wiekuista niechaj jej świeci na wieki!
Ks. dr. hab. Jerzy Grześkowiak
29.01.2018
(uzupełnienie poprzedniego wpisu)
Gratulacje dla zmarłej 25 stycznia br.
Aliny Doroty Paul
z okazji prezentacji tomiku jej poezji „Pod skrzydłami”
8.04. 2016.
Szanowna i Droga Pani Alino Doroto Paul!
Niniejsze słowa są wyrazem duchowej więzi kilkoro monachijskich sympatyków Twojej liryki, z Tobą, Twoimi Przyjaciółmi, Uczniami i Sympatykami, zebranymi w Zamościu na promocji najnowszego, już jedenastego, tomiku Twojej poezji.
Znamy się zaledwie od kilku lat, w dodatku nigdy się nie widząc, lecz tylko przez Twoje publikacje książkowe i na blogu oraz przez korespondencję, a mimo to jest to szczególna więź psychiczno-duchowa, którą traktujemy jako wyjątkowy dar Boga.
Twój najnowszy tomik poezji rozpoczynają słowa „Wejdź”, a kończą „Gdy będę odchodzić”. Pomiędzy „wejściem” w tę doczesność „pod skrzydła Miłości” a „zamykaniem życia na ostatni guzik” i radosnym kroczeniem „do światłości wiekuistej w miłosierne ramiona Pana” zawarte jest całe bogactwo poprzednich dziesięciu tomików Twojej fascynującej, wypełnionej wiarą, nadzieją i miłością poezji, oraz cała paleta ludzkiego życia z jego wszystkimi warstwami i niuansami, z tym, co pełne słońca i szare jak mgła, co niesie szczęście lub zadaje ból, oraz z całym Bożym stworzeniem i dziełami ludzkich rąk.
Jako poetka chrześcijańska wyrażasz stale nadzieję, że wszystko, co dzieje się na świecie, jest objęte Odwieczną Osobową Miłością Boga, że wewnętrzne borykanie się ze sobą, szarpanie z losem nie idzie na marne, lecz otwiera tajemnice odkrywane przez żar wiary i „krople nadziei”, a wydobywane z własnego wnętrza zmaganiami o piękny kształt poetyckiego słowa.
Twoja twórczość to wyraz prawdziwej „mistyki codzienności” z jej pięknem i uciążliwością. Związana jest ona z kochanymi osobami i miejscami, ze zjawiskami przyrody i dziełami sztuki – ale mocą Twojej wiary zmieniają one adresata i zwracają się ku Bogu, aczkolwiek nie przekreślają miłości do świata, lecz nawet ją potęgują.
Dzielisz się z nami w poezji swoją „wiarą inkarnacyjną”, która syci się wszelkimi pokarmami nieba i ziemi, rozkwita zachwytem nad każdym bytem i jego Stwórcą, nad najmniejszą cząstką kosmosu, oddycha zapachem kwiatów, ziół, drzew, ziemi, syci oczy pięknem wody, ptaków, pól, lasów i gór - bliskiej Zamojszczyzny i dalszej Ojczyzny.
„Wypowiedziane słowo jest jak odlatujący ptak, a pisane jak wyryte w kamieniu” – słowa niemieckiego liryka, malarza i rzeźbiarza Maxa Rieple.
Wdzięczni jesteśmy, Droga Alino, że jako teolog nie ograniczyłaś się do słowa mówionego w katechezie lub w innych formach ewangelizacji, lecz uwieczniłaś je „w kamieniu” - publikowanej w książkach i na blogu poezji i w urzekająco pięknych fotografiach Twojego autorstwa lub Przyjaciół.
Dzisiaj dziękujemy Ci z serca za świadectwo słowa i życia, a szczególnie za ukazanie, że choroba i cierpienia nie muszą być katastrofą, lecz narzędziem samorealizacji i odniesienia do Boga, „drogą, kluczem i biletem do Nieba”, niejako trampoliną ułatwiającą skok w ramiona Ojca. Stale „stukasz do bram Nieba” i udręczona – jak każdy chory człowiek - bolesnymi doświadczeniami, tęsknisz za nim.
Życzymy Ci zatem spełnienia Twoich najintymniejszych pragnień serca, ale – właściwie egoistycznie - prosimy Boga: „Panie, niech Alina zostanie jeszcze z nami. Potrzebujemy jej mądrego słowa. Uczyń to mocą Twego uzdrawiającego Bożego Dotyku, mocą Twojej Miłosiernej Miłości!”
ks. dr. hab. Jerzy Grześkowiak
ks. dr. Józef Franik
Anna Kaczmarek
Evi i Piotr Gorski
Teresa Karaszewska
Marta Czempik
Gabriela Sówka
Elżbieta Kołakow
Teresa Mosiala
Iwona i Józef Wloka
Jakub Kaczmarek
Jolanta Omelańczuk
Jerzy Flohr
Barbara Rizzo
Maria Malinowski
Monachium, 7. O4. 2016
27.01.2018
W czwartek, 25 stycznia br. o godz. 16.15
po długich cierpieniach
przeszła do Pana Alina Dorota Paul,
współautorka „Polonika Monachijskiego“
Ks. dr hab. Jerzy Grześkowiak informując mnie o Jej śmierci napisał:
„Drogi Jurku, nasza współautorka z „Bliżej Boga” już jest całkiem „u Boga”…"
A potem dodał:
„Dokonało się!“ – Od tak dawna Alina tęskniła za NIEBEM. Tej wolności od nadmiaru cierpienia życzyliśmy Jej wszyscy i modliliśmy się – zgodnie z jej tęsknotą i wolą, by Pan wreszcie zareagował na jej „stukanie do bram Nieba” i przyjął ją na zawsze do siebie „w swoją Radość i Szczęście”- na wieki!.
W Jej tomiku wierszy wydanym w ubiegłym roku Ksiądz Grześkowiak napisał też między innymi:
20.01.2018
Wyrok w sprawie błędnego sformułowania
dotyczącego obozów koncentracyjnych
Sąd w Koblencji odrzucił skargę państwowej telewizji ZDF
w sporze o przeprosiny za użycie błędnego sformułowania "polskie obozy", przyznając rację stronie polskiej.
W uzasadnieniu orzeczenia sędziowie przypomnieli, że w lipcu 2013 roku telewizja ZDF na swojej stronie internetowej zamieściła w informacji o programie dotyczącym wyzwolenia obozów koncentracyjnych w Majdanku i Auschwitz sformułowanie "polskie obozy zagłady".
Po interwencji ambasady RP w Niemczech usunięto błędne określenie ale były więzień niemieckiego obozu koncentracyjnego w Auschwitz, Karol Tendera wniósł skargę przeciwko ZDF domagając się przeprosin.
W grudniu 2016 r. Sąd Apelacyjny w Krakowie nakazał ZDF przeproszenie Karola Tendery. Odpowiedni tekst miał zostać opublikowany na głównej stronie internetowej
stacji.
ZDF wprawdzie zamieściła przeprosiny, ale żeby móc je wyświetlić, trzeba było przejść do innej strony portalu. Prawnicy Karola Tendery uznali to za próbę manipulacji i uchylanie się de facto od odpowiedzialności.
Dlatego w styczniu 2017 r. zwrócono się do sądu w Moguncji, o zmuszenie ZDF do kompletnego wykonania wyroku krakowskiego sądu.
Sąd ten przychylił się do wniosku, ale niemiecka stacja nadal nie chciała się z tym pogodzić. Prawnicy ZDF zaskarżyli decyzję sądu w Moguncji do Wyższego Sądu Krajowego w Koblencji usiłując dowieść, że wyroku Sądu w Krakowie nie da się odnieść do niemieckiego porządku prawnego. Poza tym ZDF zarzucił polskim sądom upolitycznienie.
Sędziowie Wyższego Sądu Krajowego w Koblencji orzekli wbrew stanowisku prawników ZDF, iż tytuł wykonawczy w tej sprawie nie jest w świetle niemieckiego narodowego rozumienia prawa niedopuszczalny a sformułowanie "polskie obozy zagłady" może wywołać u przeciętnego odbiorcy wrażenie, że nie chodzi tutaj tylko o geograficzną lokalizację, lecz także narodową, sugerując, że obozy te były utworzone i prowadzone przez Polaków.
Sąd zgodził się też z opinią, że błędny termin użyty przez telewizję ZDF naruszył dobra osobiste Karola Tendery nie zgadzając się jednocześnie z argumentami prawników ZDF, że przeprosiny w formie postulowanej przez stronę polską stanowiłyby "upokorzenie" nadawcy.
Telewizja ZDF może w ciągu miesiąca odwołać się do Trybunału Federalnego w Karlsruhe, sprawującego w Niemczech w sprawach cywilnych i karnych rolę sądu najwyższego.
Godny przytoczenia jest tu też komentarz szefa Redakcji Polskiej portalu Deutsche Welle - Bartosza Dudka.
Oto - jakże trafny - fragment tego komentarza:
„ (…) Ten słuszny wyrok nie jest niespodzianką. Zadziwia jednak upór i brak wrażliwości ze strony decydentów ZDF.
Chodzi przecież o starszego człowieka, który przeszedł piekło niemieckiego obozu i cudem uniknął śmierci z rąk niemieckich siepaczy. To, że poczuł się dotknięty sformułowaniem „polskie obozy zagłady” i mało przekonującymi przeprosinami jest więcej niż zrozumiałe.
Natomiast niezrozumiałe jest jak poważny nadawca, który ma spore zasługi w rozliczaniu się z niemiecką winą i ponurą historią lat 1933-1945, może zachowywać się w tak małostkowy sposób.
Kierownictwo ZDF powinno jak najszybciej zamieścić satysfakcjonujące skarżącego przeprosiny. Więcej – powinno poświęcić mu film lub zorganizować konferencję poświęconą problematyce wadliwych kodów pamięci.
Tak powinny wyglądać prawdziwe przeprosiny. Bo bynajmniej nie chodzi tu o bagatelę.
(…)
Rujnując swój wizerunek w Polsce niemiecka telewizja nie przyczynia się jednak do budowania zaufania, którego tak bardzo obecnie potrzeba między Polakami a Niemcami.“
(js)
17.01.2018
Czym żyje dziś świat i Polska?
Eksperci twierdzą, że rok 2018 zdominuje temat wojny z Rosją, a potwierdza to dziś "Financial Times“ informując, iż władze Szwecji po raz pierwszy od ponad pół wieku przygotowują broszurę informującą mieszkańców państwa, jak postępować w razie wybuchu wojny, podkreślając jednocześnie, że w kraju tym rosną obawy przed agresją ze strony Rosji.
Warto też zainteresować się wizytą ministra spraw zagranicznych Jacka Czaputowicza w Berlinie
oraz odnotować zmianę w retoryce Komisji Europejskiej.
Jej przedstawiciele wypowiadają się teraz o rozmowach z Polską jako o „konstruktywnych”.
W Polsce natomiast burza w związku z aferą reprywatyzacyjną. Okazuje się, że w 2009 r. do stołecznego magistratu zgłosił się Zbigniew Lichocki, który po objęciu władzy przez PO-PSL został dyrektorem w Biurze Prawnym Służby Kontrwywiadu Wojskowego (SKW). Chodziło mu o budynek przy ul. Łochowskiej 38.
Lichocki formalnie reprezentował 128-latka, który nie żył od 70 lat, ale stołeczni urzędnicy "nie potrafili" tego potwierdzić. W efekcie reprezentowany przez Lichockiego, jakoby żyjący 128-latek, otrzymał kamienicę na własność. Jej zwrot wstrzymano w ostatniej chwili dopiero w 2016 roku.
Chodziło tu o przedwojennego właściciela trzypiętrowej kamienicy przy ul. Łochowskiej 38 na warszawskiej Pradze, Józefa Pawlaka urodzonego w 1883 roku a zmarłego po wojnie w 1949 roku. Ostatnie czynności prawne związane ze wspomnianym budynkiem Józef Pawlak podejmował w 1948 r.
70 lat później do Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy zgłasza się mecenas Zbigniew Lichocki i przez sąd zostaje ustanowiony kuratorem dla Józefa Pawlaka. We wniosku o ustanowienie kurateli określono go jako "osobę nieznaną z miejsca pobytu". Warszawscy urzędnicy Biura Gospodarowania Nieruchomościami przez kilka lat nie byli w stanie ustalić, czy Józef Pawlak żyje!
W efekcie powyższego w 2011 roku podjęli oni decyzję o zwrocie kamienicy przy ul. Łochowskiej 38 mecenasowi Lichockiemu.
Decyzję o zwrocie podpisał jeden z głównych bohaterów warszawskiej reprywatyzacji Jakub R., który dziś ze względu na ogromne przekręty siedzi we wrocławskim areszcie.
W 2016 roku sąd wydał on postanowienie, na mocy którego kurator może sprzedać kamienicę w imieniu Józefa Pawlaka (który nie żył już od 70 lat!). Biuro Gospodarowania Nieruchomościami przekazało sprawę do dzielnicy Praga-Północ celem zwrotu budynku.
Czynność tę wstrzymano w ostatniej możliwej chwili.
Sprawa trafiła do ponownej analizy a przy okazji burmistrz dzielnicy Praga-Północ Wojciech Zabłocki zawiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa.
Śledczy w ciągu miesiąca ustalili to, czego nie mogli ustalić urzędnicy warszawskiego ratusza przez kilka lat.
Przy współpracy z Archiwum Akt Państwowych potwierdzono, że Józef Pawlak nie może być "nieznany z miejsca pobytu", bo nie żyje od 1949 roku. Tym samym nie ma podstaw do tego, aby reprezentował go jakikolwiek kurator.
Warto odnotować, że gdyby nie udało się wstrzymać tej reprywatyzacji, to kamienica przy ul. Łochowskiej 38 zostałaby sprzedana przez mecenasa Lichockiego (działającego w imieniu Józefa Pawlaka) spółce deweloperskiej Augusta Capital. Lichocki potwierdził to wczoraj przed Komisją Weryfikacyjną. Kwota, za którą nieruchomość miała zostać zbyta to 2 mln zł.
Oprac.: js
16.01.2018
Uzupełninie wiadomości z 7 stycznia 2018
Kamil Stoch w 83. Plebiscycie dostał 85933 punktów, a Robert Lewandowski 83017. Okazuje się jednak, że przez większość czasu to kapitan piłkarskiej reprezentacji Polski był na prowadzeniu. Skoczek wyprzedził go w trzech ostatnich minutach przedłużonego czasu na głosowanie...
(js)
11.01.2018
Portal niezalezna.pl informował jako pierwszy, że Antoni Macierewicz został szefem podkomisji wyjaśniającej katastrofę smoleńską. Ministerstwo Obrony Narodowej potwierdziło tę informację.
10.01.2018
Zmiany w polskim rządzie
Wczoraj we wtorek prezydent Andrzej Duda na wniosek premiera Mateusza Morawieckiego odwołał ze stanowisk w rządzie dotychczasowych szefów m.in.: MON - Antoniego Macierewicza, MSZ - Witolda Waszczykowskiego, resortu środowiska - Jana Szyszkę, resortu zdrowia - Konstantego Radziwiłła, resortu cyfryzacji - Annę Streżyńską.
Następnie podczas uroczystości w Pałacu Prezydenckim powołał nowych ministrów: spraw zagranicznych - Jacka Czaputowicza, finansów - Teresę Czerwińską, inwestycji i rozwoju - Jerzego Kwiecińskiego, przedsiębiorczości i technologii - Jadwigę Emilewicz, zdrowia - Łukasza Szumowskiego.
Ponadto Mariusz Błaszczak, który dotychczas pełnił funkcję ministra spraw wewnętrznych i administracji został powołany na ministra obrony narodowej; nowym szefem MSWiA został dotychczasowy wicemarszałek Sejmu Joachim Brudziński. Na ministra środowiska powołany został Henryk Kowalczyk, który wcześniej był przewodniczącym Komitetu Stałego Rady Ministrów. Andrzej Adamczyk został powołany na ministra infrastruktury; wcześniej pełnił funkcję ministra infrastruktury i budownictwa.
7.01.2018
Znów przekręt?
31 grudnia 2017 roku liderem Plebiscytu "Przeglądu Sportowego" na Najlepszego Sportowca Polski 2017 roku był Robert Lewandowski. Przegrał... w doliczonym czasie,
6 stycznia 2018 roku z "Legendą" - napisał na Facebooku chicagowski dziennikarz sportowy, Redaktor Przemysław Garczarczyk (prywatnie mój szwagier, i syn mego wieloletniego pryncypała, Redaktora Stanisława Garczarczyka z "Gazety Poznańskiej").
Jeszcze 23 listopada 2017 roku na stronie internetowej „Przeglądu Sportowego“ pisano tak:
„83. Plebiscyt Przeglądu Sportowego: Kliknij i zagłosuj
Głosy czytelników Przeglądu Sportowego i widzów Telewizji Polsat zadecydują o tym, kto wygra 83. Plebiscyt na Najlepszego Sportowca Polski 2017 roku. Kliknij i zagłosuj:
Głosować można już 23 listopada poprzez strony internetowe przegladsportowy.pl i polsatsport.pl, od 24 listopada do 23 grudnia za pomocą tradycyjnych kuponów publikowanych codziennie w Przeglądzie
Sportowym oraz w wybranych wydaniach gazety Fakt, a także poprzez SMS-y.“
Sport bez "okołosportowych" machinacji byłby o wiele, wiele piękniejszy...
(js)
6.01.2018
Kamil Stoch zwyciężył w Turnieju Czterech Skoczni!
Kamil Stoch potwierdził, że jest w fenomenalnej formie i odniósł wielki sukces. Wygrał ostatni konkurs w Bischofshofen (50 km na południe od Salzburga) a tym samym przeszedł do historii jako drugi zawodnik, który triumfował we wszystkich czterech konkursach TCS!.
Wcześniej dokonał tego jedynie Niemiec Sven Hannawald.
Dziś za nim uplasowali się Anders Fannemel i Andreas Wellinger.
Stoch poza zwycięstwem w TCS, został liderem klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Klasyfikacja generalna Pucharu Świata wygląda teraz tak:
ZAWODNIK KRAJ PUNKTY PŚ
1. Kamil Stoch Polska 723
2. Richard Freitag Niemcy 711
3. Andreas Wellinger Niemcy 569
W kolejny weekend (od 12 do 14 stycznia) skoczkowie rywalizować będą na skoczni Kulm w Tauplitz/Bad Mitterndorf.
4.01.2018
Trzecie zwycięstwo Kamila Stocha
Kamil Stoch wygrał trzeci z rzędu konkurs Turnieju Czterech Skoczni, tym razem w Innsbrucku. Drugie miejsce zajął Norweg Daniel-Andre Tande a trzecie Niemiec Andreas Wellinger.
Drugi na półmetku rywalizacji Richard Freitag upadł dziś przy lądowaniu w pierwszej serii i do drugiej nie przystąpił. Jeszcze przed końcem zawodów przewieziono go do szpitala na badania. W klasyfikacji TCS spadł na 21. pozycję ale utrzymał prowadzenie w Pucharze Świata. Ma jeszcze 88 punktów przewagi nad Kamilem Stochem.
3.01.2018
Wypowiedź ministra sprawiedliwości
Minister sprawiedliwości Niemiec, Heiko Maas we wczorajszej wypowiedzi w Berlinie dla mediów powiedział, że ataki na policję i służby ratownicze takie, jakie miały miejsce w noc sylwestrową są „absolutnie nie do zaakceptowania" i muszą być konsekwentnie i „surowiej karane”.
Maas przypomniał, że odpowiednie przepisy zostały już w ub. roku zaostrzone - za ataki na funkcjonariuszy policji i w czasie pełnienia służby grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.
Ataki na policję i służby ratownicze w noc sylwestrową nie były odosobnionymi incydentami – mówił Maas. Zdarzają się często.
W Szwecji dochodzi już do tego, że przestępcze bandy obrzucają policję kamieniami i koktajlami Mołotowa... Zamaskowani przestępcy kradną nawet policyjne samochody!
Przemoc osiągnęła tam tak niebezpieczny poziom, że codziennie średnio trzech policjantów odchodzi tam z zawodu...
2.1.2018
Znów ucieczka
Przed kilkoma dniami z zakładu karnego Ploetzensee w Berlinie uciekło czterech przestępców, których pomimo pościgu do tej pory nie schwytano.
Wczoraj z tego samego więzienia uciekło dwóch następnych więźniów a Dyrektor tej placówki dowiedział się o zajściu z prasy…
Więźniowie uciekli w nocy z niedzieli na poniedziałek przez okno w celi, z którego wyrwali kraty - podała gazeta "Bild", która jako pierwsza poinformowała o wydarzeniu.
Jeden z uciekinierów zrezygnował z pozostania na wolności i sam powrócił do aresztu.
Jak twierdzi redakcja, również minister sprawiedliwości Berlina Dirk Behrendt z partii Zieloni dowiedział się o ucieczce z "Bilda"...
- - -
Wzrost i tak drogich już opłat
Od dziś, od godziny 6 rano za przejazd samochodem osobowym każdym z trzech około 50-kilometrowych odcinków autostrady A2 tzw. kulczykowej trzeba będzie płacić po 20 zł zamiast dotychczasowo 19 zł. Razem wyniesie to 60 zł.
A teraz kilka słów przypomnienia. Jan Kulczyk na pomysł budowy płatnej autostrady wpadł już w 1992 roku.
To wówczas, wraz z Andrzejem Patalasem, założył spółkę Autostrada Wielkopolska S.A. której celem miało być zrealizowanie budowy i eksploatacji zachodniego odcinka autostrady A2 (między granicą z Niemcami w Świecku, a Koninem).
Koncesję na na realizację tego przedsięwzięcia spółka Kulczyka otrzymała od rządu Włodzimierza Cimoszewicza (SLD) w 1997 roku tuż przed wyborami parlamentarnymi, które SLD przegrało (do władzy doszła wówczas ekipa AWS).
Autostrada Wielkopolska S.A. by zrealizować tę budowę wzięła kredyt o wartości 275 mln euro w Europejskim Banku Inwestycyjnym (EBI), który wraz z odsetkami (tj. 800 mln euro) był gwarantowany przez Państwo Polskie.
W lipcu 2017 roku Autostrada Wielkopolska S.A. spłaciła w całości kredyt z EBI. Było to jednak możliwe dzięki zaciągnięciu kolejnych kredytów we francuskim banku Credit Lyonnais i niemieckim Commerzbank.
I właśnie na spłatę rat wspomnianych nowych kredytów mają iść pieniądze uzyskane z podwyżek opłat za przejazd płatnymi odcinkami zarządzanymi przez Autostradę Wielkopolską S.A. Tak przynajmniej wynika z komunikatu tej spółki.